Jeśli myślałeś, że Porsche 911 Turbo to jedno z najszybszych aut torowych w lidze „supersamochodów”… to dobrze myślałeś. Ten fakt jednak nic nie znaczy dla inżynierów z niemieckiego Hamanna, którzy wypuszczali ze swojego garażu zmodyfikowane wersje aut od Mini Coopera po Ferrari 612 Scaglietti. Przyszła także pora na nowy model 911 Turbo, którego firma ochrzciła imieniem „Stallion”.
Niesatysfakcjonujące Hamanna 480 koni, zostało wzbogacone o kolejne 150 i w efekcie silnik legitymuje się mocą 630 KM. Dwie, duże turbosprężarki ze zmienną geometrią łopatek, wykonane z odpornych na wysokie temperatury materiałów, zostały wymienione na… dwie, WIĘKSZE turbosprężarki ze zmienną geometrią łopatek. Oprócz tego dołożono nowy układ wydechowy wykonany ze stali nierdzewnej, układ dolotowy wraz z Air Boxem (izolująca obudowa filtra powietrza) oraz przeprogramowane ECU.
Modyfikacje nie stanęły na samym silniku. Dach auta został obniżony o 8 cm. Nowy,
kompletny pakiet aerodynamiczny dba o odpowiedni docisk, a 20 calowe, 3-częściowe felgi… odpowiedni wizerunek 😉 i oczywiście lepsze trzymanie w zakrętach. Środek obszyto skórą w kolorze, który dla mnie – mężczyzny – jest bliżej nieokreślony. „Wisienką na torcie” są jednak mega-lanserskie drzwi, otwierane w Stallionie tak jak w Lamborghini – do góry.
Na koniec przychodzi zawsze myśl – ile to wszystko jest warte. Jak dla mnie całe te „lambo-doors” są nic nie warte 😉 To samo tyczy się tapicerki ale księgowi Hamanna z pewnością wycenili te gadżety odpowiednio wysoko. Na ile? Nie mam pojęcia… i szczerze mówiąc, to wolę nie pytać.
