Formuła 1 powróciła do Australii i jest szybsza niż kiedykolwiek. Zmodernizowany tor Albert Park daje więcej możliwości na wyprzedzanie, co w połączeniu z nowymi samochodami zwiastowało emocjonujący wyścig. W rzeczywistości jednak zabrakło nieco bezpośrednich pojedynków, jakie oglądaliśmy w poprzednich wyścigach.
Kwalifikacje znów stały pod znakiem Red Bull Racing i Ferrari. Charles Leclerc stanął na pierwszym polu, po świetnym okrążeniu w Q3. Wyprzedził Maxa Verstappena o ponad 0,2 sekundy. Było to pierwsze pole position dla Ferrari w Australli od 2007 roku!
Pierwszy SC
Dobry start zaliczył Mercedes, Hamilton wskoczył na trzecią lokatę. Słabo z kolei wystartował Sainz, spadając aż na 14. pozycję. Za jego sprawą, pojawił się też pierwszy samochód bezpieczeństwa na torze. Hiszpan przestrzelił hamowanie do 9. zakrętu, w efekcie utknął w pułapce żwirowej.
Duża degradacja
Dość szybko zobaczyliśmy pierwsze „objawy” zużytych opon. Wydaje się, że Red Bull Racing został nieco zaskoczony przez degradację. Po wymianie na twardą mieszankę sytuacja nie uległa poprawie i Charles Leclerc sukcesywnie powiększał przewagę na czele.
Po wypadku Vettela, na torze pojawił się drugi samochód bezpieczeństwa. Słaby restart Leclerca chciał wykorzystać Verstappen, lecz monakijczyk wyszedł z tego obronną ręką i znów rozpoczął samotną ucieczkę.
Dramat Red Bull Racing część druga
Dwa z trzech – taki bilans ma, póki co, Max Verstappen. Kolejny raz musiał wycofać się z wyścigu po awarii samochodu. Dla lidera pozostało już tylko dojechać do mety. Charles Leclerc wygrał GP Australii, z przewagą ponad 20 sekund nad Sergio Perezem! Podium uzupełnił George Russell.
1 | Charles Leclerc | Ferrari |
2 | Sergio Perez | Red Bull Racing |
3 | George Russell | Mercedes |
4 | Lewis Hamilton | Mercedes |
5 | Lando Norris | McLaren |
Foto: f1.com