Auta w naszym kraju giną i to bezpowrotnie – to już niestety wiemy. Wiemy też, że nasi przedsiębiorczy rodacy pożyczają bezterminowo także auta za granicą. Czasem jednak logika działań to istne CSI: Co do cholery?!
Tym razem na skradzione auto natrafiła… Straż Leśna. Patrol natrafił w lesie pod Gorzowem Wielkopolskim na Audi A6 Avant. Można by powiedzieć, że to (niestety) nic niezwykłego, gdyby nie kilka drobnych faktów. Otóż ów Audi było odpalone i… miało opony zdjęte z felg.
Policja wezwana na miejsce szybko ustaliła, że auto zostało skradzione w Niemczech. Wiecej informacji i zdjęć znajdziecie u źródła. Jednak konia z rzędem temu, kto wykombinuje czemu samochód był odpalony i miał zdjęte tylko opony?
Znalazłem sensowne wytłumaczenie na wykopie 🙂
„Takie samochody ukradzione „na walizkę” zostawia się gdzieś na jakimś zadupiu czy w lesie po to, żeby sprawdzić, czy właściciel albo policja nie zjawią się po niego (geolokalizacja, schowana komórka w bagażniku…) – jak nikt nie przyjdzie to na lawetę i do właściwej dziupli. A bez kół po to, żeby jakiś przypadkowy ludź szwendający się po lesie nie wsiadł i nie odjechał ¯\_(ツ)_/¯”
A silnik zostawili włączony, ponieważ bez posiadania kluczyka by go już nie odpalili.