Po tej grze nie spodziewałem się zbyt wiele, ale moje predykcje były i tak lepsze niż to co ujrzałem. Firma Infogrames nigdy nie przodowała w wyścigach, ale skoro tak, to mogła sobie dać spokój z tym tytułem i się nie ośmieszać.
Otwierające grę demo jest zrobione fajnie, dużo aut, muza dopasowana do tempa filmiku, ale tu się niestety superlatywy kończą. Do wyboru mamy sporo wozów (Peugot 206, Astra, Octavia,Peugot 306, Ibiza, Micra, Focus itd. I cała masa bonusowych), lecz cóż nam po tym skoro różnic w prowadzeniu praktycznie nie ma. Tak samo ma się sprawa z konfiguracją w garażu. Tu jednak brawa za obrazki informujące o ewentualnym zachowaniu się bolidu po zmianie ustawień (choć nie każdy obrazek dobrze to przedstawia). Grafika w grze? Może być. Nie są to co prawda fajerwerki typu odpadający zderzak, czy ładnie potłuczone szyby (Colin), ale jest to cena za….no właśnie – wydajność enginu gry. Ta gra szaleje jak Test Drive 3 na PII 300. Jest obłędnie szybka. Traci na realizmie i racjonalności. Samochód skręca jak za dotknięciem magicznej różdżki, tu nie ma takich poślizgów jak w Colinie, tu nie ma na nie czasu. Auto zachowuje się jak resoraczek Matchboxa. Słowem: zero realizmu! Gra nie należy do najtrudniejszych bo i opanowanie samochodu jest niewiele trudniejsze od prowadzenia Lotusa w kultowych grach o nim sprzed lat kilku. Ciekawą opcją jest możliwość wypróbowania auta natychmiast po jego wybraniu, tzn. że jesteśmy w chwili przerzuceni do jazdy bez startu, czyli w środek wrażeń.
Jak napisałem grafika do najgorszych nie należy, ale gdy przyjrzymy się jej bliżej zobaczymy nagą prawdę. Ona jest taka hmmm…..prostacka… Poszczególne fragmenty danej trasy od siebie się praktycznie niczym nie różnią. Gdy przeanalizujemy otoczenie, w którym się ścigamy doznamy wrażenia, że stoimy w tym samym miejscu. Jest to cena za….no właśnie! EDYTOR! Możemy w najprostszy pod słońcem sposób skonstruować swoją trasę. Składać bowiem będziemy ją z fragmentów, takich bloków. Podobne rozwiązanie było kiedyś w STUNTS. Tam jednak mogliśmy jeszcze pokombinować z dodatkami typu młyn, drzewa, domek itp. Tu nasz wybór sprowadza się jedynie do nachylenia, skośności, kraju, pogody i pory dnia i kilku innych parametrów. Cóż w takim przypadku trasy nie mogły być zbyt skomplikowane konstrukcyjnie pod względem grafiki.
Inną smutną sprawą jest fakt iż kokpity wszystkich aut są łudząco podobne do siebie. Poza tym przy wyższych rozdzielczościach model kokpitu nie zakrywa całego ekranu, efekt? – czujemy się jak w kabriolecie.
Samochody mają obłędne „odejście” w ciągu kilku sekund możemy mieć nawet dwieście na liczniku. Konia z rzędem temu kto zdecyduje się na zwykłą skrzynie biegów, bo to chyba powinna być osobna gra w jak najszybsze przełączanie kolejnych biegów.
Pilot? Jest ale i tak chwilami nie ma czasu go słuchać. Komendy padają bez określenia odległości. Nie ma liczbowego opisu ostrości zakrętu, jest tylko „prosty” „średni” itp. Ewentualnie „opens” lub „tightens”.
Na jednej trasie nie spotkacie kilku typów nawierzchni, zawsze jest ten sam. I tu dochodzimy do poważnego mankamentu gry – nie ma różnicy w prowadzeniu auta na różnych nawierzchniach! Asfalt, błoto czy śnieg – zawsze tak samo. W dobie Colina i RC to chyba żart! Kolejną wadą jest bardzo znikomy wpływ zachowania auta na uszkodzenia. Wóz może się ledwo trzymać a i tak będzie śmigał niczym rakieta.
Fajnym elementem są ludzie którzy uciekają w popłochu z trasy! Niestety to nie ratuje całokształtu. Co w kabinie? Szyby są przezroczyste (to już dziś standard). Pilot siedzi trochę bardziej odsunięty niż kierowca. Obaj mają różne twarze. Kręcą głowami. Gdy jedziemy z kokpitu szyby są niecałkowicie przeźroczyste. Dziwne trochę wydają się jednak bryły aut. Takie jakieś „krępe”(?). Światła. Nie można ich włączyć samemu. Szkoda.
Podsumujmy. Gra jest słaba. Szybko się nudzi ze względu na niski poziom trudności. Jeżeli nie lubicie się męczyć w poważnych grach, wolicie arcadowe podejście do tematu, często odwiedzają Was młodsi kuzyni, lub po prostu chcecie odpocząć od Colina czy RC to może być. Tych trzech gier nie ma co ze sobą porównywać. Colin wypadł w moich oczach nienajlepiej bo się go po prostu czepiałem, RC ma wady choć mało, a tu….nie mówcie, że Was nie ostrzegałem.