Motogry Newsy

Jest lepiej niż myślałem, ale trochę brakuje. Pierwsze wrażenia z RiMS Racing

Nie będę ukrywał, że do RiMS Racing podchodziłem niczym pies do jeża. Miałem okazję zagrać w demo, od którego szybko się odbiłem. Model jazdy, na tamtym etapie, wydawał się bardzo sztywny i odrzuciła mnie warstwa wizualna. Wersja demonstracyjna jednak nie pokazywała największej siły produkcji – możliwości modyfikacji i tuningu motocykli.

Gra dla entuzjastów!

Czym zatem jest RiMS? Grą dla osób zajawionych motoryzacją i motocyklami od podszewki. Gracz otrzymuje motocykl i warsztat, w którym może rozwijać swój projekt jednośladu. Niemal każdą część można wymienić, przerabiając tym samym seryjny motocykl w wymarzony projekt. Wybór części jest bardzo duży, przez co każdy z dostępnych w grze ośmiu motocykli można przerobić nie do poznania. Świetny pomysł! Zdecydowany powiew świeżości w kategorii symulatorów, wprowadzający niesamowity klimat środowiska petrolheadów, gdzie pasja nie sprowadza się tylko i wyłącznie do jeżdżenia.

Zmarnowany potencjał

Rzecz jasna, tak zbudowany motocykl służyć nam będzie do wykorzystywania go do granic możliwości na torze. Niestety, tutaj poziom rozgrywki spada. Oczywiście, nie da się wycisnąć przesadnie dużo z samego ścigania. Szkoda, że tak świetny rdzeń rozgrywki jest marnowany przez bardzo powtarzalne zawody. Zdecydowanie niewykorzystany potencjał.

Pomimo pierwszych wrażeń, po ograniu pełnej wersji mogę jednoznacznie potwierdzić, iż jest to symulacja. Jako że mamy do czynienia z motocyklami seryjnymi (o zdecydowanym rodowodzie sportowym, ale mimo wszystko drogowymi), nie będą one zachowywały się tak samo jak choćby w MotoGP i jest to zdecydowanie czuć. Szczególnie dobrze czuć przenoszenie masy pojazdów w czasie odhamowań i przyspieszania. Zastrzeżenie mam jednak do tempa zużycia opon. Nie dość, że często nie potrafią wytrzymać dystansu wyścigu, to ich zużycie nie jest liniowe. „Gumy” potrafią całkowicie stracić przyczepność z zakrętu na zakręt. Opony deszczowe z kolei po dwóch okrążeniach nadają się do kosza (nie, nie wyolbrzymiam)! Jakby tego było mało, motocykl potrafi nagle tracić przyczepność bez wyraźniej przyczyny, szczególnie na tarkach.

Po pierwszych czterech godzinach jest pozytywnie zaskoczony. Wrażenie potęguje tym bardziej fakt negatywnego nastawienia sprzed premiery. Niestety, wrażenie psuje kilka mankamentów, które skutecznie odrzucają od produkcji. Pełna recenzja już wkrótce!

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Avatar photo
Michał Pochopień
Fan motorsportu zarówno prawdziwego, jak i wirtualnego, śledzący prawdopodobnie wszystkie możliwe serie wyścigowe na świecie - w tym, jako jedna z 3 osób w Polsce oglądam NASCAR ;)
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments