W życiu każdego simracera przychodzi taki moment, kiedy zdaje sobie sprawę, że okazyjne kręcenie kółek przerodziło się w regularne starty w zawodach. Pamiętam moje pierwsze kroki w polskich, amatorskich ligach. Nim się obejrzałem, wyścigi zaczęto transmitować w telewizji, a ja traktuję wirtualne starty niczym realny motorsport. Wraz z osobistym rozwojem postanowiłem zainwestować w nowe pedały. Mógłbym wymienić wiele zalet, poczciwej już, Driving Force GT, lecz to właśnie pedały są jej niewątpliwą piętą achillesową. Początkujący zapewne jest w stanie przymknąć oko na niedogodności, lecz jak to mówią: „apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Tym samym, od jakiegoś czasu jestem szczęśliwym posiadaczem pedałów Fanatec CSL Elite Pedals wraz z modyfikacją hamulca load cell kit.
Pierwsze wrażenie po wyjęciu z pudełka? „Wow, naprawdę solidnie wykonane”. Nie ma co ukrywać, że cena produktów Fanateca jest bardzo duża (niemniej, są droższe ;)). W zamian jednak otrzymujemy w pełni metalowy zestaw pedałów. Fanatec na opakowaniach swoich produktów umieszcza napis: “Witaj realiźmie, żegnajcie zabawki” i dokładnie tak możemy opisać pierwsze wrażenia.
Montaż jest dziecinnie prosty i sprowadza się do wkręcenia 6 śrub oraz zmiany modułu pod pedałami. Należy w tym momencie wspomnieć, iż same pedały możemy kupić w tańszej wersji, bez pedału sprzęgła. Kiedy jednak zdecydujemy się na zestaw z load cell’em, konieczna będzie zmiana “puszki” z elektroniką. Sam montaż nie powinien nam zająć dłużej, niż 15 minut. Połączenie z komputerem odbywa się poprzez kabel USB dołączony do zestawu. Takie rozwiązanie umożliwia “sparowanie” pedałów z dowolną kierownicą. Kiedy jednak mamy bazę z Fanateca, pedały łączymy kablem z bazą, która z kolei łączy się z komputerem. Warto dodać, że decydując się na tańszą opcję bez load cell, konieczny będzie zakup odpowiedniej przejściówki, o ile nie mamy bazy kierownicy z tej samej firmy.
Konstrukcja podstawy umożliwia nam dowolną modyfikację położenia pedałów w płaszczyźnie poziomej. Możemy zatem rozsunąć, czy też zbliżyć je do siebie w zależności od potrzeb i preferencji kierowcy. Warto wspomnieć także o dodatkowym usztywnieniu konstrukcji, poprzez zastosowanie dwóch prętów z odpowiednimi dystansami. Zapewnią one, iż pedały nie będą przesuwały się na boki podczas jazdy. Rozwiązanie jest to skierowanie głównie do osób preferujących bardzo duży opór na hamulcu, wymuszający ogromny nacisk na pedały.
Przed zakupem spędziłem pokaźną ilość czasu, szukając najlepszej możliwej opcji. Dla porównania nowy model Thrustmaster T-LCM, kosztujący około 100 PLN mniej, wyraźnie odstaje jakością wykonania. Na nagraniach, które znaleźć możemy w internecie, pedał hamulca wyraźnie wygina się w czasie użytkowania. Rzecz jasna, na rynku są dużo droższe rozwiązania. Mimo to uważam, że w produkcie z tej półki cenowej jest to niedopuszczalne.
Przyjrzyjmy się kolejno pedałom. Przepustnica stawia przyjemny, odpowiedni dla niej opór. Skok pedału pozwala na precyzyjne aplikowanie gazu w czasie jazdy. Pedał sprzęgła z kolei… jest dziwny. Co prawda, stawia przyjemny opór – znacznie większy niż pedał gazu, lecz brak mu charakterystycznego skoku. Nie jest to dla mnie szczególna wada, lecz miałem nadzieję na lepszy odczucia z użytkowania. Zapewne musielibyśmy nabyć droższe rozwiązanie tego producenta, aby doświadczyć lepszego działania sprzęgła.
Na deser został oczywiście pedał hamulca. Jest to de facto główny powód, dla którego warto zainwestować w takie lub podobne pedały. Na początku wydawał mi się zbyt sztywny (i to na najmniejszym ustawieniu twardości!), lecz z czasem zacząłem doceniać jak dużą kontrolę mam nad hamowaniem. Oczywiście odczucia z jazdy nie byłyby takie same, gdyby nie load cell. Ten sprytny kawałek elektroniki wyczuwa, z jaką siłą naciskamy na pedał i stosuje odpowiednie ciśnienie w układzie hamulcowym naszego wirtualnego pojazdu. Mamy dostęp do odpowiedniego oprogramowania, w którym możemy dostosować czułość sensora. Dodając do tego odpowiednie, gumowe podkładki do dyspozycji mamy opór na poziomie 90kg. Dla porównania, z informacji dostępnych w internecie udało mi się ustalić, że kierowcy F1 w czasie hamowania naciskają na hamulec z siłą ok. 150 kg. Oczywiście trudno porównać jazdę w symulatorze, gdzie nie działają na nas żadne siły z przeciążeniem 6G.
Co prawda, nie stałem się szybszy na torze – nie taki był też cel tego zakupu. Poprawiła się jednak moja powtarzalność. Nie hamuję już tak zero-jedynkowo jak miało to miejsce wcześniej. Dużo łatwiej mogę pokonywać szybkie zakręty, gdzie jedynie muśnięcie hamulca jest wymagane. Trail braking wreszcie ma sens. Jestem w stanie dokładnie wyczuć, w jakim stopniu mam wciśnięty hamulec. Hamowanie w samochodach bez ABS również stało się znacznie łatwiejsze. Dokładnie wiem, jak mocno muszę wcisnąć hamulec, aby koła wciąż pozostawały w ruchu.
Zakup zaliczam do udanych. Nie jest to oczywiście sprzęt tani, nie żałuję jednak ani złotówki wydanej na prawdziwą radość z jazdy. Dodatkowo wiem, jak to jest przesiąść się z Malucha do Porsche 😉 Taki lub podobny zestaw mogę z czystym sumieniem polecić każdemu simracer’owi.