Nowy DIRT to zawsze wydarzenie, wszakże jest to jedna z najstarszych (licząc początki jako Colin McRae Rally) serii gier wyścigowych. „Brud” miał swoje wzloty i upadki, jednak o tym, czy DIRT 5 to to pierwsze, czy to drugie napiszę już w pełnej recenzji. Na razie skupię się na krótkim wypunktowaniu nowej ścigałki Codemasters.
Grafika to jeden z najmocniejszych atutów nowego dzieła mistrzów kodu. Nie wymyślono jednak w tym przypadku koła (ani silnika graficznego) na nowo. Od 14 lat używany jest autorski silnik EGO, który w tej odsłonie wyciska z niego naprawdę ostatnie soki. Twórcy są znani z doskonałego odwzorowania samochodów oraz wszelkich ich detali. Tym razem poszli o krok dalej, zapewniając nam niespotykany do tej pory poziom szczegółowości tras oraz efekty graficzne, które robią ogromne wrażenie przy pierwszym, drugim oraz każdym kolejnym przejeździe. Mapy mają niesamowite widoki o bardzo dalekim zakresie rysowania, tekstury są ostre jak brzytwa, a efekty pogodowe to wręcz nowa jakość w grach wyścigowych.
Nowa odsłona to zupełnie nowe podejście do zabawy. Przypomnijmy, odsłona z numerkiem w tytule oznacza teraz zabawę zupełnie arcade, a te z dopiskiem „Rally” to części biorące rajdy na poważnie. Poprzednia, czwarta część podejmowała nieco lżej temat zgodności z fizyką. Mimo to samochody wciąż o nią się opierały, zapewniając realistycznie oddane przyspieszenie, prędkość oraz adekwatne do napędu i wielkości samochodu możliwości w zakresie zachowania pojazdów w zakrętach. DIRT 5 zupełnie zrywa z rzeczywistością. Pojazdy prowadzą się tak, aby nawet najmniej rozgarnięty niedzielny gracz mógł opanować prowadzenie nawet 600 konnych błotnych potworów. Niestety odbiera to też emocji z prowadzenia furek zbliżając gameplay do Mario Kart. I nie ma w tym grama przesady.
Tryb playground to świetne przedłużenia życia gry. Nawet po zakończeniu (swoją drogą całkiem angażującej) kariery, gra będzie bawić dzięki możliwości poznawania tras stworzonych przez społeczność. A dla tych kreatywnych będzie to świetne narzędzie do tworzenia własnych wyzwań. Niestety sam kreator nie ma tak wielu elementów jak choćby nawet starsze odsłony serii Trackmania. Miejmy nadzieję, że jest to aspekt, który twórcy mogą uzupełnić aktualizacjami.
Pełna recenzja DIRT 5 już na dniach, tymczasem serwujemy pierwszy kontakt z Gymkhaną oraz nowym trybem tworzenia tras Playground.
Aktualizacja: Recenzja DIRT 5