Newsy

Finał akcji "Rozbite Enzo"

22 lutego bieżącego roku w mediach ukazały się tragiczne obrazy z miejsca tragedii. Stefan Eriksson, były dyrektor Gizmondo Europe , będący właścicielem Ferrari Enzo, samochodu biorącego udział w wypadku. Mimo tego, że siedział na fotelu kierowcy nie przyznał się do winy…

Całą sprawą zajął się wymiar sprawiedliwości. Po dokładnej analizie krwi znalezionej na poduszce powietrznej kierowcy ustalono, że na pewno należy ona do Erikssona.

Po porażce firmy Gizmondo, Erikssonowi pozostały do spłacenia dwa samochody, zniszczone Enzo oraz Mercedes McLaren SLR . Teraz winowajca trafi za kratki i na pewno tak szybko zza nich nie wyjdzie.

Teraz trochę szczegółów odnośnie wypadku.
Miał on miejsce jak już napisałem 22 lutego, na jednej z ulic Maliku, dzielnicy Los Angeles. Kierowca Ferrari Enzo jadąc z prędkością około 200 km/h wjechał na wzniesienie i wyskoczył z niego. Właściciel jednak nie bez powodu jechał tak szybko. Ścigał się on z drugim kierowca jadącym Mercedesem McLarenem SLR. Niestety tylko Enzo na tym ucierpiało.
Poza tym kierowca w chwili wypadku miał we krwi około 2 promile alkoholu, więc nie ma się co dziwić, że tak się to skończyło.
Oby takie wypadki były dla nas nauką. Może żaden z nas nie będzie miał nigdy Enzo, ale nawet kaszlakiem na naszych, polskich drogach idzie się zabić.

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments