Publicystyka

Przygotuj auto na zimę!

Przygotuj auto na zimę!

Pomimo, że za oknem nadal świeci słońce a termometr ciągle wskazuje więcej niż 10st. C, nie należy zapominać, że grudzień już za klika dni. Spodziewając się ostrej zimy, dedykuję ten poradnik wszystkim tym, którzy z różnych przyczyn nie przygotowali jeszcze swoich 4 kółek na nową porę roku.

Zanim przyjdzie mróz

O nasz samochód lepiej zadbać zanim nadejdzie pierwszy mróz. Pozwoli nam to zaoszczędzić czas i pieniądze na późniejszych doraźnych naprawach. Właściciele nowych aut często bagatelizują kwestię zimy, myśląc, że w ich samochodzie niespodzianek nie będzie. Nie byłbym taki pewien…

Podnosimy maskę

Jako pierwszy powinniśmy skontrolować akumulator. Zdejmujemy zaciski, a następnie przeczyszczamy je oraz bieguny specjalnym urządzeniem (dokładniej i szybciej, cena ok. 5zl) lub szczotką drucianą. Powinniśmy także zbadać poziom naładowania baterii. Jeśli napięcie odbiega od fabrycznego, powinniśmy pomyśleć o wymianie akumulatora lub jego naładowaniu. Gdy przyjdą ciężkie mrozy nasz samochód może mieć problemy ze startem. Sprawdźmy także poziom elektrolitu. Jeśli jest go za mało, uzupełnijmy poziom wodą zdemineralizowaną.
Drugą bardzo ważną rzeczą jest smarowanie. Stary, zużyty i zanieczyszczony olej, o nieodpowiednim indeksie będzie zalegał na dnie silnika niczym kisiel w misce. Warto pomyśleć o wymianie oleju na nowy o klasie 0W lub 5W. Będziemy mieli pewność, że nasz silnik będzie chroniony już od pierwszych sekund pracy.
Rzadszym przypadkiem, aczkolwiek lubiących mieć miejsce jest zbyt stary płyn chłodniczy. Jeśli dysponujemy aerometrem łatwo możemy sprawdzić, czy nie zamarznie zbyt szybko. Nie zapomnijmy także uzupełnić jego poziomu.
Rzecz, która sprawia najwięcej problemów i niesie ze sobą duże niebezpieczeństwo – letni płyn do spryskiwaczy. Zamarznięte dysze, rozmazane błoto na szybie, chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe. Najlepiej już teraz dolać do zbiornika typowo zimowego płynu, gdyż pogoda w Polsce lubi płatać figle. Należy wybrać te sprawdzone, nie najtańsze płyny. Promocyjne hity często zawierają spirytus marnej jakości, łatwo zamarzający już w minus kilkunastu stopniach. Jeśli spodziewamy się naprawdę ciężkich mrozów, dolejmy do zbiornika koncentratu a następnie „psiknijmy” kilkukrotnie spryskiwaczami, aby nowa mieszanka dostała się do obiegu. Pozwoli to uniknąć porannych niespodzianek.
Na koniec warto sprawdzić, czy izolacja na którymś kablu pod maską nie jest uszkodzona. Zabezpieczmy wszystkie podejrzane miejsca. Może się, bowiem zdarzyć, że po wilgotnej nocy nasz akumulator będzie rozładowany…

Zamykamy maskę

Skoro wlaliśmy już nowy płyn warto zainteresować się stanem wycieraczek. Jeśli obecne zostawiają charakterystyczne smugi, bezwzględnie wymieńmy je na nowe. Ciągłe przymarzanie tylko pogorszy ich stan. Jeśli mamy podgrzewane przednie wycieraczki, możemy być spokojni. Jeśli tak nie jest musimy pamiętać, aby nie uruchamiać ich nim przednia szyba nie odlodzi się zupełnie.
Jeśli trzymamy auto pod chmurką warto mieć w domu odmrażacz do szyb. Te środki na bazie alkoholu szybko uporają się z cienką warstwą lodu.
Szyba od zewnątrz jest już zabezpieczona, a co ze środkiem? Klimatyzacja w zimę jest niezastąpiona, ale jeśli jej nie mamy, musimy sobie poradzić w inny sposób. Preparaty antyszronowe powinny pomóc.
Przy dużej wilgotności i mrozie zdarza się, że drzwi przymarzną do uszczelek. Silniejsze pociągnięcie spowoduje ich wyrwanie. W sklepach bez problemu znajdziemy spraye z silikonem lub sztyfty do zabezpieczenia tych wrażliwych miejsc.
Zamki to kolejna zmora kierowców. W sytuacjach kryzysowych pomoże odmrażacz, należy jednak pamiętać, aby nie naużywać tego środka i… trzymać go w domu a nie w samochodzie.
Aby zabezpieczyć karoserię, nałóżmy na nią grubą warstwę pasty – przez jakiś czas uchroni to nasz samochód przed wpływem błota i soli. Droższym oraz rzadziej spotykanym rozwiązaniem są pasty teflonowe –zabezpieczają na bardzo długo, ale ich nakładanie jest uciążliwe a koszta są wysokie. W zimę warto od czasu do czasu umyć podwozie naszego samochodu w myjni – pozbędziemy się nadmiaru soli.

Koła i opony

Minęły czasy, gdy opony zimowe były traktowane przez polskich kierowców jako głupota. Kto choć raz miał okazję przejechać się autem z „zimówkami” wie, że różnica jest ogromna. Pięciokrotnie lepsza trakcja, ponad dwukrotnie mniejsza droga hamowania mówią same za siebie. W krajach europy północnej opony zimowe są obowiązkowe, a za ich brak otrzymamy spory mandat. Zmieniając opony należy pamiętać o odpowiednim wyważeniu kół.
W sezonie zimowym właściciele felg aluminiowych powinni szczególnie zadbać o swoje 4 kółka. Jeśli nie mamy możliwości zmiany felg na stalowe, zabezpieczmy nasze „alusy”. Po dokładnym umyciu powinniśmy nałożyć na nie kilka warstw pasty zabezpieczającej. Pomoże to powstrzymać niszczący wpływ soli.
Są jednak sytuacje, kiedy nawet opony zimowe nie pomogą. Wtedy jedyną bronią w walce ze śniegiem są łańcuchy. Warto przećwiczyć ich zakładanie w domu – unikniemy niepotrzebnego stresu na trasie.

Sytuacje awaryjne

A co zrobić, gdy nasze auto nie chce odpalić? Samostarty w spreyu pomogą uruchomić samochód w sytuacji awaryjnej, jednak niosą ze sobą pewne niebezpieczeństwo wybuchu silnika. Nigdy nie stosujmy tych preparatów w silnikach diesela!
Skoro już o dieselu mowa, należy pamiętać o zimowym paliwie. Prawie wszystkie stacje mają już ten rodzaj oleju napędowego, ale nawet on nie pomoże, gdy temperatura spadnie poniżej -20st C. Wszystko przez parafinę, która wytrąca się wtedy z mieszanki. Z pomocą przychodzą uszlachetniacze paliwa. Nie ma się, co jednak oszukiwać – przy –30st C diesel bez ogrzewania postojowego, garażowany pod chmurką nie odpali za nic w świecie.
Inna sytuacja dotyczy dużego mrozu i prądu, a raczej jego braku. Kable rozruchowe to przydatne narzędzie w takiej sytuacji. Pamiętajmy, aby nie były to 2 krokodylki połączone przewodem od suszarki. Prąd w akumulatorze ma duże natężenie, które może spowodować pożar obu samochodów. Porządnymi kablami łączymy bieguny dodatnie, a następnie biegun ujemny dawcy z niemalowaną częścią silnika biorcy. Unikajmy łączenia ujemnych biegunów, gdyż szybkie ładowanie akumulatora powoduje wydzielanie się łatwopalnego gazu, który może eksplodować choćby od iskry. Po kilku minutach uruchamiamy silnik, a następnie rozłączamy układ w dokładnie odwrotnej kolejności.

To chyba tyle, jeśli chodzi o zimę. Trochę pracy jesienią pomoże naszemu samochodowi przetrwać ten ciężki okres bez awarii. Do dzieła czytelnicy! 😉

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments