Recenzje

Recenzja Alarm for Cobra 11: Nitro

Alarm for Cobra 11: Nitro łączy w sobie dwa owiane złą sławą gatunki, mianowicie: adaptację hitu filmowego (a dokładniej to serialowego) oraz grę nisko budżetową, sprzedawaną w kioskach po 20zł. Czy jest więc w ogóle jakiś powód by zawracać sobie nią głowę? Owszem, jeżeli tylko oglądałeś kiedyś serial o tej samej nazwie. Jeżeli nie to… ale może nie uprzedzajmy faktów.

Fabułą jest dosyć prosta. Oto wcielamy się w poszczególne osoby ze specjalnej jednostki niemieckiej policji i wykonujemy niebezpieczne misje, którym żaden inny zwykły krawężnik by nie podołał. Jako, że producenci wykupili wszystkie nie zbędne licencje to owe osoby nie są anonimowe, a każdy fan serialu pozna je po imionach, a być może nawet po samochodach – ja osobiście tego serialu nie oglądałem, także jeżeli popełniłem właśnie faux pass to nie miejcie mi tego za złe.

Do wyboru są trzy tryby rozgrywki: pojedynczy wyścig, podzielony ekran oraz kariera. Najciekawszym z nich jest oczywiście ten ostatni. W nim to pokonując coraz trudniejsze zdania zdobywamy kolejne awanse i odblokowujemy różne trasy do pierwszego z wymienionych trybów. Przed każdą misją możemy wybrać poziom trudności (są cztery), co ma wpływ na prędkość naszych przeciwników, czy czas jakim dysponujemy by dojechać do miejsca wypadku, oraz nagrodę jaką dostaniemy za jej poprawne wykonanie. Trzeba przyznać, że twórcy dosyć się postarali. O ile na najłatwiejszym poziomie problemu z poprawnym zaliczeniem postawionego przed nami zadania nie mamy, o tyle na najwyższym dość często zdarza się, iż zabraknie nam cennych sekund a samą misję włączyć będzie trzeba kolejny raz.

Postawione przed nami zadania (a jest ich razem 27) są w miarę ciekawe, choć i tak opierają się na jednym: jak najszybszej jeździe połączonej z jak najmniejszym zniszczeniem naszego pojazdu. Raz ścigamy małolatów pędzących po autostradzie, raz musimy zatrzymać wariata za kierownicą, któremu „Szybcy i Wściekli” zdecydowanie pomylili się z rzeczywistością. Innym razem gnamy po mieście by nie dopuścić do napadu na bank, a jeszcze innym ratujemy życie człowiekowi dowożąc go karetką w umówione miejsce. Spodobać się to może jedynie temu graczowi, któremu takie klimaty pasują. Inny, taki który sięgnął po tytuł z przypadku lub zwykłego znudzenia pozostałymi grami, może mieć trudności z przekonaniem się do konwencji przyjętej przez twórców, a w najgorszym wypadku nie przekona się wcale albo swoje przekonywanie zakończy na 20-30% ukończonej rozgrywki.

Fabuła zadań jest strasznie naciągana. Np. we wspomnianej misji z młodymi kierowcami z zza ciężkimi nogami naszym zadaniem jest prześcignięcie ich (dotarciu pierwszym na metę) po czym zablokowania drogi by nie mogli przejechać. I wszystko było by w porządku, gdyby nie to że miejsce do którego mamy dojechać znajduje się dokładnie naprzeciwko miejsca naszego startu, tyle że na dwupasmowej drodze wiodącej w przeciwnym kierunku, do tego odgrodzonej od nas barierkami. I chyba tylko polski oraz niemiecki policjant pojechali by dookoła – reszta przeszłaby najnormalniej w świecie przez barierkę zostawiając samochód gdzie trzeba i poprosiła grzecznie kierowców wielkich ciężarówek marki DAF których jest tutaj nie mało, by w imię prawa zorganizowali małą blokadę tejże drogi. Następny przykład? Policja dostaje cynk, iż jeden z groźnych przestępców planuje dzisiaj o tej i o tej godzinie napaść na bank w tym i w tym mieście. Naszym zadaniem jest więc objechanie w pięć minut wszystkich siedem banków w tej mieścinie i sprawdzenie czy są bezpieczne – nie bacząc na to, że przestępca może pojawić się akurat w momencie gdy odjedziemy ani na to, że można by bez problemy zorganizować patrole chroniące każdy z banków. Ale po co – przecież lepiej latać (a raczej jeździć) z wywieszonym językiem od jednego do drugiego…

Model jazdy jest bardzo uproszczony. Nasza bryka jest leciutka niczym wyścigowa formuła, a w zakrętach przy grubo ponad 200 km/h prowadzi się od niej jeszcze stabilniej. Nie jest to regułą – np. takimi pojazdami jak karetką pogotowia oczywiście jeździ się inaczej – ale ma miejsce bardzo często. Do tego wszystkiego jeździmy tylko na autostradzie, wiejskich drogach oraz w średniej wielkości mieście – that’s all. Do tego jako bajer zaimplementowano zniszczenia. I tak jak pojazdy cywilne rozpadają się wręcz na części pierwsze, tak nasz wehikuł przeżywa różnorakie zniszczenia z wytrzymałością godną opancerzonego mini-vana. No ale mimo wszystko wygląda to nieźle.

Grafika jest schludna i nie odrzuca od monitora brzydotą – jest to nie wątpliwie jej zaleta. Do tego takie proste efekty jak cienie, refleksy na lakierze samochodu czy dym z pod maski mogą się jakoś tam od biedy podobać. Ale nie da się ukryć, iż jest to już podstarzały silnik (ten sam odpowiadał za World Racing 2) i w dobie TDU czy DIRT’a nie ma czego tutaj szukać.

Podsumowując gra nie ma rażących błędów oraz uchybień, ale spodobać naprawdę może się chyba jedynie fanom serialu. Teoretycznie jakimś czynnikiem łagodzącym mogłaby być cena – 19,99zł – ale przecież za tą samą kasę mamy dzisiaj FlatOut2 czy MotoGP 3. Jeżeli więc drodzy czytelnicy macie dwie dyszki, to raczej albo zbierajcie na coś lepszego, albo właśnie zdecydujcie się na jakiś odświeżony hit.


Alarm for Cobra 11: Nitro


Synetic

City Interactive


P4 1.8GHz, 256MB RAM, akcelerator 128MB


system zniszczeń


grafika nie wypala nam oczu


nienajgorsze audio


twórcy starają się by było ciekawie


wszystkie misje w gruncie rzeczy są bardzo podobne


nic nowego


niedzisiejsza grafika

Ocena: 60 km/h

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments