Zawsze miałem problem z grami wyścigowymi na licencjach rozmaitych serii wyścigowych i rajdowych. Zazwyczaj zadowalają jedynie „niedzielnych” kibiców, traktując podjętą tematykę po macoszemu. Objawia się to przede wszystkich dziwacznym modelem jazdy, który próbuje być realistyczny, a jedyne co robi to irytuje. I tutaj pojawia się MotoGP 21 – dwudziesta odsłona serii gier, której początki sięgają 2002 roku. Przez lata tworzona przez różne studia, od 2013 roku rozwijana przez Milestone.
Rycerz na białym koniu
Klasycznie już, zacznijmy od modelu jazdy. Zawsze trudnym jest jednoznacznie ocenić prowadzenie motocykla w grze. Czynność wymagającą pracy całym ciałem ciężko jest przenieść do gry. Jednakże jazda w MotoGP 21 jest po prostu naturalna. Nie jest łatwa – to fakt, ale satysfakcjonuje i nie frustruje. Gra nie próbuje przekonać gracza, że jazda takim pojazdem to jakaś tajemna wiedza. Co cieszy mnie najbardziej to fakt, że twórcy nie poszli na kompromis. Kiedy wyłączymy wszystkie asysty, otrzymujemy symulację pełną gębą. Jeżeli jednak nie chcemy się przejmować zanadto jazdą, po uruchomieniu wszelkich wspomagaczy, gra prowadzi motocykl niemal za nas. Można zadowolić wszystkich? Można!
Twórcy zadbali oczywiście o odwzorowanie degradacji opon, czy wpływu temperatury hamulców na jazdę. Gracz otrzymuje również możliwość zabawy w ustawieniach motocykla. Może to robić całkowicie ręcznie lub skorzystać z pomocy inżyniera. W stosownym menu możemy określić, w jakich aspektach chcemy poprawić prowadzenie naszej maszyny, a odpowiednie opcje zostaną zmodyfikowane. Co najważniejsze, to działa! Szkoda, że więcej twórców nie decyduje się na podobną mechanikę. Jeżeli mamy niewystarczającą wiedzę z zakresu technicznego, może to okazać się doskonałym wyjściem. Cieszą również różnice w prowadzeniu różnych motocykli. Wyraźnie wyczuwalne są nieco narwane Yamahy, czy zdecydowanie spokojniejsze Hondy.
Reklamowaną nowością w serii jest mechanika upadku z motocykla. Dotychczas, po wypadku “odradzaliśmy” się na torze. Teraz, sterując zawodnikiem, musimy dobiec do motocykla i postawić go na koła. W teorii brzmi super, dodając immersji, a w praktyce? Animacje są nieco toporne i krzyczymy wręcz do ekranu, aby nasz zawodnik się nieco pospieszył. Nie jest to co prawda poziom Dakar 18, gdzie po wywrotce zdążylibyśmy zjeść obiad nim otrzepie się z piachu. Mimo wszystko, trochę irytuje. Na szczęście, mamy możliwość wyłączenia tej mechaniki w opcjach. Zabrakło mi też w tym wszystkim drobnej kosmetyki – pompowania się poduszek powietrznych przy uderzeniu. Zawodnicy są w nie wyposażeni i wyraźnie widać wtedy zwiększenie objętości kombinezonu. Szkoda, że nie zdecydowano się na dodanie takiego smaczku.
Kiedy już o wypadkach mowa, w grze znajduje się model zniszczeń, a przynajmniej oficjalnie… Kilkukrotnie zaliczyłem dość dużą wywrotkę, po której motocykl koziołkował odbijając się kilkukrotnie od asfaltu. Efekt? Nieco się porysował i ponoć mechanicy coś naprawiali w boksie przez 2 minuty. Nie odczułem w czasie jazdy nic, co świadczyłoby o faktycznie poważnych uszkodzeniach.
Kariera
Rozbudowany tryb kariery stał się swego rodzaju standardem w tego typu produkcjach. Nie inaczej jest i tutaj. Rozpoczynając zmagania mające zaprowadzić nas na szczyt, możemy zdecydować, od jakiej serii chcemy rozpocząć. Nie musimy zatem zaczynać od serii Moto3, a od razu wystartować w MotoGP. Bardzo dobrze! Gracze kupujący serie co roku, mogą traktować kolejne odsłony jako następny rozdział w swojej wirtualnej karierze, nie cofając się za każdym razem do serii juniorskiej. W samej karierze, oprócz oczywiście ścigania się, przyjdzie nam dbać o budżet i personel. Ten z kolei, pomoże nam w rozwoju motocykla, czy znajdowaniu kontraktów. Nie znajdziemy tutaj niczego odkrywczego, niemniej gry wyścigowe przyzwyczaiły nas do pewnego poziomu zaawansowania ścieżki kariery, a MotoGP 21 go nie zaniża w żadnym stopniu.
Miłym dodatkiem są szerokie możliwości dostosowania naszego zawodnika. Prócz wyboru elementów naszego kombinezonu, możemy w pełni spersonalizować choćby numer startowy. Pisząc w pełni, mam na myśli W PEŁNI. Dostajemy narzędzia do tworzenia grafik. Możemy również dzielić się naszymi pracami, a także pobierać prace innych. Świetny pomysł! Jakby tego było mało, mamy również możliwość wyboru stylu jazdy naszego zawodnika. Realnie wpływa to na zachowanie motocykla.
Sztuczna głupota
Doszliśmy do zdecydowanie najsłabszego elementu gry – sztucznej inteligencji przeciwników. Daleko jej do samobójców, z recenzowanego przeze mnie niedawno Monster Energy Supercross 4. Potrafią jednak agresywnie “wchodzić pod łokieć”, co dość mocno irytuje. Najdziwniejszym zachowaniem jednak jest ich prędkość na prostych. Gracz dysponuje ogromną przewagą prędkości, jak gdyby komputerowi przeciwnicy nie otwierali manetki gazu do końca. Myślałem, że jest to kwestia poziomu trudności (grę ogrywałem na trudności 70%). Niestety, nawet na najwyższym ustawieniu mijamy ich jak motocyklistów niższej klasy.
Kiedy już o poziomie trudności mowa – nie zauważyłem zbytniej różnicy pomiędzy wspomnianym już ustawieniem na 70% a najwyższym możliwym, oprócz lepszych czasów okrążeń w sesji kwalifikacyjnej. Dodatkowo, po włączeniu wcześniej wspomnianej mechaniki wywrotek, innych zawodników ona nie obowiązuje. Jeżeli więc gracz zdecyduje się na taką opcję, traci podwójnie. Niestety, AI psuje nieco odbiór całej produkcji.
Ramię w ramię z Marquezem
Nie będzie zaskoczeniem, że gra posiada pełną licencję zawodów MotoGP. Do dyspozycji mamy zatem wszystkich zawodników i tory z aktualnego sezonu. Dotyczy to klas Moto3, Moto2 oraz MotoGP. W tym miejscu chciałem ubolewać nad faktem, że w grze nie znalazła się klasa MotoE – nowy puchar elektrycznych motocykli, zainaugurowany w 2019 roku. Tymczasem twórcy zapowiedzieli już, że pojawi się w grze w czerwcu! W czasie pisania tych słów, w grze pojawiła się już juniorska seria Red Bull Rookie Cup. Świetnie widzieć, że twórcy nie porzucają produkcji krótko po premierze.
Jakby zawartości było mało, do dyspozycji mamy również kilkanaście maszyn z ostatnich 30 lat. Niczym w telezakupach – to jeszcze nie wszystko! Twórcy dodali również trzy tory, które nie są co prawda dostępne w tegorocznym kalendarzu, ale jeszcze całkiem niedawno mogliśmy oglądać na nich zawody – Brno, Donington Park oraz Laguna Seca.
Warstwa audio-wizualna
Powiem krótko – gra wygląda świetnie! Zarówno motocykle, tory oraz ich otoczenie stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie można również narzekać na optymalizację. Grę ogrywałem na najwyższych możliwych ustawieniach i nigdy nie spadła poniżej 60 klatek. Na deser otrzymujemy bogaty tryb fotograficzny pozwalający uwieczniać nasze poczynania na torze.
Nieco gorzej prezentuje się warstwa audio. Motocykle mają charakterystyczny, wysoki dźwięk, lecz brak im nieco głębi i zróżnicowania. Miałem wrażenie, że każdy brzmi tak samo. Krótko mówiąc – czegoś mi tutaj zabrakło. Na pozostałe dźwięki narzekać nie mogę. Wyraźnie słyszalne jest tarcie karoserii motocykla o asfalt po wywrotce, czy kolizje między zawodnikami. Poczucia prędkości dodaje także delikatny szum powietrza.
Zapraszam i polecam…
Uruchamiając MotoGP 21 po raz pierwszy, nie wiedziałem tak naprawdę czego się spodziewać. Pamiętam, że świetnie bawiłem się przy starszych produkcjach tego studia o tematyce wyścigów motocyklowych. Nie żałuję ani minuty spędzonej z najnowszą odsłoną. Gratka dla fanów MotoGP i pretekst dla laików, chcących wsiąknąć w świat wyścigów jednośladów. Nie jest to oczywiście gra wolna od wszelkich wad, lecz mogę z czystym sumieniem polecić.
Plusy:
- model jazdy
- rozbudowany tryb kariery
- szerokie możliwości dostosowania naszego zawodnika
- pełna licencja MotoGP
- warstwa wizualna gry
- mechanika upadku z motocykla…
Minusy:
- …ale już nie koniecznie jej implementacja
- sztuczna inteligencja przeciwników
- udźwiękowianie mogłoby być lepsze
- uszkodzenia motocykla, a w zasadzie ich brak
Testowa konfiguracja:
Intel Core i5-8600
16GB RAM
RTX 2070
Dziękujemy Koch Media Poland za udostępnienie gry do recenzji.
Ocena gry
90 km/h |
Grałbym