Do ligi PMC zgłosiło się 36 osób, trzeba było nas podzielić na dwie grupy, ponieważ w jednym lobby może być maksymalnie 24 graczy. Podział na lobby ustalono po przejechaniu kwalifikacji, szybsza połowa trafiła do lobby 1, a wolniejsza do lobby 2.
Kwalifikacje:
Kwali nie poszły mi najlepiej, nawet nie zbliżyłem się do czasu jaki udało mi się uzyskać na treningu dzień wcześniej. Sam fakt, że włączyłem Forze tuż przed startem rundy uniemożliwiło mi przejechanie jakiegokolwiek okrążenia rozgrzewkowego. Do tego podczas kwalifikacji zwariował mi force feedback, nie czułem auta, jechałem praktycznie z pamięci. Czas jaki udało się wykręcić to trochę poniżej 1:36, trafiłem do lobby 2 z pozycją startową w okolicy 12 miejsca na 17 startujących. W przerwie przed wyścigiem na szybko wykonałem restart kierownicy. Kalibracja przebiegła pomyślnie i głęboko wierzyłem, że w wyścigu będzie już dobrze.
Wyścig 1:
Warunki atmosferyczne panujące na torze nie były idealne, było duże zachmurzenie ale nie zanosiło się na deszcz. Jeszcze przed wyścigiem zaczęła szwankować xboxowa komunikacja głosowa, dlatego zrezygnowano z okrążenia formującego. Mogłoby się wydawać, że to nic takiego, jednakże koledzy przestrzegali, ze to Audi na zimnych oponach jest absolutnie nieprzewidywalne i zwłaszcza na pierwszym zakręcie trzeba uważać, żeby nie wylecieć z toru. Nie przejąłem się tym zbytnio bo moim większym zmartwieniem była kierownica, która podczas kwalifikacji nie stawiała żadnych oporów, a wszystkie reakcje polegały na nielogicznym odbijaniu obręczy od lewej do prawej.
3… 2.. 1. Start! Nawet się nie zastanawiałem czy ruszyć delikatnie, tylko pełny ogień od samego początku. Auta Fwd nie mają dużego problemu z ruszeniem z miejsca, a to że trochę przypaliłem przednie opony to nawet dobrze, szybciej się dogrzeją. Od pierwszej sekundy poczułem mocne szarpnięcie kierownicy podczas buksowania kół, to oznaczało, że kierownica działała poprawnie. Od razu zjechałem do zewnętrznej części toru aby pierwszy zakręt pokonać szerokim łukiem, nie wdając się w niepotrzebne przepychanki. Pomysł trafiony, bardzo szybko przeskoczyłem o kilka pozycji, aż nagle stało się coś dziwnego i wypadłem z toru. Nie utrzymałem auta w zakręcie, które zaczęło tańczyć na poboczu. Zimne opony, niech to szlag. Szybki powrót na tor i jestem znów na 13 pozycji (P13), po czym zacząłem jechać bardzo zachowawczo. Nie próbowałem gonić, ani tym bardziej wyprzedzać, chciałem tylko odnaleźć swoje tempo jazdy. Chcąc nie chcąc już na pierwszym kółku wskoczyłem na P11, najpierw ominąłem kraksę, a chwilę później ktoś za bardzo dohamował przed szybkim zakrętem nr 6, miałem wystarczającą prędkość na wyjściu aby go spokojnie wyprzedzić.
Auto zaczynało się już fajnie kleić drogi, ja jechałem coraz pewniej i zacząłem doganiać rywali. Kiedy już się trochę zbliżyłem byłem świadkiem dantejskiej sceny gdzie jedno z dwóch jadących obok siebie aut stanęło w poprzek drogi i wywaliło prosto w bandę. Udało się go ominąć, ale odniosłem wrażenie, że to nie był przypadek. Drugie auto pojechało dalej, a ja szybko znalazłem się na jego zderzaku. Wiedziałem, że jak tylko niechcący go puknę to próba wyprzedzenia może się skończyć podobnie. Trochę się obawiałem, ale na szczęście tak się nie stało, wyprzedziłem go czysto. Jestem na P9 i czuję, że stać mnie na więcej.
Podczas jazdy mocno doceniłem setup auta który został przygotowany przez drużynowego kolegę Shamball’a. Mówił, że zależało mu na jak największym skróceniu drogi hamowania i to było widoczne zwłaszcza na łuku zawracającym o 180 stopni, czyli zakręcie nr 2. Zawsze tam najmocniej niwelowałem straty. Na tym zakręcie też miałem zabawną sytuację, gdy przede mną było 2 rywali. Opóźnione hamowanie pozwoliło wcisnąć się pod łokieć jednemu z nich który wchodził szeroko w łuk. Kierowca przed nami natomiast wszedł ciasno i na wyjściu był bardzo szeroko. Ja znalazłem się pomiędzy nimi, aczkolwiek ten pierwszy co wchodził szeroko, na wyjściu popchnął mnie w tył auta dzięki czemu wskoczyłem przed tego drugiego od wewnątrz. Dziękuje, P7 i cisnę dalej.
Kolejną pozycję zdobyłem dzięki przepychance, ale bez mojego udziału. Gdzie dwóch się bije tam łapałem okazje i to był ostatni prezent jaki otrzymałem w tym wyścigu, dalej była już tylko równa jazda. Próbowałem dojechać do P5, ale jednocześnie czułem oddech na swoich plecach P7. Kilka okrążeń później sytuacja wyglądała wciąż tak samo. Wyczekiwanie na błędy, śledzenie przewagi i próby pokonywania zakrętów na limicie możliwości. No i doczekałem się, mały błąd P5 i jestem tuż za nim. Zakręt nr 8 to 90 stopniowy skręt w lewo, w który trzeba się mocno i pewnie wciąć. Lubię ten zakręt, intuicyjnie przejeżdżałem go bardzo szybko, dzięki niemu wskoczyłem na P5.
Wyścig składał się z 16 okrążeń. Im bliżej do końca tym coraz bardziej nakręcałem się na dobry wynik. Oczywiście podczas wyścigu były sytuacje w których traciłem pozycje, by po chwili móc je na nowo wywalczyć, ale to co się wydarzyło na 14 okrążeniu całkowicie zaburzyło mój wewnętrzny spokój. Byłem na P4 i w zasięgu wzroku miałem P3, a w myślach już na tym podium tak naprawdę stałem. Moja przewaga do P5 się zwiększała, także nie czułem zagrożenia.
Na zakręcie nr 4 pojawiło się auto które miałem zdublować, a musicie wiedzieć, że zakręt numer 4 jest trudny. Chcąc trafić w apex należało wejść w niego bardzo późno. Na wyjściu dublowany kierowca zajmował racing line i żeby w niego nie uderzyć musiałem przyhamować i zjechać do środka toru. Wtedy poczułem popchnięcie w tył auta, P5 siedział mi na plecach i aż poczułem jego złość, że go zablokowałem swoim manewerem. Za zakrętem była długa prosta, na której Audi rozpędzało się do mniej więcej 210 km/h . Zakręt nr 5 jest ostry, szybki i akurat lubiłem go najmniej. Starałem się pojechać bezpiecznie, bo tuż za mną był P5, przyhamowałem przed zakrętem i najpierw na kierownicy poczułem uderzenie, a później już na ekranie widziałem jak robię pełny obrót i ląduje na poboczu całkowicie wytracając prędkość. Jedyny pozytyw był taki, że nie rozbiłem fury. Wróciłem na tor zajmując P9 i dokończyłem wyścig zdobywając jeszcze jedną pozycje, dzięki czemu ostatecznie zająłem 8 miejsce.
Poniżej filmik z najlepszych momentów wyścigu. Jeżdżę z numerkiem 68!
Wyścig 2:
Startuję z 11 pozycji na 18 graczy. Do lobby dołączyła jeszcze jedna osoba która nie zdążyła na wyścig 1. Tym razem warunki pogodowe rozpieszczają, bo jest piękny i słoneczny dzień. Dało się to odczuć również po tempie jazdy, które było zdecydowanie szybsze. Nie dość, że dużo trudniej mi było odrobić straty to dodatkowo czułem większą agresje ze strony przeciwników. Zacznijmy jednak od początku.
Nauczony doświadczeniem pierwszy zakręt przejechałem zachowawczo, z tym, że nie udało mi się uniknąć kontaktu i już od pierwszego zakrętu tył stawki rozpoczął ostrą walkę między sobą. To na pewno nie były przypadkowe kontakty, a poziom mojej frustracji zbliżał się do limitu, który bardzo szybko został przekroczony. W ciągu kilku pierwszych okrążeń zostałem wypchnięty z toru spadając na ostatnią pozycję. Szybki powrót i gonitwa, po pierwszym wyścigu wiedziałem, że jestem w stanie odrobić straty, tylko teraz szło to jakoś dziwnie wolniej. Pierwszy wyścig był solidną rozgrzewką przed drugim, każdy był dobrze wjeżdżony w tor i przedzieranie się z końca stawki nie było już tak łatwe. Dodatkowo jak już wspomniałem wcześniej, straciłem swój spokój, swoją cierpliwość i opanowanie. Chciałem jechać bardzo szybko i popełniałem błędy. Jak tylko zdobyłem kilka pozycji to zaraz je oddawałem, bo np. przegapiłem punkt hamowania lub próbowałem wejść w zakręt z za dużą prędkością. Jechałem bardzo nerwowo, choć cały czas stopniowo odrabiałem straty.
W połowie wyścigu popełniłem duży błąd. Była to walka o P9, na prostej przed zakrętem nr 5 podjąłem się próby wyprzedzenia od wewnętrznej strony. Tak, to przed tym zakrętem którego nie lubię i w którego nie powinno się wchodzić od wewnątrz. Mimo to zaryzykowałem i tym samym na łuku uderzyłem w tył auta zjeżdżającego z zewnętrznej strony. Początkowo myślałem, że to on chciał się wepchnąć przede mnie, nie zostawiając mi miejsca jednak analiza na powtórce ewidentnie wykazała mój błąd. Popsułem komuś wyścig tak samo jak ktoś inny popsuł go wcześniej mnie, nie specjalnie, ale jednak to zrobiłem.
Poniżej filmik z najlepszymi momentami z Wyscigu 1 w Lobby 1.
Wirtualne ściganie, siedząc bezpiecznie przed TV jest naprawdę emocjonujące, stresujące i zarazem wymagające. Nie tak łatwo się skupić i zachować wewnętrzny spokój gdy już raz został on zaburzony. W trakcie tego wyścigu jeszcze kilkakrotnie łapałem pobocza po swoich błędach. Wszelkie próby wyprzedzania były wyzwaniem, zwłaszcza pojedynek o P9 w końcówce wyścigu. Jechaliśmy niezwykle równo, aż na 13 okrążeniu udało się zdobyć tę pozycję. Satysfakcja nie trwała długo, bowiem z nieznanych przyczyn rozłączyło mnie z sesji wyścigu. W tym samym momencie rozłączyło również kilka innych osób więc wyglądało to na problem infrastruktury sieciowej. Jako, że przejechałem ponad 80% wyścigu to moją ostatnią 9 pozycje uznano jako końcową.
Oba wyścigi były świetnym doświadczeniem. Pozwoliły całkowicie oderwać się od rzeczywistości i poczuć ducha rywalizacji. Myślami byłem tylko i wyłącznie w Brands Hatch i bawiłem się naprawdę dobrze! Z pierwszego wyścigu jestem bardzo zadowolony, a drugi pokazał mi jak łatwo mnie wyprowadzić z równowagi.
Za realizację Highlights’ów dziękuje Shamball’owi z ekipy Forza Motorsport Polska. Poniżej wstawiam klasyfikacje amatorów i klasyfikacje ogólną po 1 rundzie. Odezwę się po wyścigu w LeMans Bugatti. Cześć!