Recenzje

Recenzja Rally Championship

Jak sam tytuł mówi, gra o rajdach samochodowych. Zapewne wielu z Was po tytule spodziewało się gry w której moglibyśmy pościgać się na trasach Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata. Wszystkich, którzy tak myślą odsyłam do ponownego przestudiowania tytułu gry. Przecież przed Rally Championship nie ma (!) dopisku „World”. Więc jak mówi nam tytuł są to rajdowe mistrzostwa. OK, ale czego? Dowiemy się tego dopiero po uruchomieniu gry, gdzie ukazuje się nam pełna nazwa gry. British Rally Championship. Wtedy wszystko staje się jasne.

Gra ta aspiruje do miana symulatora i ma na to zadatki, ale czy można tu mówić o symulacji? Zaraz się okaże. Przede wszystkim co ważniejsze gra została spolszczona. Spolszczenie jest bardzo dobre. Już się pewne co niektórzy zastanawiają, że skoro gra została spolszczona to kto zasiadł na fotelu pilota i użyczył swojego głosu? A więc pilotów mamy dwóch. W zasadzie pilota i pilotkę. Jako pilot zaprezentował się Maciek Wisławski (Wiślak), co mnie niezmiernie ucieszyło. A pilotką została (jak się pewnie nietrudno domyślić) wszechobecna Martynka :/ Dzięki Bogu pilota sami sobie możemy wybrać. A więc skoro już jesteśmy przy pilotach to czas ich pochwalić i trochę zganić. W wersję oryginalną nie grałem, ale w polskiej wersji w dyktowanym tekście zdarzają się błędy. Ale może najpierw wypada powiedzieć o tym co dobre. A więc, co ważniejsze nareszcie zakręty są dyktowane w normalny sposób, a nie jakiś kosmiczny jak to było w Colinie. Tutaj zakręt „lewy pięć” jest prawie równoznaczny z „lewy 90”, a nie jak to miało miejsce w Colinie, zakręt który możemy pokonać na piątym biegu :/ Głos pilota słyszymy także w różny sposób w zależności od tego jak mamy ustawioną kamerę. Co ma piernik do wiatraka? Ano to, że gdy mamy widok zza samochodu, to ryk silnika i inne dźwięki (praca zawieszenia itp.) są słabiej słyszalne, niż gdy mamy widok z kabiny gdzie jest głośniej i wtedy też słabiej słyszymy pilota, a lepiej ryk silnika. Ale na tym plusy pilotów się kończą. Dyktowany text jest podawany stanowczo zbyt późno! Zdarzają się takie sytuacje gdy pędzimy sobie na maxa, dojeżdżamy do kolejnego wzniesienia i nagle słyszymy głos pilota „trzydzieści, lewy nawrót jeden” i nawet gdybyśmy robili nie wiadomo co, to i tak nie uda nam się wejść w ten nawrót i najpewniej zaliczymy ładnego „dzwona”. Więc dobrym rozwiązaniem jest znać samemu wszystkie trasy w miarę dokładnie i polegać raczej na sobie niż na głosie pilota. Dobrze, że jeszcze mamy w prawym dolnym rogu mapkę z trasą i gdy mamy jeszcze czas żeby w nią zerknąć to możemy sprawdzić podane przez pilota informacje z tym co jest na trasie. Może i wygląda to różowo, ale w praktyce takie nie jest. Najczęściej ścigamy się o zwycięstwo i jesteśmy w pełni skoncentrowani na drodze i nie mamy czasu zajmować się takimi pierdołami. Zdarzają się także poważne błędy w opisie trasy podawanym prze pilota. Jedziemy prosto, wyjeżdżamy zza wzniesienia i słyszymy „pięćdziesiąt, prawy pięć” i najczęściej posłuchamy pilota i wtedy możemy źle skończyć, bo w rzeczywistości było to „dwieście, lewy trzy”. Ale zdarzają się także niegroźne i zabawne błędy, np. dojeżdżamy już do mety i brakuje nam może już tylko z trzydzieści metrów do końca oesu, gdy słyszymy w słuchawkach „czterysta, wzdłuż skrzyżowanie” 🙂 Ale chyba dość już o pilotach i czas przejść do poważniejszych rzeczy.

Skoro wyjaśniliśmy sobie, że gra to British Rally Champiosnship, to wiemy już, że ścigamy się w mistrzostwach Wielkiej Brytanii. Mamy okazję pojeździć po trasach istniejących w rzeczywistości. Prace nad grą wyglądały tak, że twórcy chodzili po tych trasach, robili opisy, zdjęcia każdej górce i krzaczkowi. Więc trasy wyglądają jak te w rzeczywistości. Są także odpowiednio długie. Długość jednego oesu wynosi średnio dwadzieścia kilka kilometrów i przejazd przez taki odcinek zajmuje przeciętnie dwadzieścia parę minut. Trasy są długie i ciekawe. Przez te długie odcinki trzeba być niezwykle skoncentrowanym aby nie popełnić żadnego błędu, co przy tak długiej jeździe łatwe zbytnio nie jest. Ale możemy sobie także zjechać z trasy i pojeździć po okolicy. Możemy odjechać naprawdę daleko od trasy i nie zostaniemy „teleportowani” przez program z powrotem na trasę po dwudziestu metrach tak jak to miało miejsce w Pro Rally. Z jednej strony mamy dość dużą interaktywność, a z drugiej kupę rzeczy których nie możemy nawet przesunąć. Wszelkie płotki, kostki siana itp. są po prostu z betonu. Efekt zderzenia się z kostką siana jest równoznaczny ze zderzeniem się maluchem z Pałacem Kultury i Nauki. Zbyt przyjemne to to nie jest :/

Po trasach możemy ścigać się w różnych trybach. O próbach czasowych i pojedynczych rajdach rozpisywał się nie będę, ale mamy dwa tryby mistrzostw. Ten drugi na początku jest zablokowany, a dopiero po przejściu tego pierwszego otrzymamy dostęp do tego drugiego. Ale zagmatwałem 🙂 Pierwszym trybem są mistrzostwa w klasie A7, A6 i A5, czyli dla nie obeznanych w temacie są to mistrzostwa „osiek”, czyli samochodów z napędem na przednią oś. Dopiero po wygraniu mistrzostw w „ośkach” dostaniemy dostęp do samochodów z grupy A8, czyli do aut klasy WRC. A skoro mowa już o autach, to jest ich naprawdę sporo. Tylko czasami niektórych mogą dziwić nazwy ich 🙂 Wątpię czy ktoś z Was słyszał nazwę Vauxhal Astra? Każdy powie, że nie ma takiego samochodu, tylko jest co najwyżej Opel Astra. Ale są to przecież mistrzostwa Wielkiej Brytanii, a tam Ople sprzedawane są właśnie pod marką Vauxhal. Dlatego nie dziwcie się niektórymi nazwami i zapewniam Was, że wszystkie samochody mają swoje odpowiedniki w rzeczywistości. Co prawda niektóre są już rzadko spotykane na rajdowych trasach, ale gra jest przecież z 1999 roku. Np. „misiek” jest dopiero czwartej generacji, gdy w rzeczywistości jest już siódmej. Ale i tak nie jest źle, tym bardziej, że wszystkie samochody są bardzo dobrze wykonane. Ale może zanim powiem coś więcej o samochodach to się wypowiem na temat fizyki. Fizyka jest kompromisem pomiędzy CMR 2.0 a Pro Rally. Czyli jest całkiem dobra, z tym że wszystkie samochody zachowują się jakby były przednio napędowe! Nawet Subaru trzyma się drogi i zachowuje się identycznie jak Micra. Czuje się oczywiście, że te najlepsze samochody są większe i cięższe, ale jeździ się nimi dużo gorzej, ponieważ masa i wymiary wzrastają, a praca zawieszenia pozostaje taka sama, więc skrętność itp. znacznie się pogarsza. A więc, samochody są dobrze wykonane i bardzo ładne. Mamy bodajże 6 widoków kamer, więc możemy sobie wybrać najdogodniejszy dla nas widok. Bardzo dobrze dopracowany jest widok z wnętrza. Podczas deszczu wycieraczki pracują, a gdy rozwalimy przód naszego wozu na jakimś drzewie, to nie tylko z zewnątrz szyba pęknie, ale także z wewnątrz. Uszkodzenia są dość realne. Dlaczego „dość”? Ponieważ np. urwanie jednego z przednich kół wcale nie oznacza końca rajdu, możemy nie tyle kontynuować jazdę co zająć jeszcze dobrze punktowane miejsce. Uszkodzenia z jednej strony są jak najbardziej realne, ale z drugiej trochę niedopracowane. Możemy zetrzeć opony przy ich niewłaściwym doborze, ale niektóre przypadki są po prostu śmieszne. Bo gdy założymy sliki na śnieg, to komputer wykryje, że opony są niewłaściwie dobrane i po połowie odcinka zetrą się i resztę będziemy musieli pokonać na samych felgach. Jest to totalna bzdura, bo jakie opony będą się ścierać po 10 km w półmetrowym śniegu? W tej sprawie programiści trochę przedobrzyli. Co do uszkodzeń reszty podzespołów nie mam żadnych zastrzeżeń, ale musimy pamiętać o tym, że cały rajd nie składa się z jednego czy dwóch odcinków, a z minimum pięciu czy sześciu. Musimy więc wziąć pod uwagę ich ilość jak i długość. Czyli mówiąc najprościej konieczne jest staranie się jednak o trafianie jak najczęściej w „czarne”. Ale z tym trafianiem w „czarne” to też nie taka prosta sprawa :/ Trasy są tak wąskie, że poza nią wystają tylko lusterka, a przy najmniejszym zjechaniu z trasy samochód wyhamowuje do dwójki, albo niżej, co jest totalną bzdurą! Kto oglądał relację z tegorocznego rajdu safari, ten wie o czy mówię. Tam Colin McRae wybrał taktykę, by jechać poboczem, ponieważ droga była mniej dziurawa i był to także spory skrót, przy praktycznie zerowym spadku prędkości! Oczywiście prędkość trzeba dostosować do warunków panujących na drodze, ale to chyba wie każdy, nawet taki kursant na prawko, który w życiu nie widział kierownicy (pozdroofka dla Sobieskiego z Małkini i 20 – to letni Fiat 125p nie kosztuje 30 tys. PLN :)). Ale wracając do gry, to gdy nie zadbamy o nasz samochód może okazać się, że po ustawieniu samochodu do następnego odcinka, może nie starczyć nam czasu na naprawienie go, a co się z tym wiąże nie zostaniemy dopuszczeni do następnego odcinka. W grze (o dziwo!) nie ma poziomów trudności. W miarę gdy posuwamy się dalej, poziom ten (i tak na początku już nie niski) wzrasta. Jednym słowem łatwo nie jest :/ Jeszcze jednym trybem wartym uwagi jest tryb zręcznościowy. Mamy tam do dyspozycji sześć poziomów, z czego na początku (co jest chyba oczywiste) mamy dostępny tylko pierwszy. Startujemy na trasach znanych nam z mistrzostw, z tym że tutaj jedziemy je od tyłu. Przed startem da każdego odcinka dostajemy do dyspozycji świeżutki, wypucowany samochodzik, więc tutaj nie ma znaczenia jak zniszczyliśmy samochód na poprzednim oesie. Właśnie, skoro mowa o niszczeniach, to w tym trybie także możemy uszkodzić nasz samochód, choć wydaje mi się, że jest on jednak bardziej odporny niż w mistrzostwach. Z początku w ogóle sądziłem, że uszkodzenia są jedynie pod względem wizualnym, więc zbytnio się o nie nie martwiłem. Pokonywałem wszystkie zakręty na pełnym gazie itp., aż dojechałem do ostatniego oesu jednego z poziomów. Stosując taktykę z poprzednich oesów w ten sam sposób zamierzałem pokonać także i ten. I właśnie podczas tego oesu dowiedziałem się, że można doszczętnie zniszczyć samochód 🙂 Jeszcze pół biedy gdyby to było na normalnej trasie. Tu była noc, padał deszcz i po kilku kilometrach nie miałem już świateł i uszkodziłem chłodnicę. Gdybym, wiedział wcześniej… I tak przez ten „wypadek” musiałem od początku przechodzić wszystkie pięć poprzednich oesów. Jeszcze co ważne do tego trybu, to ścigamy się równocześnie na trasie z innymi samochodami. Denerwowało mnie bardzo, że nie mogłem jechać z innym samochodem zderzak w zderzak, ponieważ przy najmniejszym zetknięciu z samochodem konkurenta, po prostu odbijałem się od niego i to nie ważne przy jakiej prędkości!

Grafika w grze jest bardzo ładna i szczegółowa. Efekty słoneczne i atmosferyczne są całkiem niezłe i trzeba wziąć pod uwagę to, że gra w tamtym czasie miała jedną z lepszych opraw graficznych. Zarówno samochody jak i otoczenie nawet dziś może wywołać podziw. Niestety w tamtych czasach (mówię jak by to było ze 100 lat temu, a tak naprawdę to całkiem niedawno bo trzy, ale wszyscy wiemy jaki postęp przez te trzy lata zrobiła komputeryzacja) gra miała prawie, że astronomiczne wymaganie sprzętowe! Ja posiadając wtedy sprzęt „ponad normę” czyli C500, TNT2 32MB i 64 RAM mogłem w miarę swobodnie grać, ale reszta moich znajomych, to miała tak wtedy jak ja teraz z GTA III :/ O ile jeszcze chodzi o procek i kartę grafiki to nie było wcale tak źle, ale RAM – u (jak na tamte czasy) wymagała baaardzo dużo, mianowicie 128. Dzisiaj ta liczba może wywoływać uśmiech, ale wtedy… Pamiętam jak ja z kumplem poszliśmy do sklepu i patrzymy na wymagania, a tam 128MB RAM i to w minimalnych! Wymieniliśmy tylko porozumiewawcze spojrzenie i z ironicznym uśmieszkiem (oznaczającym: ” ciekawe u kogo to pójdzie!”) odstawiliśmy grę na półkę.

Co do dźwięków to już sam nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony są bardzo dobre, a z drugiej… Ryk silnika, „strzały” z „wydechu” i głos pilota są na wysokim poziomie, ale już odgłosy „dzwonów”, praca zawieszenia itp. budzą spore zastrzeżenia. Podczas „czołówki” z drzewem przy 170kmh słychać tylko głuche stuknięcie i koniec :/ To samo rzecz ma się z pracą zawieszenia. Np. urwaniu koła nie towarzyszy ŻADNE (!) zdarzenie dźwiękowe :/ Możemy ustawić w grze także muzykę, ale jest to ta sama co w menu i jest to tylko jeden czy dwa utwory, więc nie warto.

Przyszedł czas na podsumowanie i powiem to samo co na początku tego textu, że gra jest aspirująca do miana symulacji, a nie jest rasową symulacją. Świadczą o tym także niewielkie szczególiki, których nie ustrzegły się także inne gry tego typu. Ostatnio bardzo zaczyna mnie denerwować maleńki detalik. W grach o tematyce rajdowej wcielamy się (o ile się nie mylę) w kierowców rajdowych, nieprawdaż? A więc, proszę mi odpowiedzieć na jedno prościutkie pytanko. Dlaczego KIEROWCA w KAŻDEJ z gier tego typu ma przed sobą prędkościomierz! Przecież to do dyspozycji na haldzie ma TYLKO pilot! Jest to całkowicie bezsensowne rozwiązanie (mówię o grach), ponieważ i tak nie mamy czasu podziwiać ile w danej chwili mamy na „zegarze” :/ Zamiast tego może ktoś w końcu domyśli się wstawić kontrolki (jak w prawdziwych rajdówkach) sygnalizujące w którym momencie najlepiej jest zmieniać biegi i w jakim zakresie mamy pełną moc do dyspozycji. Dobra, nie uznaję tego za minus tej gry, ponieważ spotkałem się z tym we wszystkich grach o rajdach, a w Rally Trophy prędkościomierz (działający!) był nawet na desce, ale nie wiem, czy to także niedopracowanie, czy może niegdyś w rajdówkach tak było. Gra bardzo dobra jako prawie symulacja i zapewnia wiele godzin siedzenia przed monitorem i mamy jeszcze w opcjach do poczytania dość obszerną dokumentację na temat samochodów, tras itp. Każdy fan rajdowych zmagań powinien zaliczyć ją do „lektury” obowiązkowej! 🙂

Rally Championship

Producent: Brak danych.

75

km/h

Dystrybutor: Brak danych.

Wymagania: PII 450MHz, 128MB RAM, akcelerator 32MB

Komp testowy: C 1,7 GHz; 384 DDR; Radeon 9100 64MB DDR

Wynik: Bez problemów.

Grafika
Spolszczenie
W miarę realistyczne uszkodzenia

Zbyt trudna jak na arcade

Ocena: 75 km/h

5 1 głos
Oceń artykuł
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments