Kto z Was jeździł taksówką? A kto z Was nadal nią jeździ? Pewnie większość. Zapewne jeździcie benzynowym Peugeotem 406 zasilanym dodatkowo gazem lub jego dieslowską wersją. Obecnie pojawił się następca tego modelu, który nie ma szans na bycie żółtym długodystansowcem. Historia modeli z “4” sięga 1935 roku, kiedy to Peugeot zaprezentował model 401. Auto to było limuzyną napędzaną 44-konnym motorem. Sprzedano 8000 sztuk. W tym samym czasie pojawił się model 402 – opływowy pojazd o długości dochodzącej do pięciu metrów. Zasilały go silniki o pojemności ponad dwóch litrów, a oferowany był w wielu wersjach nadwoziowych. Do roku 1941wyprodukowano około 100 000 sztuk tego auta. Następny model, 403, produkowany od 1955 do 1966, zaprojektował Pininfarina. Podstawowy silnik 1.5 miał 58 koni. Samochód produkowany w wersji sedan, kabriolet i kombi odniósł rynkowy sukces. W 1960 pojawił się 404. Znowu został zaprojektowany przez Pininfarinę i znowu odniósł sukces. Na początku produkcji napędzany przez silnik 1.6 o mocy 72 KM. Występował w wielu wersjach nadwoziowych. Produkcję zakończono w 1975 z bilansem 2,8 milionów sprzedanych sztuk. Później linia “czwórek” miała przerwę – oficjalnymi następcami stały się modele 504 i 505. Jednak w 1987 postanowiono wrócić do tradycji. Pojawił się model 405 – ulubieniec niektórych egzotycznych mafii, relikwia “lepszych” dresów. Od 1992 montowano jego podstawowe odmiany w Lublinie. Produkcję zakończono w 1996, oferowany był w wielu wersjach, takich jak sedan, kombi, sportowe 4×4 i w odmianie turbo (oraz “dresowóz” oczywiście). W 1995 pojawił się pojazd taksówkarzy, model 406. Oferował całkiem sporo miejsca w środku, przy przystępnej cenie oraz fatalnych plastikach. Pojazd w czasie produkcji przeszedł facelifting. Wystąpił we francuskim filmie “Taxi” oraz jego dwóch sequelach. Samochód zakończył żywot w 2004. Bardziej egzotyczna odmiana – 406 Coupe, jest nadal produkowana przez… Pininfarinę (stara miłość nie rdzewieje). Wersję sportową podziwiam za czystą, nieskazitelną linię. Właśnie niedawno pojawił się następca 406, model 407. Auto jest promowane właściwie w każdym medium – telewizji, internecie, czasopismach. W reklamie telewizyjnej widzimy wiele samochodzików dziecięcych – drewnianych, nakręcanych na kluczyk, garażowanych w kartonowych pudełkach. Aż tu nagle pojawia się “czterystasiódemka”, wyróżniająca się z tłumu. Mottem kampanii reklamowej jest hasło: “znowu warto rozmawiać o samochodach”. Czy to prawda? Niezupełnie. Na pierwszy rzut oka auto szokuje. Jego wielka paszcza zajmująca 1/3 przedniego pasa, reflektory sięgające do połowy długiej maski, wielkie logo umiejscowione w chromowanej podkowie,
bardzo pochylona przednia szyba i reflektory przeciwmgłowe umiejscowione w kącikach tej wielkiej paszczy, nadają temu autu bardzo dynamiczny charakter. Patrząc z boku widzimy, że przednia część zajmuje około 2/6 całości, kabina ½, a bagażnik tylko 1/6. Ogólnie auto sprawia wrażenie czterodrzwiowego coupe. Przednia szyba jest długa i mocno pochylona, przez co tylna też musi szybko “spadać”. Niestety, o tyle projektanci zapomnieli – jedyną cechą charakterystyczną jest mały spojler, ale gdy się bliżej przyjrzymy, zobaczymy również przedłużenia linii karoserii w tylnych reflektorach. W jednym miejscu spotykają się trzy takie linie, co sprawia, że powstał bardzo interesujący kąt. Klapę bagażnika otwiera się przyciskając środek cyfry “0” w symbolu modelu. Nad czarnymi listwami ochronnymi przyklejone są chromowane ozdobniki, co dodaje szyku temu pojazdowi. Lusterka boczne są przesunięte bliżej kierowcy przez mały słupek, co niektórym osobom się nie spodoba, bo aby spojrzeć w lusterko (u niektórych ludzi) trzeba ruszyć całą głową, a nie tylko oczyma. O gustach co prawda się nie dyskutuje, ale stylizacji nadwozia nowego lwiątka nie można odmówić “tego czegoś”. Cały samochód ma długość 467,5 cm, szerokość 181 cm i wysokość ok. 145 cm. Wnętrze jest już bardziej spokojne. Wręcz za spokojne. Księgowi zostali wysłani na wakacje podczas projektowania tego modelu – użyto bardzo, bardzo dobrych materiałów (miękkich), spasowanie jest na najwyższym poziomie, nic nie trzeszczy ani nie skrzypi. Mam małe zastrzeżenia do wieńca kierownicy – jest tak bezpłciowy jak ___________ (wstaw proszę co chcesz). Właściwie można stwierdzić, że jednemu z księgowych udało się na odległość kontrolować proces powstawania kierownicy… Spodziewałem się raczej czegoś z dużą ilością chromu. Odstraszyć może również duża ilość przycisków. Tak naprawdę sterowanie i ergonomia są bardzo dobre. Można wybrać parę kolorów i materiałów tapicerki (skórę, welur, zwykły materiał, a z kolorów jasnoszary, granatowy, beżowy oraz czarny). Konsola środkowa kończy się prawie pod lewarkiem zmiany biegów, z tym, że się cofa, a jej “filary” nie, co jest bardzo interesującym rozwiązaniem. Jednak 407 to nie pierwszy samochód, w którym jest miejsce na nawigację satelitarną. Gdy jej nie mamy, pod ekranikiem kontroli klimy oraz radia powstaje pustka-schowek. A gdy mamy, pustka i ekranik zostają zastąpione pełnowartościowym ekranem. Przyciski nie są rozmieszczone po przeciwnych stronach świata, co powinno ułatwić jazdę. Nawigację można zamówić w dwóch wersjach – z ekranem czarno-białym za 6000 lub kolorowym za 8700 złotych. Pasażer ma przed sobą zamykany, klimatyzowany schowek o raczej średniej pojemności, pod regulowanym podłokietnikiem także znajduje się mały schowek. W pobliżu dźwigni hamulca ręcznego jest bardzo efektownie otwierany uchwyt na kubek, zaś z tyłu, pośrodku znajduje się wyciągany podłokietnik. Jest on podzielony na dwie części. Otwierając krótszą mamy podstawkę pod kubki, otwierając dłuższą, bliższą siedziska otrzymujemy kolejny schowek. Poza tym, głębiej, znajduje się kolejny “podłokietnik” – klapka, po której otwarciu pokazuje się nam przestrzeń bagażowa. Ta “dziura” ułatwia przewożenie długich i wąskich przedmiotów, np. nart, wewnątrz samochodu. Fotele – są :-). Na dodatek bardzo miękkie. Aż za miękkie. Człowiek się garbi i źle czuje. Miałem wrażenie jakbym siedział na czterech poduszkach. Może to jest wygodne, ale tylko na krótkie trasy (później zaczyna boleć kręgosłup). Fotele mają również kiepskie trzymanie boczne, szczególnie w drugim rzędzie. Przynajmniej ich tkanina jest bardzo elegancka. W testowanym egzemplarzu fotele były pokryte welurem – materiał kiepsko się nagrzewa, więc spokojnie można wsiadać do samochodu postawionego “na słoneczku”. Przy skórzanej tapicerce zapewne będą potrzebne
klimatyzowane i ogrzewane fotele. Niestety, osoby o wzroście powyżej 1,80 metra będą narzekały na brak miejsca nad głową z tyłu. Za to z przodu jest bardzo obszernie. Bagażnik ma w wersji sedan pojemność… 407 litrów. Nasuwa się pytanie – zbieg okoliczności czy czyn umyślny? Przynajmniej ma bardzo regularne kształty. Zawiasy tylnej klapy skonstruowano tak, aby nie zmniejszały wolnego miejsca. Ma również naprawdę płaskie dno, uzyskane przez ułożenie tylnych amortyzatorów pod odpowiednim kątem. Po złożeniu tylnych foteli nadal mamy płaską powierzchnię. Brawo! Czekam na wersję kombi… Jedynym większym mankamentem strefy bagażowej jest typowy dla sedanów wysoki próg utrudniający załadunek. Mały bagażnik wynagradza jednak układ jezdny. Z przodu nie zastosowano kolumn MacPhersona, lecz znacznie droższy układ podwójnych wahaczy poprzecznych. Z tyłu zaś zainwestowano w niezależne zawieszenie ze skośnie ustawionymi sprężynami i amortyzatorami. Dzięki temu samochód prowadzi się lepiej od większości konkurentów. Elegancko skręca, bardzo dobrze wybiera nierówności dróg klasy C. Ponieważ auto już w podstawowej wersji posiada ESP z “opóźniaczem”, który przy sportowej jeździe reaguje później, naprawdę można poszaleć. Dodatkowo możemy samochód doposażyć w utwardzanie zawieszenia po przyciśnięciu przycisku. Jest tylko jeden, mały, malutki, problemik. Tym samochodem nie da się jeździć dynamicznie i ostro! Na każdym, ostrym zakręcie, gdzie można by pokazać lwie pazury, człowiek przesuwa się po fotelu (lub tylnej kanapie). Przykro mi, Peugeot, Mondeo nadal rządzi! Niestety, do dynamicznej jazdy kuszą silniki. Ja jechałem 2.0 HDI. Jest to turbodiesel o mocy 136 KM skonstruowany razem z Fordem. Osiąga ją (moc) przy 4000 obr/min. Prędkość maksymalna wynosi 208 (205 – skrzynia automatyczna 4b) km/h, setkę osiąga w 11 sekund (12 sekund – automat). Spala do 9,2 litrów na 100 kilometrów przy 66 litrowym zbiorniku paliwa. Jego maksymalny moment obrotowy wynosi 320/340 Nm, a jest osiągany przy 2000 obrotów. Czemu podałem dwie wartości? Auto dysponuje systemem overboost, który na kilkanaście sekund zwiększa moment obrotowy gdy przyspieszamy. Ale tego momentu się nie czuje. Być może dlatego, że auto bardzo dobrze wyciszono. Przy 130 km/h absolutnie nic nie słychać. Przy 50 km/h poziom hałasu we wnętrzu wynosi 60 decybeli, przy 100 km/h – 67, a przy 130 km/h – 71. Ale w praktyce jest ciszej niż w teorii! Kolejne brawa! Ale do tego najmocniejszego diesla oferta się nie ogranicza. Całą gamę silników oraz wyposażenie Peugeota 407 znajdziecie tutaj (potrzebny Acrobat Reader). Ja podam tylko ceny – wersję z silnikiem 1.8 dostaniemy od 77 400 zł, 2.0 od 87 110 zł, 2.2 od 97 410 zł, 3.0 V6 od 125 620 zł, 1.6 HDI od 83 800 zł, a 2.0 HDI od 96 510 zł. Oferta skrzyń biegów jest bogata – do dyspozycji mamy dwie manualne (pięcio- i sześciobiegowe) oraz dwa automaty skonstruowane razem z Porsche, umożliwiające sekwencyjną zmianę biegów (pięcio- i sześciobiegowe). Za 77 400 dostaniemy więc niezłe auto z ABS, ASR, ESP, wspomaganiem hamowania awaryjnego, siedmioma poduszkami, klimatyzacją automatyczną. Jednak i tak 407 pod względem ceny oraz wyposażenia nie wypada najlepiej. Za to pod względem bezpieczeństwa jest wzorem. Auto otrzymało 5 gwiazdek z testu zderzenia czołowego i bocznego, 2 na 4 gwiazdki z testu ochrony pieszego oraz 4 na 5 gwiazdek z testu ochrony dzieci w badaniach Euro-NCAP. Osiągnęło to dzięki seryjnie montowanym siedmiu poduszkom powietrznym. W wyposażeniu seryjnym mamy poduszki przednie, boczne, kurtyny oraz “kolanówkę”. Za dopłatą otrzymamy jeszcze dwie tylne boczne. Jego droga hamowania ze 100 km/h do 0 wynosi 38,7 metrów przy tarczach zimnych i 38,6 przy tarczach gorących, co bardzo dobrze świadczy o tym samochodzie. Z przodu mamy hamulce tarczowe wentylowane, a z tyłu “tylko” tarczowe. Czy auto osiągnie sukces? Niezwykle trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. I nie odpowiem na nie. Auto jest naprawdę dobre. Na dodatek jest inne, co bardzo liczy się w dzisiejszych czasach. Niestety, ma dosyć wysoką cenę, co w naszym kraju oznacza przedwczesny koniec.