Kanada nie raz już pokazała, że potrafi urozmaicić widowisko deszczem. O ile, wyścig odbył się w suchych warunkach, tak w kwalifikacjach kierowcy musieli użyć opon deszczowych i przejściowych. Jak to bywa w takich warunkach, rezultat mógł być zaskakujący. Nie inaczej było i tym razem. Z pierwszego rzędu wystartowali Verstappen i… Alonso! Ze względu na kary nakładane po wymianie jednostki napędowej, Leclerc wystartował z ostatniej lokaty.
Sezon na awarie
Około 10. okrążenia na torze pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa, za sprawą awarii Pereza! Natychmiast skorzystała na tym druga strona garażu RBR. 10 okrążeń później, byliśmy świadkami podobnej sytuacji, gdzie tym razem na torze zatrzymał się Mick Schumacher.
Wczesna zmiana Verstappena przełożyła się na kolejny pit stop w drugiej połowie wyścigu. Sainz objął prowadzenie i utrzymywał przewagę około ośmiu sekund. Jedyną nadzieją Ferrari w tej sytuacji była kolejna neutralizacja.
Nadzieja Ferrari
Spełnił się scenariusz tak pożądany przez Ferrari – na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa! Wywołał go wypadek Tsunody. Świeższe opony pozwoliły Sainzowi na utrzymanie się i wywarcie presji na liderze. Verstappen jednak świetnie kontrolował tempo i nie pozwolił kierowcy Ferrari na atak. W efekcie wygrał GP Kanady i drugi wyścig z rzędu! Podium uzupełnił Hamilton.
1 | Max Verstappen | Red Bull Racing |
2 | Carlos Sainz | Ferrari |
3 | Lewis Hamilton | Mercedes |
4 | George Russell | Mercedes |
5 | Charles Leclerc | Ferrari |
Foto: f1.com