Motogry Recenzje

Recenzja Drift21 – zawód, który mnie uwiódł

Drift21 otrzymał ode mnie w czasach alfy parę gorzkich słów, ale warto było skrytykować tak niedopracowany produkt. Może dzięki temu stał się grą wartą zainteresowania, mimo że nie jest produktem idealnym. W tej recenzji odpowiem wam na pytanie dla kogo jest ta produkcja.

Zacznę może historią, jaka kryje się za tym produktem. Drift21 miał początkowo wyjść w 2019 r. i posiadać dwie ostatnie cyferki pasujące do roku wydania. Prognozy na stan gotowości gry do wydania się nie spełniły i finalnie zaliczyła 2 lata obsuwy. Problemem okazała się szczególnie ciężka do dopracowania fizyka. Gra zapowiadana i okrzyknięta została przez media branżowe jako ostateczny symulator driftingu. Taka świadomość wśród konsumentów została jeszcze bardziej ugruntowana przez informacje, że w produkcję gry został uwikłany Paweł Grosz – profesjonalny drifter znad Wisły. W roku 2020 została wydana alfa w ramach wczesnego dostępu. Niestety, obnażyła ona to, co dla takiej gry najgorsze – brak doświadczenia twórców w tworzeniu fizyki jazdy.

Przenieśmy się do dnia dzisiejszego

10 czerwca 2020 roku została wydana na platformie Steam wersja 1.0 omawianego produktu. Wydarzeniu towarzyszył bardzo duży patch i jednocześnie bardzo mała kampania marketingowa. Przyznam, że jeszcze w lutym „spisywałem“ grę na straty, gdyż na 4 miesiące przed premierą była równie nieciekawa jak wyniki polaków na Euro, ale miała “za to” multiplayer, na którym nie spotkałem przez kilka dni z rzędu żywej duszy. Premiera na szczęście wiele zmieniła.

Czy to więc symulator?

Zatem – Drift21 finalnie nie jest symulatorem. Jest simcade. Zdecydowanie nie jest casualowym arcade. Jest to bardzo dobra decyzja, gdyż znając ograniczenia silnika lub możliwości przystosowania go pod taką produkcję, deweloperzy stworzyli całkiem przyjemny model jazdy, który po prostu daje frajdę. Latanie bokami, czy na kierownicy, czy na padzie mimo początkowego skonfundowania faktem fizyki pojazdu mało “chętnego” do obrotu (jakby auto miało bardzo ciężki silnik idealnie pośrodku jego konstrukcji), sprawia przyjemność i wywołuje efekt “jeszcze jednej rundki”. Pojazd bardzo dobrze słucha się kierownicy, wręcz za dobrze (szczególnie jak na podstawowe, seryjne pojazdy) i jest chętny do postawienia go pod kątem do kierunku jazdy. 

Wachlarz możliwości wprowadzenia auta w drift jest zatem równie szeroki jak w rzeczywistości. Podcinka na ręcznym, redukcja na za niski bieg, strzał ze sprzęgła – wszystko to działa i sprawia, że auto leci bokiem, tak jak należy. Największe zastrzeżenia mam do mojej ulubionej driftingowej interakcji z pojazdem, czyli “lecenia” z masy. Niestety auta są bardzo sztywne i mało pracują na amortyzatorach, a na oponach już wcale. Trzeba przyjąć, że auta są na zablokowanym maksymalnie gwincie, nawet jeśli jeszcze nie zmieniło im się zawieszenia. Psuje to nieco odbiór w szczególności pojazdów seryjnych z jedyną podstawową modyfikacją – zablokowanym dyferencjałem.

Jak to się ślizga

Kariera Drift21 orbituje wokół wyzwań na różnych torach, których zaliczenie prowadzi nas do nowych wyzwań. Przejazd na punkty, (za) długa Gymkhana czy też czasówka. Mimo małej różnorodności trybów to satysfakcjonujące wykonywanie jednym za drugim combo wciąga na, tyle że chce sie zaliczać challenge jeden za drugim. Multiplayer oferuje podobno 4 inne, poza swobodną jazdą, tryby zabawy. Niestety każdy serwer, na jaki trafiłem, pozwalał wyłącznie na freeride.

Same Sport Coupe

Mówiąc o pojazdach – tych jest 12, wszystkie są sportowymi autami klasy średniej, trzymając produkcję bardzo przyziemnie. Do wyboru są najpopularniejsze driftowozy w Europie, w tym Subaru BRZ, 3 generacje BMW serii 3, czy też Mazda RX7 i RX8. Wszystkie są stosunkowo dobrze wymodelowane od zewnątrz, okazjonalnie strasząc czasem niedoróbkami wnętrza. Zasłaniając jednak oczy niskim budżetem i ceną produkcji, można uznać, że i tak jest dobrze. Auta są wszystkie w równej cenie, 100 000 waluty gry co ma się przełożyć na równe szanse zbudowania auta, jakie wymarzymy, nie umniejszając żadnemu z pojazdów, bo każdy wybierze co innego. A tak przynajmniej jest to komunikowane przez twórców. Moim zdaniem zabija to nieco progresję gry, gdyż po 5 godzinach zabawy jeździłem już tylko jednym autem.

Rzędówka w 350Z. Dzieci nie bierzcie narkotyków.

Garaż

Karierę zaczynamy od Mazdy MX-5. Otrzymujemy auto, które na start gra wypruwa z wnętrza, wymontowuje silnik i instaluje zaspawany dyferencjał. Także silnik musimy włożyć i podpiąć sobie sami. Wszelkie czynności garażowe są bardzo uproszczone, pozwalając instalować i usuwać każdą z części osobno omijając istnienie śrubek, podkładek czy większości uszczelek. Rozbierając cały silnik w celu wymiany tłoków na kute, nie męczymy się godzinę, a relaksująco klikamy w odpowiednie miejsca, wyjmując kolejne części i odkładając je obok. A właściwie to na ziemię, gdyż lokalizacja wszystkich pozostawianych klamotów w garażu jest zapisywana i każda fizyczna część gdzie upadnie, tam zostaje do czasu, aż jej nie podniesiemy. Super smaczek oddający “graciarskość” garaży.

Modyfikacji dokonamy nie tylko silnika, ale też zewnętrza pojazdów, gdzie zmienimy zderzaki, kierownice, dystanse kół, felgi, aż po gałkę biegów. Możemy też zamontować alternatywne poszerzone (lub też nie) nadkola – niestety tylko dwa na każdy z pojazdów. Mimo pozornie dużej liczby części tak naprawdę buildów pojazdów nie ma tak wielu – nad czym osobiście ubolewam. Taki potencjał modyfikacji aż się prosi o przygotowanie stance projektu niczym z Raceism lub Next Level (naprawdę polecam pogooglować), a tak nawet Forza Horizon 3 ma więcej części per samochód, mając 30 razy tyle modeli aut co w Drift21. Mimo nie najprzyjemniejszego edytora naklejek (dziwne skróty klawiszowe) to pozwala na naprawdę dużo wolności w różnorodności zastosowanego lakieru oraz możliwości oklejania każdej części pojazdu włącznie z wlepami na szyby. (tu patrze na gry od Playground Games, które na taką wolność nie pozwoliły mimo wieloletnich nawoływań fanów).

Co łączy Polska i Japonia?

Trasy – Ebisu w różnych konfiguracjach oraz kilka map osadzonych w Polsce w tym Motopark Koszalin, PGE Narodowy, oraz mniejsze tory treningowe i parking nadziemny. Każdy z nich ma w trybie kariery ustawione różne trasy przejazdu, jedne mniej a inne bardziej wymagające. Jedno jest pewne – trasy przejazdu wykorzystują 100% przestrzeni torów. Mimo że po chwili gry ma się wrażenie, że widziało się wszystko i żadna nie zaskakuje, tak kolejne wyzwania pokazują, że mamy jeszcze dużo do nadrobienia.

Graficznie

Gra podczas jazdy wygląda jakby miała prezentować moc konsol z końca generacji Xboxa 360. Na szczęście w ECC Games postawili na stonowany styl graficzny, który pozwala szybciutko przywyknąć do sporadycznie pojawiających się rozmazanych tekstur i ubytków w cieniowaniu. Same trasy są dobrze wykonane i widać, że to na podłożu i wyposażeniu toru została skupiona uwaga, natomiast otoczenia równie dobrze mogłoby nie być. “Trawiaste” podłoże jest płaskie jak stół, a drzewa trzy metry poza trasą wyglądają na dwie tekstury wchodzące w siebie.

Na wszystkich mapach poza Ebisu brakuje iluzji przestrzeni, po prostu czuć, że to tylko miejsce dosłownie 1×1 km. Za to w garażu gra wygląda dużo współczesnej i w takiej postaci najlepiej ją pokazywać znajomym. Nierówny poziom widać w częściach pojazdów, gdzie elementy jak na przykład reflektor wygląda wręcz niesamowicie fotorealistycznie odbijając promienie światła wewnątrz klosza. Tymczasem inne części potrafią wyglądać po prostu przeciętnie.

Gaz i odcięcie

Poza jednym neutralnie brzmiącym utworem w menu, Drift21 nie posiada żadnej ścieżki dźwiękowej. Pozwoliło mi to na rozrywkę i relaks przy podcastach i muzyce. Za to brzmienie samochodów jest po raz kolejny nierówne. Silnik V8 odpowiednio bulgocze, turbiny świszczą, strzały z wydechów są odpowiednie. Rotor Mazdy drze się wniebogłosy. Niestety rzędówki nie mają na tyle odpowiedniej “siły” w swoim brzmieniu. Dodatkowo poza wydechem i turbo nie ma prawie żadnych odpowiednich efektów dźwiękowych, które normalnie towarzyszą 600 konnemu ulicznemu potworowi. Żadnego szczególnego dźwięku sklejania sprzęgła, wrzucania biegu, pracy zawieszenia, łapania i odklejania się opony od podłoża. Brakuje przez to nieco emocji i poczucia potęgi maszyny do upalania lub „twardych” odczuć z uderzenia w bandę. Mimo to jak na grę tego budżetu jest naprawdę ok, nawet jeśli przyrównać do tak złotego grala jak Assetto Corsa.

Zatem

Czy Drift21 jest produkcją godną polecenia? W wielu aspektach jest nieidealna, lecz ma swój urok. Łączy naturę Car Mechanic Simulatora z simcadowym prowadzeniem pojazdu, za co jestem naprawdę ECC Games wdzięczny. Po wielu grach, które nie podchodziły poważnie do satysfakcji z samej jazdy lub kopiowały gotową fizykę razem z wykorzystanym silnikiem gry, tu możemy poczuć oddech świeżości. Skupienie się równie bardzo na aspekcie mechanicznym, prowadzeniu i ustawianiu pojazdu jest tym, czego dawno nie widziałem w tym gatunku. Przyjemność z prowadzenia i zaliczania wyzwań oraz rozkładania pojazdu na czynniki pierwsze przykrywa większość niedogodności. Polecam więc Drift21 z zastrzeżeniami.

Bo musicie wiedzieć, czego oczekujecie od produkcji – jeśli szukacie produkcji oddającej prowadzenie driftowozu 1:1 – to nie tutaj. Natomiast jeśli szukacie satysfakcjonującej gry do walenia boczurów e36 lub nauki podstaw wirtualnego driftingu i jednocześnie mechaniki działania pojazdu – to najlepsza gra od lat oferująca tego typu zabawę. Niezależnie czy macie pada, czy kierownicę.

Plusy:

  • Przystępny, nie prostacki simcadowy model jazdy
  • Ilość części do modyfikacji
  • Dobór pojazdów
  • Licencjonowane Trasy
  • Satysfakcjonujące wyzwania
  • Niska cena jak na oferowaną zawartość
  • Optymalizacja…

Minusy:

  • …która się nieco sypie w multiplayer (polecam mocny procesor)
  • Grafika nie przyciąga, lecz też nie odstrasza
  • Mała ilość części kosmetycznych dla pojazdów
  • Brak potyczek z A.I.

Drift21 dostarczył wydawca 505 Games. Gra była testowana z użyciem Steam Controllera, Xbox 360 Controller oraz kierownicy Thrustmaster T150 FE.

Ocena gry

69 km/h
5 3 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Avatar photo
Jacek Piąstka
Wrocławski pasjonat rajdów, driftingu i stylu w motoryzacji. W przeszłości założyciel lokalnego klubu motocyklowego. Prowadzący Speed Zone Podcast. Od 3 lat pisze recenzje ściagłek. W wolnym czasie rozbija samochody w Beam.NG, fotografuje i nagrywa.
Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najlepiej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments
Edziu
Edziu
9 lipca 2021 18:30

Na steamie bardzo dobrze oceniana jest też gra drifterska o tytule CarX Drift Racing Online. Porównasz jakoś te produkcje, ew zrobisz reckę?