Bardzo wysokie temperatury na południu Francji były jednym z głównych tematów tego weekendu. Kto poradzi sobie lepiej z wysoką degradacją, Ferrari, czy Red Bull Racing? W kwalifikacjach Leclerc dość pewnie zgarnął pierwsze pole startowe. Pierwszy rząd uzupełnił lider klasyfikacji i główny rywal Monakijczyka – Verstappen. Carlos Sainz natomiast, po wymianach w jednostce napędowej, wystartował z końca stawki.
Nie tak prosto
Pierwsza dwójka szybko odjechała od stawki i w swojej własnej lidze walczyli o prowadzenie. Ferrari dysponowało słabszym tempem, lecz mimo to, Verstappen miał problem z wyprzedzeniem lidera. Nie tracąc zatem czasu, mistrz świata odwiedził swoich mechaników na 17. okrążeniu z nadzieją na podcięcie czerwonych.
Znów to samo…
Jeszcze przed półmetkiem wyścigu w Ferrari znów zatrzęsła się ziemia. Prowadzący Leclerc uderzył bandy za prostą Mistral! Początkowo, wydawało się, że padł ofiarą podobnego problemu co w ostatnim wyścigu, czyli blokującego się pedału przyspieszenia. W wywiadzie przyznał jednak, że był to jego błąd. Od tego momentu Verstappen spokojnie budował przewagę na czele.
Na samochodzie bezpieczeństwa skorzystał oczywiście Carlos Sainz, który dość sprawnie przebijał się przez stawkę. Niestety, w czasie pit stopu został wypuszczony wprost pod koła innego zawodnika, co poskutkowało 5-sekundową karą dla Hiszpana.
Sprint do mety
Dziwną decyzję podjęło Ferrari, ściągając na drugi postój Sainza. Na 10 okrążeń przed metą, do bolidu Hiszpana założono świeży komplet pośredniej mieszanki. Nie miał już jednak szans na dogonienie czołówki. Do samego końca trwał pojedynek o najniższy stopień podium pomiędzy Russellem i Perezem. Brytyjczyk wyprzedził RBR w dość nietypowych okolicznościach, perfekcyjnie reagując na kończący się wirtualny samochód bezpieczeństwa. Wyścig padł łupem Verstappena, przed Hamiltonem.
1 | Max Verstappen | Red Bull Racing |
2 | Lewis Hamilton | Mercedes |
3 | George Russell | Mercedes |
4 | Sergio Perez | Red Bull Racing |
5 | Carlos Sainz | Ferrari |
Foto: f1.com