Dużo osób krytykowało Assetto Corsa Competizione jako skok twórców na kasę i sprzedawanie tej samej gry pod innym tytułem. Early Access pozwala jeszcze przed premierą sprawdzić, czy tak jest naprawdę.
Podejrzliwość
Nie będę ukrywał – ja także należałem do grupy sceptyków. Oto nagle odpowiadające za Assetto Corsa studio Kunos Simulazioni ogłosiło wydanie kolejnej części pod nazwą Competizione, która ma być oficjalnym tytułem Blancpain Endurance Series, czyli największej serii wyścigów wytrzymałościowych klasy GT3 i chyba samochodów GT w ogóle. Ani to Assetto Corsa 2, ani jedynka, a pozyskana licencja może sugerować, że wszystko czym nowa część różni się od pierwowzoru, to ów licencja właśnie. Twórcy wprawdzie uspokajali, że dodadzą też nie byle co, bo pełen cykl dnia i nocy, a także warunki pogodowe, ale kto by dziś wierzył w same słowa? Czas zatem sprawdzić, czy mają one poparcie w czynach.
Kończąc ogólną część wstępu dodam jeszcze tylko, że rodzina Assetto Corsa to (już teraz) seria symulatorów wyścigowych, dająca pobawić się też nieco mniej doświadczonym graczom, a tworzona przez ludzi odpowiedzialnych m.in. za netKar Pro, czy Ferrari Virtual Academy, którzy urzędują przy samym torze Vallelunga pod Rzymem.
Ogólnie
No dobrze, czas przejść do samej produkcji. Na moment pisania tego tekstu gra jest po piątej aktualizacji Early Access, dosłownie na dniach wyjdzie szósta. Z każdą dodawane są nowe samochody, tory i funkcjonalności, a wszystko, co dojdzie w oficjalnym sezonie 2019 serii Blancpain, ma zostać uzupełnione już po premierze, w lecie tego roku. Menu nie jest żadnym zaskoczeniem, aczkolwiek moim zdaniem jest bardziej przejrzyste od tego z oryginalnego AC i miło się po nim poruszać. Obecnie dostępna jest rozgrywka pojedyncza, multiplayer oraz wyzwania, czyli znane z poprzedniej części „wykonywanie zadań” za kierownicą konkretnego samochodu i na konkretnym torze. Niedostępne są jeszcze funkcje singlowe pozwalające rozegrać skonfigurowane przez nas mistrzostwa, karierę i sezon Blancpain Endurance Series. Obecność trybu kariery powinna rozwiać obawy, że nie będzie w grze nic poza autami GT3. No bo chyba jakaś ścieżka kariery do tych aut powinna być, prawda?
Mamy też dostępny panel opcji, w nim sporo ustawień grafiki, interfejsu i względnie mało ustawień jeśli chodzi o kontrolery, szczególnie jeśli chodzi o Force Feedback. Nie mogę narzekać, gra świetnie współpracuje nawet z moim leciwym kółkiem Logitech G25, ale jednak nowoczesne symulatory przyzwyczaiły nas do większej możliwości zabawy FF.
Mięcho
Co kogo obchodzą jednak tryby gry i paleta opcji, skoro jest multiplayer i silnik fizyczny, a to właściwie dwa aspekty, które w 90% przesądzają o jakości symulatora? Wspomnieć wspomniałem i sumienie mam czyste. Co do multiplayera to jest, ale… no tłoku na razie w nim nie ma. Szczerze, to obsadzenie serwerów wygląda jednak zdecydowanie słabiej niż przed premierą pierwotnego Assetto Corsa, które też było dostępne w Early Access, a teraz przecież jest już zbudowana baza fanów. No nic. Muszę też wspomnieć o dość wysokich pingach do serwerów Competizione. Podczas gdy w pierwszym Assetto Corsa standardem jest 35-40 [ms] do większości serwerów, tu nie widziałem wyniku poniżej 80. Nie wiem gdzie leży przyczyna, ale jednocześnie muszę usprawiedliwić twórców, że wciąż nie jest przecież ukończona produkcja. Ponadto obecna zawartość jest nawet określana jako „multiplayer (basic)”, więc to raczej pole do sprawdzania rozwiązań. Oby. W docelowym multiplayerze aż prosi się choćby o opcję zmiany kierowców przy wyścigach długodystansowych.
Jeśli chodzi o samą fizykę to jest naprawdę dobrze i obeznani z poprzednikiem poczują się tu jak w domu, co nie znaczy, że model jazdy jest kompletnie niezmieniony. Czuć dopracowane detale i nieco smaczków, jeśli chodzi o zachowanie samochodów. Rewolucji jednak nie należy się spodziewać, bo i po co? Genialnie czuć natomiast różnice w prowadzeniu poszczególnych aut. Precyzyjne Ferrari, w kontraście do stabilnego i usypiającego czujność Bentley’a, troszkę narowistego Lamborghini, dopracowanego i wypośrodkowanego BMW oraz niekiełznanego, niedopracowanego Jaguara złożonego przez kilku zapaleńców w garażu – bo przecież trochę tak właśnie było. Wszystkie te auta w pierwszym kontakcie dla wyjadacza symulatorów będą wydawały się pewnie dość stateczne i łatwe do opanowania w porównaniu z bolidami i innymi kategoriami z pozostałych symulatorów. To wszystko jednak do momentu, gdy na tablicy wyników zobaczy czasy o dwie sekundy na okrążeniu lepsze od jego własnego i zacznie naprawdę przyciskać. Wtedy robi się naprawdę ciekawie.
Co ja słyszę! Co ja widzę!
Różnorodność aut podkreśla świetna oprawa audio. Naprawdę, to są chyba jedne z lepszych dźwięków silników, jakie słyszałem w symulatorach. Z resztą nie tylko silników, bo ilość i jakość dźwięków dodatkowych efektów także odstawia konkurencje. Jednak nie mogę sobie przypomnieć innej produkcji, w której miałbym frajdę przełączając widok na zewnętrzny, by posłuchać samego silnika, choć jeździć z takiej perspektywy w symulatorach nie ma przecież sensu.
Jest w końcu oprawa graficzna. Moim zdaniem bardzo dobra, ale wymagająca jeszcze nieco dopracowania, bo tu (i w multi) pojawia się najwięcej błędów, jak np. „echo” ciągnące się za samochodem, na które wszyscy narzekają. Jest też brak jakichkolwiek oznak deszczu na szybie przy przestawieniu poziomu efektów na średni lub niżej. Poza tym bardzo wolno ładują się tekstury. Ja rozumiem, że 3GB pamięci graficznej to dziś już nie jest jakoś bardzo dużo, ale w żadnych produkcjach podobnych problemów nie miałem, więc to jednak coś w kodzie Competizione.
Poza tym, że nie jest to finalna wersja oprawy, naprawdę jest na czym zawiesić oko. Dbałość o detale w odwzorowaniu pojazdów jest naprawdę widoczna. Są wreszcie efekty i tu też muszę pochwalić twórców. To pierwsza produkcja w ogóle, gdzie Słońce świecące prosto w oczy naprawdę oślepia i pogarsza nasze widzenie. Robi to naprawdę świetne wrażenie. Także efekty pogodowe są bardzo dobre, choć dla mnie mokra nawierzchnia jest chyba nieco zbyt lustrzana.
Czy to Słońce, czy to deszcz
Skoro już przy pogodzie jesteśmy, to pora powiedzieć coś o największej, poza licencją Blancpain, nowince w Competizione, czyli o pogodzie i cyklu dobowym. Cóż… teraz, kiedy to wszystko już jest, sama obecność zmiennych warunków nie robi już takiego wrażenia. Ot, wydaje się to czymś oczywistym. Na pewno jednak pogoda jest świetnym dodatkiem i urozmaica jazdę, choć wydaje mi się, że mechanizmy za to odpowiadające jeszcze wymagają kalibracji. Twórcy zaimplementowali w grze mechanizmy tworzące na torze kałuże, wyjeżdżone suche miejsca i inne tego typu atrakcje. Tarki i trawa mają być śliskie kiedy namokną, ale w opracowaniu jest też mechanika uszkodzeń opon, która ma pozwalać symulować to co robią prawdziwi kierowcy, gdy zaczyna padać a oni jadą na slickach – gwałtownie wjeżdżają na targi by uszkodzić opony, ponagniatać ich gładką powierzchnię i przez to poradzić sobie z odprowadzaniem wody.
Jak na razie jednak auta w deszczu prowadzą się po prostu nieco trudniej. Wszystko to tyczy się nawet warunków urwania chmury, kiedy spodziewał bym się, że w każdej chwili wpadnę w taki aquaplaning, że nic mnie nie uratuje. Nic takiego się jednak nie dzieje. Może coś jest nie tak ze mną, może ów mechanizmy wymagają dopracowania, a może trzeba jechać 3-godzinny wyścig by je w pełni odczuć, czego ja nie zrobiłem. Zaplecze i pomysły w każdym razie są, a reszta to wciąż (pamiętajmy) produkcja Early Access.
Jest w końcu wspominany cykl dobowy, czyli chyba kwintesencja wyścigów wytrzymałościowych. Tu muszę przyznać, że Competizione oferuje najlepsze, najbardziej immersyjne wschody i zachody Słońca, jakie widziałem w grach wyścigowych. Aż się prosi mknąć w tych warunkach po prostej Circuit de la Sarthe… a nie, zaraz – to nie ta produkcja. Szkoda. Noc i deszcz potrafią naprawdę uprzykrzyć życie kierowcy, choć pomagają światła świecące całkiem sprawnie, bo auta Blancpain wyposażone są także w dodatkowy ich komplet, odwzorowany w produkcji.
Wciąż early ten access
Zdecydowanie jest jeszcze nad czym pracować. Są też wspomniane duchy / echo ciągnące się za samochodem, psujące cały efekt graficzny, gra też potrafi się wywalić. Znakomita większość tych problemów, to wina Unreal Engine 4 i pozostaje duży znak zapytania, czy uda je się naprawić, bo są one wręcz charakterystyczne dla produkcji opartych o ten silnik. Kod sieciowy i opcje multi także muszą zostać dopracowane. Podobnie jeśli chodzi o zachowanie wirtualnych kierowców, gdyż prawa fizyki zdają się ich nie obowiązywać i jadą po wyznaczonych przez system torach, nawet jeśli wymaga to jazdy na tylko dwóch kołach, a i wtedy są nienaruszalni.
Narzekam i wytykam, ale to jednak wciąż de facto wersja beta udostępniona do publicznego użytku. Prace nad nią wciąż trwają, a ja tylko przypomnę, że z każdą koleją aktualizacją produkt drożeje, aż do ceny finalnej. Na samym początku można było go kupić za mniej niż 50% docelowej ceny. Z resztą najważniejsze jest to, że te narzekania społeczności nie idą w przestrzeń i twórcy rzeczywiście wykorzystują je by ulepszyć produkcję. Kunos Simulazioni właśnie ogłosiło, że zdecydowali się napisać OD NOWA część kodu sieciowego i funkcjonalności dotyczących także singla, bo nie byli z nich zadowoleni. To niestety opóźni szóstą aktualizację Early Access, ale powód jest jak najbardziej uzasadniony. Twórcy nie po raz pierwszy korzystają z tej formy sprawdzenia symulatora przed premierą i widać, że potrafią robić z niej odpowiedni użytek.
Będzie wielki finał?
Podstawowe pytanie brzmi oczywiście: czy warto czekać? Moim zdaniem tak. Chciałbym czuć więcej różnic od poprzednika, chciałbym czuć te wszystkie mechanizmy jazdy w deszczu i mam nadzieję, że w wersji finalnej tak będzie. Z takim zapleczem, pomysłem i ilością danych Assetto Corsa Competizione ma szansę zostać jednym z lepszych symulatorów na rynku i być niezłą platformą do eSportu, bo zakładam taki właśnie cel właścicieli serii Blancpain, jako że po zdobyciu licencji przez Kunos zlikwidowano oficjalną serię Blancpain na iRacing, a nagrody były tam niemałe. Teraz pozostaje tylko trzymać kciuki za kolejne aktualizacje, ale nawet w obecnej formie nie można odmówić Competizione magii i uroku. Wystarczy przejść tą magiczną sekwencję włączając zapłon, odpalając silnik, zapalając światła i ruszając (a nie jest to łatwe) w ciemność nocy.
Źródło: 4 kółka i nie tylko