Newsy

ForzaBlog cz.3 – Le Mans Bugatti

2 Runda ligi PMC odbyła się na torze w Le Mans w wariancie Bugatti Circuit. Tor bardzo specyficzny, prowokuje do szybkiej jazdy i nie wybacza błędów. Jedno okrążenie to dystans 4,18 km i co najmniej 11 okazji do popełnienia błędu. Nie znałem tego toru wcześniej, ale słyszałem opinie, że jest „ciężki” i to się zgadza lecz mimo to, polubiłem go.

Schemat toru:

Kształt toru jest ciekawy, zawiera proste odcinki, dwie szykany (2-3,7-8) i aż pięć niemal 180 stopniowych zakrętów z czego dwa są podwójne (6,11), a trzy to długie łuki (4,5,10). Zakręt numer (9) jest bezpośrednio przed łukiem numer (10), dlatego powinno się tę sekwencje traktować jako całość, a najprostszy wydaje się łagodny łuk (1), który prawdopodobnie można pokonać na pełnym ogniu. Tak, to bardzo techniczny tor, kluczowa będzie znajomość punktów hamowania na prostych przed długimi zakrętami oraz umiejętny balans środkiem ciężkości na szykanach. Będzie łatwo o błąd, co w konsekwencji uczyni wyścig bardziej widowiskowym i jeszcze bardziej zaciętym niż w Brands Hatch.

Przygotowania:
W ramach przygotowań do wyścigu spędziłem 1,5h na torze ucząc się zakrętów i testując różne ustawienia auta. Dołączyłem do lobby treningowego w którym panują zasady typowego Track Day’a. Chłopaki z ligi jeżdżą prawie codziennie, więc zawsze można do kogoś dołączyć. Czasy okrążeń jakie osiągałem to stabilne 1:50, raz na jakiś czas udało się zejść na niskie 1:49, ale to już nie były czyste kółka. Dla porównania najlepsi z naszych kierowców osiągali czasy poniżej 1:46 co dobitnie pokazuję przepaść umiejętności między nami. Znam swoje możliwości i potrafię realnie ocenić swoje siły na zamiary, dlatego obrałem sobie za cel zejście poniżej 1:48.

Podczas treningu otrzymałem kilka cennych wskazówek co do sposobu pokonywania każdego zakrętu, a także co do techniki jazdy z wykorzystaniem kierownicy. Dotychczas jeździłem na manualnej skrzyni biegów z wykorzystaniem łopatek bez sprzęgła, używając jedynie gazu i hamulca. Intuicyjnie przeniosłem wiedzę z życia do gry i operowałem wyłącznie prawą stopą, w zakresie gaz-hamulec, tak jak się jeździ typowym autem z automatyczną skrzynią biegów. „Dużo tracisz” – usłyszałem. „Musisz jeździć jak na gokartach, prawa noga gaz, a lewa hamulec, urwiesz z 0,5s na okrążeniu” – w sumie racja pomyślałem, tylko czy próbowaliście kiedyś zahamować lewą stopą? Stopą która od dobrych paru lat w aucie służy jedynie do wciskania z pełnym impetem pedału sprzęgła do samego końca? Ja właśnie spróbowałem… nie potrafię dobrać słów aby opisać co czułem i co się działo. Okazało się, że nie mam jakiegokolwiek wyczucia, a każde hamowanie kończyło się zablokowanymi kołami. Jednym słowem to była tragedia. Zanim zmieniłem technikę jazdy to udało się zrobić kilka okrążeń w czasie 1:48,5, a nawet jedno 1:48,081, po zmianie nogi hamowania spadłem na 1:51 i na tym zakończyłem trening przygotowawczy.

Audi RS3 LMS – wymiana filtrów:

Kwalifikacje:
Kwalifikacje zaplanowano na godz. 21, ale ja już godzinę wcześniej pojawiłem się na torze. Po pierwsze aby się rozgrzać, a po drugie żeby ogarnąć lewą stopę. To była bardzo intensywnie spędzona godzina, nie bawiłem się już w dostosowywanie auta tylko ciągła jazda w wyścigowym tempie. Jedyne przerwy jakie robiłem to podczas wymiany opon, które na tym torze utylizowały się w zastraszającym tempie. Nie ma się co dziwić, mocne hamowania z dużych prędkości, a także jazda po łukach bardzo mocno obciążała, zwłaszcza przednią oś. Muszę przyznać, że z każdym okrążeniem nabierałem pewności, wyczucia i jechałem coraz szybciej. Na koniec treningu udało się pojechać na czysto 1.48,003, a na brudno udało się nawet osiągnąć zakładany cel z czasem 1.47,993.

Trudność kwalifikacji polega jednak na osiągnięciu jak najlepszego czasu podczas okrążeń pomiarowych, a tych jest tylko trzy. Pierwsze okrążenie pomiarowe pojechałem zachowawczo, powiedzmy na 80% możliwości i dzięki temu miałem czysty przejazd z czasem ~1:49. Drugie kółko zamierzałem pojechać na swoje 90%, ale już na 3 zakręcie lekko wyjechałem poza tor i czas został oznaczony wykrzyknikiem, a szkoda bo wykręciłem bardzo niskie 1:48.

Ostatnie okrążenie to próba powtórzenia poprzedniego przejazdu tylko tym razem na czysto. Pełne skupienie od samego początku, na 3 zakręcie zmieściłem się w limicie, łuki udało się przejechać w dobrym tempie, trafiłem w punkt hamowania przed szykaną i utrzymałem tempo do końca okrążenia. Tak bezbłędnej jazdy w moim wykonaniu się nie spodziewałem, czas 1:47,663. Był to trzeci najlepszy wynik w lobby kwalifikacyjnym, byłem z siebie mega zadowolony. W końcu start z Pole Position to bardzo dobra zaliczka na wyścig. Po chwili przypomniałem sobie, że dopiero po kwalifikacjach jest podział na właściwe lobby wyścigowe. Okazało się, że mój czas awansował mnie do lobby 1, w którym zająłem 15 pozycję startową.

Pozycję startowe przed Wyścig 1:

Wyścig 1:
Radość z kwalifikacji była słodko-gorzka. Z jednej strony cieszyłem się, że będę się ścigał na wyższym poziomie, z drugiej zaś wiedziałem, że będzie bardzo trudno kogokolwiek wyprzedzić. Nastawiałem się na utrzymanie pozycji i wyczekiwanie okazji. Próby ataku bez pewności ich powodzenia to duże ryzyko, na które nie chciałem sobie pozwolić. Nie mając dużych umiejętności i doświadczenia moją bronią jest pokora i cierpliwość.

Na starcie wszyscy ruszyli bardzo mocno, pierwszy zakręt jest łagodny więc każdy robił co mógł, aby wypracować sobie odpowiednią pozycje przed pierwszym dohamowaniem. Ustawiłem się od wewnętrznej, aby zminimalizować ryzyko wypchnięcia poza tor… Szok, nie było dymu, nie było rozwałki, jedynie niegroźne lekkie kontakty. Na kolejnych zakrętach podobnie, pełna kultura i poszanowanie zwłaszcza dla wolniejszych kierowców. To niesamowite jechać tak blisko siebie, nie obijać i nie być obijanym przez innych, zupełnie jakby to nie była Forza. Pod tym względem pierwsze okrążenie było fascynujące.

Na kolejnych okrążeniach stawka już zaczęła się rozjeżdżać. Zaczęły tworzyć się grupy po 3-4 auta, w których byli uciekający i goniący. Ja jechałem w grupie P17-P20, ciężko jednoznacznie określić pozycję, bo ta się bardzo dynamicznie zmieniała. Udało mi się oderwać od grupy i rzuciłem się w pogoń za P14-P16. W takich sytuacjach grupa sama się spowalnia, uciekający czując rywali na plecach bardzo często porzuca racing line na rzecz defensywy i obrony pozycji, to jak wiadomo obniża tempo jazdy. Z uciekającego stałem się goniącym, skróciłem dystans do P16. Obserwowałem jego jazdę i szukałem słabych punktów, miejsc w których popełnia błędy, żeby móc je ewentualnie wykorzystać na następnym okrążeniu. Spóźnił hamowanie na zakręcie nr 9, pojechał za szeroko, a ja znalazłem się tuż za nim i w jego cieniu przejechałem zakręt nr 10. Kolejny zakręt jest podwójny, w pierwszej części bardzo mocno wciąłem się do środka i w drugiej części zdobyłem P16 od wewnętrznej strony.

Widok kamery „z maski” tuż przed startem:

Długa prosta, zakręt nr 1 z pedałem gazu w podłodze i zjazd do prawej krawędzi przed szykaną. W lusterku widzę już zaplanowaną zemstę, będzie atak od wewnętrznej. Słabo znam techniki defensywne, jedyny pomysł na jaki wpadłem to maksymalne opóźnienie hamowania i nie pozwolić się zrównać. Przedobrzyłem… żeby nie wypaść z toru musiałem się niemal zatrzymać i na zakręcie nr 3 straciłem P16. Jakiś pozytyw? Owszem, zeszła presja i znów rzuciłem się w pogoń. Gnałem za tym kierowcą na limicie swoich możliwości, a i tak był dla mnie za szybki. Jego błąd na zakręcie nr 9 był jednorazowy, ale wykorzystałem ten zakręt do wyprzedzenia kogoś innego. Nawet się nie zorientowałem kiedy dogoniliśmy poprzedzającą grupkę. Wskoczyłem na P16, zaraz później wyprzedziłem kolejnego kierowcę który padł ofiarą zbyt dużej prędkości na pierwszej szykanie. Jechałem na 15 pozycji, ale gość na którym chciałem się odegrać nadal był przede mną i miałem wrażenie, że jeszcze bardziej podkręcił tempo jazdy.

Na 9 okrążeniu w zasięgu wzroku miałem P12-P14 i starałem się wywrzeć na nich jakąkolwiek presję. Dzielący dystans jednak był za duży, aby myśleć o próbie ataku. Przez drugą szykanę przeleciałem dość nieprzepisowo tnąc oba zakręty, a i tak nie zniwelowałem strat. Wtedy stało się coś dziwnego w co ciężko mi było uwierzyć, ale bardzo chciałem aby to była prawda. Tylko czy to możliwe, że trzech bardzo dobrze jadących gości wypada jednocześnie na tym samym zakręcie? Idąc dalej, czy to możliwe, że jestem na P12, a przede mną w oddali widzę kolejne dwa auta które wypadły z toru? Tak, jest to możliwe i to na dwa sposoby: albo ich wszystkich wyrzuciło z serwera albo to mnie rozłączyło. Padło na mnie. Zakończyłem wyścig na 9 okrążeniu z 14 i niestety nie było to 80% wyścigu. Nie zachowałem swojej pozycji i oficjalnie wyścig 1 zakończyłem na ostatnim miejscu. Zgodnie z zasadami z ostatniego miejsca będę też startował w wyścigu numer 2.

Ciekawostka:
W tym wyścigu wykręciłem rekordowy czas okrążenia 1:46,762. Był to czas z wykrzyknikiem, ale mimo wszystko nie spodziewałem się, że jestem w stanie urwać niemal sekundę względem kwalifikacji.

Klip przedstawiający fragment ostatniego okrążenia wyścigu 1:

Wyścig 2:
Odwrócona kolejność startowa to duża szansa dla najwolniejszych kierowców, ale także ciekawe wyzwanie dla tych najszybszych. Najgorzej mają Ci z końca, którzy z różnych przyczyn nie ukończyli poprzedniego wyścigu. Jak łatwo się domyślić, Ci najszybsi będą bardzo szybko przedzierali się na przód stawki i trudno będzie dotrzymać im kroku. No chyba, że na torze coś się wydarzy.

Wyścig 2 odbywał się w nocy, widoczność była ograniczona, asfalt był zimny, a na pierwszym okrążeniu opony również były zimne. Do tego dodajmy agresywne ataki jak i obrony od samego startu i mamy niezwykle sprzyjające warunki do kraksy. Nie piszę o tym bez powodu. Zaraz po starcie udało mi się wywalczyć P16 na pierwszej szykanie i pędziłem przed siebie próbując ugrać jak najwięcej. Na prostej między zakrętami 3 i 4 jest lekkie załamanie toru na którym doszło do fatalnego wypadku wskutek którego dwa auta uderzyły w bandę i stanęły w poprzek toru. Nie miałem żadnych szans na reakcje i centralnie uderzyłem w jedno z nich. Nasze auta były totalnie rozbite i nie nadawały się do jazdy. No to się pościgałem – pomyślałem – z pierwszego wyścigu mnie rozłączyło, a na drugim się rozwaliłem na 1 sektorze 1 okrążenia. Świetna runda – podsumowałem w myślach.

W pewnym momencie usłyszałem na czacie głosowym propozycję o wprowadzeniu Safety Car’a, a pozostali zgodnie ją zaakceptowali. Co to oznaczało dla nas rozbitków? Mogliśmy na spokojnie dojechać do Pit Stopu, naprawić auta i dołączyć do reszty która czekała na nas mniej więcej tuż za wyjazdem z boksu. Nie spodziewałem się takiego rozwiązania i tym bardziej nie spodziewałem się, że to zostanie tak sprawnie zorganizowane. Kiedy już wszyscy dołączyli, ruszyliśmy spokojnym tempem jeden za drugim, w między czasie ustalając miejsce od którego ponownie zaczynamy się ścigać – była to prosta za zakrętem numer 4.

Podczas Wyścigu 2 konieczny był Safety Car:

Wyścig został wznowiony na 3 okrążeniu, a ja zajmowałem 17 pozycje. Za mną było dwóch szybkich kierowców, którzy bez większego trudu zaraz mnie wyprzedzili. Zamykałem stawkę ze świadomością, że Ci teoretycznie najwolniejsi są na samym początku i kilka okrążeń minie zanim nawiąże z kimś rywalizację. Jechałem ostatni, ale miałem rywali w zasięgu wzorku. Podczas gdy inni ze sobą walczyli, ja jechałem samotnie nie myśląc o wyniku. Po prostu dobrze mi się jechało i cieszyłem się jazdą samą w sobie. Thrustmaster TX daje niesamowity feeling, Audi RS3 w wersji LMS doskonale się prowadzi, a tor już można powiedzieć miałem opanowany. Do pełni szczęścia brakowało może odrobiny rywalizacji.

Nagle minąłem dwa auta, które wyleciały z toru – tego się nie spodziewałem, nareszcie jakieś błędy. Zająłem ponownie P17 i wróciły wyścigowe emocje. Dwóch za mną w dosyć bezpiecznej odległości i dwóch przede mną do wyprzedzenia. W środku stawki znów jakaś przepychanka i mijam kolejnego poszkodowanego. P16 osiągnięte bez większego wysiłku, a do końca jeszcze kilka okrążeń. Szkoda, że nie skupiłem się na utrzymaniu pozycji, bo po chwili zostałem wyprzedzony po raz drugi przez tego samego kierowcę. Nie układa mu się ten wyścig – pomyślałem – jest szybki, a co chwilę spada na ostatnią pozycję w skutek incydentów na torze.

W trakcie wyścigu byłem jeszcze dwa razy wyprzedzany, z czego jedna akcja bardzo mi się podobała. Na prostej między 11 a 1 zakrętem obserwowałem w lusterku auto pędzące za mną, akurat mam bardzo dobrze wypracowany nawyk patrzenia w lusterko aby mieć ogląd na sytuację więc widziałem co się szykuję. Nie każdy jednak ma taki nawyk i tym bardziej nie każdy jeździ na kamerze z lusterkiem wstecznym o czym dobrze zdawał sobie sprawę kierowca za mną. Jadąc usłyszałem na czacie tekst „Jabłon prawa strona” co jednoznacznie oznaczało, że zaraz będę go miał po swojej prawej stronie i nie powinienem ścinać zakrętu numer 1. Tak też się po chwili stało, straciłem pozycję ale poznałem prostą i skuteczną metodę na minimalizacje ryzyka nieumyślnego spowodowania wypadku.

Orlen sponsoruję nie tylko Roberta:

Na przedostatnim okrążeniu znów los się do mnie uśmiechnął i wyprzedziłem 3 auta, które w skutek ostrej rywalizacji znacznie wytraciły swoje prędkości. Zająłem P14 z którego byłem niesamowicie zadowolony, wystarczyło utrzymać tę pozycję, a do końca wyścigu już tylko jedno okrążenie. Przewagę miałem wystarczającą, aby zachować spokój, więc plan był prosty – nie wypaść z toru. Jedynym komplikatorem w tej sytuacji był stan moich opon, który zmuszał mnie do wcześniejszego hamowania i mniejszych prędkości na zakrętach. Tak bardzo byłem skupiony na bezpiecznej jeździe, że nie zauważyłem kiedy dogonił mnie jeden z dopiero co wyprzedzonych kierowców. Przyznać mu trzeba, że był szybki, ale zostało kilka zakrętów do końca wyścigu, więc bardzo mi przykro, ale nie dam się tak łatwo. Nowy plan działania wymagał ode mnie skutecznej defensywy i tym razem musiało mi się udać.

Jak zapewne się domyślacie plan nie wypalił, spadłem na 15 miejsce, które było na tę krótką chwilę niezagrożone. Przejechałem przez linię mety czując złość za ostatnią akcję, nie mogłem uwierzyć, że tak łatwo oddałem pozycję. Z drugiej strony jednak przez cały wyścig utrzymałem się w stawce, a to nie było łatwe w Lobby 1.

Klasyfikacja:
Mój sukces z kwalifikacji ma silne przełożenie na klasyfikację generalną, bowiem nawet ostatnie miejsce w Lobby 1 jest lepiej punktowane niż zwycięstwo w Lobby 2. Dzięki temu awansowałem na 21 miejsce w klasyfikacji generalnej i 5 miejsce w klasyfikacji amatorów. Jako członek zespołu FTP Verva Racing muszę pochwalić chłopaków Shamball’a oraz PMC Damoto za ich świetne wyniki, dzięki którym jesteśmy na 1 miejscu w klasyfikacji zespołowej.

Niestety nie będę mógł wziąć udziału w kolejnej rundzie ligi PMC na torze Nurburgring (GP), dlatego kolejna część ForzaBlog pojawi się dopiero po 4. Rundzie w Hockenheim, która została zaplanowana na 01.04.2019. Cześć!

Klasyfikacja generalna:

Klasyfikacja amatorów:

Klasyfikacja zespołów:

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
avatarJablonson
Adam Jabłoński
Znany jako ARP Jablon, jeden z założycieli drużyny simracingowej Alpina Racing Poland oraz współzałożyciel Polskiej społeczności w Assetto Corsa Competizione na platformie Xbox -> ACC Simracing by ARP
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments