Publicystyka

DiRT Rally 2.0 parę miesięcy po premierze. Symulacja czy po prostu trudny arcade?

DiRT Rally 2.0 wzbudza dość mieszane uczucia i spotyka się z zupełnie skrajnymi opiniami. Tak skrajne oceny najnowszej produkcji mamy również w redakcji Speed Zone, więc postanowiliśmy je skonfrontować.

Dyskusję przeprowadzili MarK (M) i Jaceł (J) i mamy nadzieję, że zaznajomienie się z nią rozjaśni naszym czytelnikom, czym tak naprawdę jest DiRT Rally 2.0.

MarK: No dobrze, zacznę ja. Jaceł przeczytałem twoją recenzję, a i ty znasz moją opinię. Zanim wejdziemy w detale, masz może pomysł skąd taka rozbieżność w naszych ocenach produkcji?

Jaceł: MarK, wydaje mi się, że twoje doświadczenie w Simach uwypukla każdy brak w DR2.0. Ja jako wieloletni fan dzieł Codies, grając czułem wręcz na sobie, co twórcy chcieli przekazać tworząc model jazdy, dobierając fury oraz modelując trasy. Jednocześnie tryb kariery był błędną, zdecydowanie zbyt nudną ścieżką, której aż dziw, że nie zasugerowali do zmiany testerzy. Boli też FFB, który jest nieco spłycony, choć jak dla mnie odpowiednio spełnia swoją funkcję. Obecnie po paru miesiącach dopisałbym do minusów też brak contentu dla ludzi bez przepustki sezonowej, bo po prostu omija nas dużo za dużo moim zdaniem jak patrzę z perspektywy czasu. Podzielasz bóle?

MarK: Wiesz, nawet nie miałbym nic przeciwko brakom DR2.0, gdyby nie to, że twórcy wprost podkreślali jakim to symulatorem ta gra nie będzie, a tymczasem zrobili zwrot w zupełnie przeciwną stronę. Czuję się wprost oszukany, a jeśli nie zrobili tego celowo, to najwyraźniej ekipa pracująca nad dwójką sama ma nikłe pojęcie o symulatorach. Kariera mnie nie boli, bo dla mnie jest tym, o czym powinna być gra, czyli po prostu jazdą. Nie wymagam żadnych dodatkowych fajerwerków czy urozmaiceń. Dla mnie sama jazda ma być funem. Może to właśnie to moje symulatorowe zboczenie 😉 .

Polityka co do zawartości to z mojej perspektywy takie dość bezpośrednie i bezczelne wyciąganie kasy od ludzi, którzy liczyli na to, że kupują kompletną grę, a tu ktoś ich zrobił w jajo. Gra rajdowa bez śniegu? Bez Monako, Walii czy Niemiec, za to z Nową Zelandią? Ej no… Czy przypadkiem tak właśnie duże firmy nie zabijają ostatnimi laty swoich produkcji?

Co do ForceFeedback to jak na wymagania symulatora właściwie jego nie ma. Nie wierzę, że nie jest to świadomy wybór. Moim zdaniem przy aktywnej degradacji po prostu nie da się tego zrobić lub jest to bardzo skomplikowane. Ktoś wymyślił degradację, wszyscy przyklasnęli, nikt nie pomyślał, że dopisać do tego kod na FFB to kosmos. Wyszedł klops i tak zostało. Moją spiskową teorię dziejów potwierdza to, że po dziś dzień nie ma żadnej łatki to poprawiającej, ani nawet informacji, że kiedykolwiek się pojawi.

Jaceł: Właśnie to odejście w przystępność i atrakcyjność dla “zwykłych” graczy a nie purystów mnie konfunduje. Jasne, doskonale zaimplementowana degradacja byłaby fajnym dodatkiem, lecz nie jest tu idealna. Przez to ściera się z otoczką symulacji i tak kluczowymi brakami. Mimo to bronię jazdę w DR2.0, gdyż uważam, że właśnie ze względu na ten fun sprawiła, że na trasie Vinedos Dardenya spędziłem +20 godzin i wykręciłem World Record. I to nawet mimo poczucia, że jazda na asfalcie jest wyraźnie “słabsza” niż grząski grunt. Po prostu wyczuwanie fury jest tak satysfakcjonujące, że znacznie przymykam oko nieidealnemu przełożeniu na rzeczywistość. I jak domyślam się Ty nie możesz popuścić tego Mistrzom Kodu. Ale Nową Zelandię to Ty szanuj, ma moje ulubione trasy!

MarK: Ja po prostu zupełnie nie czuję auta, bo i nie wiem, jak je czuć bez ForceFeedback. Nie mam niestety tej frajdy, o której mówisz, a miałem ją przy jedynce. Nie czuję, że to ja do końca kontroluję pojazd, a przede wszystkim nie rozumiem, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Znów – zupełnie bym nie zwrócił uwagi na te aspekty, gdyby to była ścigałka, ale twórcy na prawo i lewo chwalą się, że stworzyli świetny symulator.

Nowa Zelandia jest spoko, ale dla mnie wszystkie rajdy są jakieś takie… podobne? Poza Polską brak otwartych przestrzeni, czuję się jakbym wciąż jechał w jakimś tunelu. Niby gra z 2019 roku, a jakby zasięg rysowania był sprzed 20 lat.

A propos! Sama Polska to straszna bida. Moim zdaniem dużo lepiej odwzorowano nasze OSy w WRC7. Tu to jakieś pagórki z trawką i tyle. Braku jakiegokolwiek rajdu zimowego i Finlandi nie mogę przeboleć, tym bardziej że wciskają je za dopłatą.

Jaceł: Ja myślę, że podejście Codemasters z chwaleniem się realizmem jest podobne do tego 12 lat temu przy Gridzie – nie najbardziej realistyczny, ale wymagający i opierający się na zrozumieniu fizyki a nie skryptów. I ja bardzo to lubiłem. Choć tu parę rzeczy jest odwrotnie, jak choćby hamulce, które wtedy były wręcz za skuteczne a teraz wcale nie są. Wyczuwam, że ta aura Codies tworzenia wyścigów z bardziej “własną” fizyką niż absolutnie oddającą realizm właśnie może Ci się nie podobać. Choć przyznaję, że jest parę uproszczonych rzeczy, to nie uprościło to uczucia satysfakcji z idealnego wpasowywania się w zakręty i walki z masą pojazdu.

Rajdy Nowej Zelandii są podobne, ale właśnie podobieństwo tego rajdu mi się podoba, gdyż każdy zakręt jest przejeżdżany na 101% mimo grząskiego gruntu. Jest coś magicznego w odbijaniu się po boku wyżłobionego zakrętu przez co te OEsy niesamowicie doceniam. A zasięg rysowania przyznam jest jakby zupełnie z innego silnika… A pierwsza część miała tak wspaniałe odległe widoki, których czasem myślę, że jakby z braku laku jakoś zabrakło. Daje się to we znaki znając “jedynkę”.

A tu nie zgodzę się. Myślę, że odwzorowanie Polski jest świetne, ale mało w nich życia. I mokry OEs wygląda zwyczajnie jakoś słabo, najsłabiej z całej podstawki. Piekielna za to dla mnie jest Argentyna, przeżyć jej nie mogę, tego jak jest wąska i słabo widoczna na wirażach. Ale nie wiem czy to minus, bo tu winą jest raczej tylko moje upośledzenie w wyczuciu, gdzie się mieszczę a gdzie nie.

MarK: Kurczę co do Polski zupełnie się nie zgodzę. Cały rajd wygląda jak pierwsze 30 sekund tego onboardu:

Tymczasem Rajd Polski to naprawdę o wiele więcej. Ja będąc kibicem na Rajdzie Polski w 2017 widziałem te idealne łąki, na których po horyzont nie ma niemal nic może ze dwa razy. Tymczasem tu wygląda jakby ktoś zaprojektował wirtualny rajd bazując na kilku zdjęciach. Argentyna wygląda na bliższą prawdziwemu rajdowi, ale też momentami przesadza w drugą stronę, bo cały rajd nie jest rozgrywany wyłącznie w kamiennym tunelu. No ale pomaga to z ucięciem zasięgu widoczności, który pewnie trzeba było zmniejszyć przez słabą optymalizację gry…

Tu się w pełni zgodzę z twoim twierdzeniem. Nie podoba mi się tworzenie “swojej” fizyki. To nie jest sci-fi, żebym uczył się życia w równoległym wymiarze. Trzymamy się tego co jest w realnym świecie tytułując grę symulatorem, albo robimy odlot, bo to arcade. DiRT Rally 2.0 niby trzyma się fizyki, ale kilka jej praw pomija, albo zmienia tak, że nie wiadomo o co tu chodzi. Ma problemy ze swoją tożsamością i charakterem. Przynajmniej z punktu widzenia maniaka simów. Jeśli nie ma tych problemów z punktu osób, które nie oczekiwały od niego symulacji to znaczy, że po prostu nią nie jest. I git, nie mam z tym problemu, tylko niech ktoś to powie wprost, że jest to odejście od formuły jedynki, a nie naciąga ludzi.

Co do grząskiego gruntu w Nowej Zelandii to wykorzystam twoją opinię, by pokazać o co mi chodzi z modelem jazdy. W pełni się zgodzę, że w błotnistej Nowej Zelandii jedzie się na 101% i to jest właśnie problem. Nie czuć różnicy między jazdą w kopnym błocie podczas ulewy w Nowej Zelandii, a twardymi szutrami Argentyny. Kierownica stawia taki sam opór, auto rozpędza się nawet w taki sam sposób. Nie czuć, by nawierzchnia miała jakikolwiek wpływ na styl jazdy i zachowanie auta, poza prostym poziomem przyczepności.

A co myślisz o rallycrossie? Moim zdaniem wszystko jest okej i fajnie, ale po niecałych dwóch mistrzostwach miałem jednak dość. Nic mnie tam nie przyciągało.

Jaceł: Właśnie, jak tam optymalizacja na piecach? Ponoć przy premierze było słabo jak na dotychczasowe osiągnięcia w kwestii optymalizacji serii Dirt. Bo na Pleyu 4 Pro o dziwo doskonale i bez zmian.

Rallycross był względem rajdowych mistrzostw wręcz zbyt wciągający. Przeszedłem co najmniej 15 championshipów, zjeździłem na każdej z tras minimum 30 okrążeń i nie mam dosyć. Jako fan FIA Rallycrossu jestem oczarowany doskonałym feelingiem tych potężnych fur, przydatnością prawdziwych taktyk i wykorzystaniem zagrań w celu wyjścia na wyższe pozycje. Do tego jest to w końcu produkcja urzeczywistniająca moje marzenia o dobrej grze, w której przejadę prawdziwe trasy rallycrossowe. Jedynym zgrzytem była fizyka, która podczas megaulewnych wyścigów nie pozwalała odczuć grząskości wyjeżdżonych błotnistych zakrętów. Tak to prawdziwe 10/10, choć raz jeszcze jak w przypadku trybu rajdów, brakowało mi dobrego kija i marchewki w celu przemierzania kolejnych mistrzostw. Na szczęście gra nadrabiała to niespotykanym nigdy dotąd klimatem i otoczką brudnej walki o pozycje.

MarK: Moim zdaniem optymalizacja jest słaba, choć mój sprzęt to także żadna rakieta. Niemniej z frameratem w pierwszym Dirt Rally nie miałem żadnych problemów, a tu dodali kilka efektów, ograniczyli pole widzenia i bah – czasem są zwolnienia, choć z bliżej niewyjaśnionych przyczyn.

Tak myślę, że pora zmierzać do jakiejś konkluzji naszej dyskusji, bo widzę, że okopaliśmy się w swoich obozach i nikt nie zamierza się ruszyć. 😉 To może ja zacznę, bo po naszej wymianie opinii chyba najlepiej wypadałoby podsumować DiRT Rally 2.0 jako grę, która przypasuje na pewno wszystkim ulubieńcom produkcji Codemasters, a także tym oczekującym gry o znamionach symulacji, ale bez większej spiny. No i oczywiście fanom rallycrossu. Natomiast masochiści symulatorów powinni raczej zostać przy jedynce, bo tamta produkcja lepiej spełni ich oczekiwania. Zgodzisz się?

Jaceł: Przykro to słyszeć (o optymalizacji na PC – dop. Rafer), bo jedynkę jeszcze ogrywałem na obecnie 10 letnim komputerze! Ciekawe jak będzie z nadchodzącym GRIDem. O ile nie oczekuję, że będzie to najgłębsza symulacja to mam nadzieję, że kariera będzie bardziej absorbująca oraz poziom miodu gameplayu (przynajmniej dla mnie) zostanie zachowany.

Ostatecznie wspólnie przyznajemy, że DiRT Rally 2.0 to najlepsza gra rallycrossowa wszech czasów, topowa gra rajdowa szczególnie ze względu na, niestety brak sensownej symulacyjnej konkurencji. Potwierdzam, symulacyjni puryści nie muszą się przesiadać z jedynki, a wręcz nie powinni, jeśli jeszcze im się nie znudziła. Miejmy nadzieję, że nowa generacja przyniesie więcej zaawansowanej fizyki a Codemasters będzie szlifować swe produkcje byśmy otrzymali kolejne rajdowe magnum opus na miarę zeszłej odsłony.

5 1 głos
Oceń artykuł
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments