Zazdrość – ludzka rzecz
„Dawcy nerek” – tak zazwyczaj określają motocyklistów kierowcy czterech kółek. Czy rzeczywiście uważają jazdę jednośladem za głupotę, czy może kieruje nimi po prostu zwyczajna zazdrość? Zazdrość, że pomimo o połowę większej liczby kół i dwa lub nawet kilka razy większej pojemności silnika, prawdopodobnie nigdy nie będą w stanie poruszać się swoim autem tak szybko jak owi „dawcy”.
Raczkujemy
MotoGP URT 3 to kolejna część gry, w której mamy okazję wcielić się w kierowcę motocykla wyścigowego. Skrót UTR oznacza Ultimata Racing Simulator. Czy rzeczywiście w przypadku MotoGP 3 mamy do czynienia z symulatorem? Z pewnością nie. Fizyce jazdy nie możemy za wiele zarzucić, ale nie możemy też podciągnąć jej pod miano symulatora. Przesiadając się z wirtualnych czterech kółek na Moto GP, możliwe, że będziemy mieć na początku małe trudności z przyswojeniem sobie pewnych praw, których w żaden sposób „nie przeskoczymy”. Otóż jak to na motorze- aby skręcić, trzeba się też pochylić. I tak jadąc w lewym łuku, aby skręcić w prawo należy manewr skrętu rozpocząć nieco wcześniej. Zanim przechylimy się z lewej strony na prawą, motocykl „ucieknie” nam parę metrów i przy braku szczęścia (umiejętności także…) możemy wylądować na bandzie. A o to wcale nie trudno. Przy wyższych prędkościach, obraz się rozmazuje, na zakrętach przechyla, a w krytycznych momentach nawet trzęsie. Deszcz także nie jest tylko graficznym ozdobnikiem. Musimy uważać z gazem na zakrętach, aby nie spowodować uślizgu tylnego koła i nie zaliczyć „szlifa”. W ustawieniach kamery można trochę poprzebierać. Do wyboru jest kilka za i przed motorem, oraz dwie z widokiem kierownicy. Po opanowaniu maszyny pozostaje nam już tylko wygrywać.
Na najwyższych obrotach
A jest czym wygrywać. Oprócz 24 znanych nam motorów na licencji z poprzedniej części, dodano jeszcze 16 innych w klasach o pojemności od 600cc do 1200cc. Prezentują się znakomicie. Mamy kilka streetfighter’ów, ale większość to typowe wyścigowe motocykle. Jeśli mamy ochotę „pośmigać” maszynami wprost z torów GP, wybieramy tryb Grand Prix i zasiadamy za sterami takich motorów jak np. Yamaha YZM-M1, Honda RC211V, Ducati Desmosedici GP4, Kawasaki Ninja ZX-RR, Suzuki GSV-R XRE2, Proton KR5, Aprilia RS3 Cube. Jeżeli jednak zdecydujemy się poprowadzić naszą karierę w całkiem nowym trybie Extreme, w którym to zarabiamy pieniądze, kupujemy nowe części oraz rozdzielamy punkty umiejętności, to w najniższej klasie Extreme 600 jest do wzięcia np. Sheridan Longbow, w klasie Extreme 1000 np. Arashi Xevieus 1000, a w najmocniejszej Extreme 1200 – Ignasio Strano 1200. Jakby tego było mało, mamy możliwość każdy motocykl, kask oraz strój motocyklisty dostosować do własnych upodobań pod względem wizualnym. Możemy nanieść swój tekst lub logo w dowolnym miejscu i dowolnym kolorze! Ale nie to Was przecież interesuje, w końcu wspomniałem wcześniej coś o pieniądzach 😉 Otóż w trybie Extreme mamy możliwość zarabiania i wydawania pieniędzy. Na szczęście tych nie będziecie musieli przeznaczać na prezenty dla swojej dziewczyny, a
mogli wydać wyłącznie na to, co tygryski lubią najbardziej – części do motocykla. Możemy usprawnić hamulce, zawieszenie, silnik, a także zredukować masę naszej maszyny. Wszystko to przekłada się bezpośrednio na osiągi motocykla, co na długiej prostej lub w ciasnych zakrętach ma duże znaczenie. Starczy może już, o bezdusznych kawałkach metalu, obutych w gumę i skórę. Wszakże nasz motocykl jest kierowany przez jednostkę w pełni myślącą i sprawną fizycznie, czyli człowieka. Ten jak wiadomo posiada szereg umiejętności w sterowaniu motocyklem i jego rola w zwycięstwie jest nawet większa niż maszyny. Fakt, że w Moto GP3 rolę owego kierowcy spełniamy my, ale mimo wszystko klawiatury nie przyspieszymy, ani nie zwiększymy kąta wychylenia kierowcy. Aby ten stan rzeczy zmienić, z pomocą „przychodzą” nam punkty umiejętności, zdobywane w czasie kariery i przydzielane przez nas takim umiejętnościom, jak wchodzenie w zakręty, przyspieszanie i hamowanie.
Słoneczne klimaty
Kończąc przygotowania w przymierzalni kombinezonów, tuning w warsztacie mechanicznym oraz szkolenie w „zielonej szkółce”, wybieramy się na tor- jeden z 32 dostępnych w grze. Możemy zwiedzić tereny na istniejących już torach, np. Monza, Valencia, Brno, Le Mans lub wybrać się „Nibylandii” i ocenić wyobraźnię twórców gry, na trasach w państwach całego świata m.in. Niemiec, Brazylii, Hiszpanii, Czech i Japonii. Zwiedzać jest oczywiście co, bo tory, wykonane zostały z dużą szczegółowością i zachwycają widokami. Są mocno zróżnicowane. Od pustynnych, słonecznych terenów; zielonych pól i łąk na wsi po długie autostrady i zabudowane aglomeracje w wielkich miastach. Wszystkie te krajobrazy dostrzegamy jednak kątem oka, ponieważ przy prędkościach rzędu 200-300km/h nie ma czasu spojrzeć na prędkościomierz, a co dopiero na rosnące przy drodze słoneczniki czy słomiane chatki przy morzu. Mimo wszystko, jedno trzeba przyznać- torów jest wystarczająco dużo i oferują niemal każdy rodzaj zakrętów. Nawet największa ciamajda znajdzie w końcu taki, na którym uda mu się dojechać, na pierwszym miejscu do mety.
Prawie jak w bajce
Z powyższych akapitów można właściwie wywnioskować, że grafika powinna być na przyzwoitym poziomie. Ba, jest nawet lepiej! Jeśli tylko mamy czas obejrzeć replay z wyścigu, dostrzeżemy masę szczegółów, jakich nie mieliśmy okazji zauważyć podczas wyścigu. Motocykle wraz z naklejkami sponsorów, prezentują się wspaniale w pełnym słońcu. Asfalt, to nie czarny plaster położony wzdłuż toru, a zróżnicowana nawierzchnia „otulona” na poboczach pasami zieleni lub żwirku. Całość wygląda naprawdę wspaniale. Na duży plus zasługuje fakt, że maksymalnymi ustawieniami grafiki mogą się delektować nawet posiadacze słabszych sprzętów. Kod gry został świetnie zoptymalizowany- duże ukłony w stronę programistów THQ. Menu także jest ergonomiczne i przyjazne w użytkowaniu. Nie ma najmniejszych problemów w poruszaniu się po wszystkich opcjach, a przy ciągłej nawigacji towarzyszą nam w tle wycinki filmów z prawdziwych wyścigów.
Brzdęk, brzdęk…
Nie wspomniałem jak do tej pory o żadnych wadach. Można by powiedzieć, że właściwie ich nie ma. Po co się doszukiwać czegoś na siłę. Jest jednak jedna rzecz, która może nie tyle co razi, ale daje znać o sobie… A właściwie wręcz odwrotnie, bo muzyka w grze nie zapada w pamięci. Twórcy gry zdecydowali się na kilka utworów techno, a także parę kawałków muzyki rockowej i metalu. Nie są one jednak na tyle wyraziste, aby mogły naszą jazdę uprzyjemnić w znaczący sposób. Na szczęście też jej nie uprzykrzają. Teoretycznie, podkładu dźwiękowego mogłoby w ogóle nie być w grze i byśmy tego prawdopodobnie nie zauważyli. Nieco lepiej mają się odgłosy motorów. Nie męczą. I to już duże osiągnięcie. Słychać wyraźnie różnice w dźwiękach wydechów, pomiędzy 600cc, a 1000cc, a to też plus. Nie ma się co doszukiwać jednak różnic pomiędzy poszczególnymi motorami tej samej klasy. To jednak nie jest tak bardzo istotne w tej grze. Tak jak już wspomniałem- ważne, że słychać i nie bola nas od tego uszy.
Pełen relaks
W swojej klasie, Moto GP3 nie ma konkurencji. Gier, traktujących o motorach nie ma za wiele, a zwłaszcza o wyścigach GP. Obecnie jest to chyba jedyna pozycja na „pieca” godna polecenia. Jako gra, w całości, nie jest też na pewno pozycją roku. Nie mieści się nawet w TOP10. Ale kiedy znudzi nam się ciągłe uciekanie przed policją w Los Santos lub Rosewood, rozwożenie marynowanej marchewki po wszystkich stanach Ameryki, spulchnianie gleby Wielkiej Brytanii przy pomocy Subaru Imprezy oraz zgrywanie mistrza w wyścigach płaskich – Moto GP3 przychodzi z pomocą i pozwala nareszcie uwolnić się od wszechobecnej nadsterowności. Odwraca cały świat samochodów do góry nogami- biegi zmienia się nogą, a gaz dodawaje przy pomocy dłoni. Ta gra jest świetną odskocznią od codziennego ujeżdżania „czterołapów”. Co prawda, nie pozwoli nam odczuć przeciążenia jakie odczuwa Valentino Rossi, podczas przyspieszania, ale jest wystarczająca aby zrodzić w naszej głowie pytanie: „A może ta tona blachy na czterech kołach stojąca w garażu wcale nie jest największą dawką adrenaliny jaką mogę sobie zaaplikować ?”
I chyba o to w tej grze chodzi, prawda?
|