4 lata temu na rynku ukazał się Dakar 18. Gra raczej średnio przyjęta, niemniej przypadła mi do gustu. Ciekawe mechaniki, ogromne otwarte przestanie Ameryki Południowej i nieco kulejący model jazdy. Wydawało się, że do szczęścia nie brakuje wiele. Tymczasem twórcy nie posłuchali swojego pilota i trochę zboczyli z trasy…
“You are moving away from your cap!”
Zacznę nietypowo, bo od samej struktury rozgrywki. Mamy tutaj karierę, multiplayer i… właściwie to wszystko. Nie wiem, kto wpadł na pomysł, że usunięcie trybu szybkiej gry będzie dobrym rozwiązaniem, ale powinien przeprosić się ze swoim pilotem i zaprosić go z powrotem na prawy fotel, bo ten skrót nie prowadzi do mety. Pozostaje nam zatem kariera. Struktura jej jest raczej prosta. Za punkty zdobywane podczas zawodów kupujemy pojazdy, aby później walczyć w kolejnych zawodach. Do dyspozycji oczywiście mamy samochody, ciężarówki, motocykle, quady oraz SRV. Gra nie ogranicza zbytnio wyboru sprzętu, możemy więc każde kolejne rajdy przejeżdżać innym pojazdem. Wbrew pozorom, nie zaczynamy od razu od samego Dakaru, lecz przejeżdżamy serię mniejszych zawodów. Dostęp do kolejnych rajdów uzyskujemy awansując na wyższe poziomy. Między kolejnymi odcinkami specjalnymi zaliczyć możemy serwis, gdzie zadbamy o jak najlepszy stan naszego pojazdu. Nie ma tutaj żadnej rewolucji, a wręcz kariera jest wyjątkowo prosta jak na dzisiejsze standardy.
Warto dodać, że twórcy nie porzucą gry szybko i już na horyzoncie są spore aktualizacje, dodające między innymi rozszerzenia mapy i możliwość otwartej rozgrywki. Pojawić one mają się jeszcze w tym roku. Być może uzupełni to tak brakujący tryb szybkiej gry.
Co mocno mnie zawiodło, to tryb symulacyjny odblokowywany dopiero na 25. poziomie! Dlaczego twórcy tak bardzo nie chcą usatysfakcjonować tych nieco bardziej wymagających graczy? Musimy zatem przejść lwią część kariery, aby go odblokować. Jest to czas wystarczający, aby odepchnąć od siebie część graczy. Nie widzę powodu, dla którego miałoby to być dostępne dopiero na tak późnym etapie gry.
Jednak nie tak daleko
Model jazdy jest wyjątkowo przyjemny. Zdarza się, że samochód obróci się bez wyraźnego powodu, lecz nie mam większych zastrzeżeń co do prowadzenia. Powiedzieć jednak trzeba jasno – jest to arcade. O ile poprzedniczka, co prawda nieudolnie, ale próbowała sprawiać pozory, tak tutaj już nie ma wątpliwości. Szkoda, lecz zdecydowanie bardziej wolę dobrą zręcznościówkę, niż niepełnosprawny symulator. Udało mi się nawet podłączyć kierownicę, co nie jest takie oczywiste. Wielu graczy zgłaszało problemy tuż po premierze. Całość porównałbym do Forzy Horizon. Force feedback prawie nie istnieje, lecz było to zaskakująco przyjemne doświadczenie. Wyczuwalne były w szczególności wszelkie hopy, lecz o jakichkolwiek szczegółach nawierzchni możemy zapomnieć. Trudno jednak winić produkcję za cokolwiek, ewidentnie model jazdy jest skrojony pod pada.
Należy też pomówić o pilocie, który towarzyszyć nam będzie na prawym fotelu. Ten często wprowadzał w błąd. Zbyt późno wydawał polecenia, kierował na zły kierunek, czy wyprowadzał na manowce nakazują jechać po śladach. Znacznie lepiej jest, kiedy weźmiemy sprawy w swoje ręce i nawigować będziemy korzystając z notatek.
Na pewno dobrze skręciliśmy?
Chyba nie zbyt. Mowa o mapach przygotowanych przez twórców. Powinny odzwierciedlać Arabię Saudyjską, czyli miejsce akcji Dakaru. Jak można zobaczyć choćby na relacjach z tegoż rajdu, Półwysep Arabski to… pustynia. Twórcy jednak zdaje się, próbowali za wszelką cenę uatrakcyjnić widowisko. Efekt jest taki, że mamy tutaj od groma kanionów, skał, czy nawet sporo flory. Najgorsze są jednak drogi. Zdecydowanie zbyt często jedziemy po już wyraźnie rozjeżdżonych i często uczęszczanych trasach. Odcinki tracą dzięki temu ten charakterystyczny klimat i poczucie zagubienia. Jeden z najmocniejszych elementów poprzedniczki tutaj po prostu zniknął. Teraz zamiast konieczności maksymalnego skupienia na drodze i kolejnych notatkach, wielokrotnie złapałem się na tym, że jadę w zasadzie po z góry zaznaczonej trasie. Wyraźnie widać zatem, że twórcy nie celują już w grupę bardziej wymagających kibiców. Sytuacja być może ulegnie zmianie, kiedy w nasze ręce trafi wspomniany już otwarty świat.
Gwiazdy i ich pojazdy
Oczywiście gra jest na pełnej licencji Rajdu Dakar. Z tego też powodu znajdziemy w grze wszystkie oficjalne załogi i pojazdy z aż trzech edycji tego rajdu! Jako że ostatnia odsłona trafiła na rynek dość dawno, w grze dostępne są maszyny z sezonów 2020, 2021 oraz 2022. Same modele są wykonane bardzo dobrze. Dźwięk silnika również nie pozostawia wiele do życzenia.
Ładna ta nie pustynia
Jeżeli ktoś szuka gry motoryzacyjnej z ładnymi widokami, to dobrze trafił. Lokacje potrafią cieszyć oko, a zachód słońca nad arabską pustynią sprawia, że chcielibyśmy przystanąć na chwilę. Co warto dodać, gra działa bardzo dobrze, nawet na najwyższych ustawieniach grafiki. Nie miałem problemów z utrzymaniem klatkarzu na poziomie 80 FPS w pełnej rozdzielczości. Inna osoba z redakcji, testowała grę także na poczciwym Xboxie One. Tam, również nie było problemów z wydajnością – gra trzymała 30 klatek przez większość czasu, ze sporadycznymi dropami.
Kilka słów o problemach
Czytając opinie na platformie Steam, gracze skarżą się na sporo błędów. Faktycznie na kilka błędów się naciąłem. Pomijając już wspomnianego pilota, kilkukrotnie samochód zaklinował się na kamieniu bez wyraźnego powodu. Jadąc na motocyklu z kolei zdarza się, że nieoczekiwanie spadniemy z maszyny, uderzając… w zasadzie nie wiem o co. Ponadto, po podłączeniu kierownicy dwa razy straciłem zupełnie kontrolę w grze na krótką chwilę.
Dodam jeszcze o problemach z AI, bo ta jest bardzo słaba. Niejednokrotnie mijałem swoich przeciwników rozbijających się o kamienie, a następnie niepotrafiących z nich wyjechać. Ponadto jeżdżą, jak gdyby nas nie było. Jesteśmy dla nich niewidzialni, potrafią wjeżdżać nam pod koła i wypychać z trasy.
Dlaczego w moim Dakarze jest Forza?
Jeżeli kiedykolwiek planety ułożyłyby się w jednej linii i na rynek trafiłaby Forza: Dakar, to tak sobie ją wyobrażam. Nie jest to już gra dla węższego grona odbiorców, będących wiernymi kibicami Rajdu Dakar. To już gra dla mas, stawiająca na zręcznościowy model jazdy i wszędobylskie wodotryski. Czy to źle? Cóż, zależy, z jakim nastawieniem kupujemy grę. Ja nie ukrywam, że oczekiwałem czegoś innego. Znów mam wrażenie, że podpięcie gry pod znaną markę nie przyniosło nic dobrego. Gdyby gra była sprzedawana bez loga Dakar, powiedziałbym, że jest to bardzo dobry przedstawicie gatunku. Tymczasem kupuję coś zupełnie innego, niż sugerowałby mi okładka i poprzedniczka. To trochę jak z Mustangiem Mach-E. Czy jest to zły samochód? Oczywiście, że nie. Kupując jednak auto ze słynnym logo na masce oczekuję ryczącego coupe z V8 pod maską, a nie SUVa z silnikiem od wkrętarki.
Plusy:
- pełna licencja Rajdu Dakar
- oprawa graficzna
- przyzwoity model
Minusy:
- to już nie jest Dakar jakiego znaliśmy
- trochę uboga kariera
- brak trybu szybkiej gry
- pilot wprowadzający w błąd
- AI
Testowano na: AMD Ryzen 9 5900X, NVIDIA GeForce RTX 2070, 32GB RAM oraz kierownicy Fanatec CSL Elite wraz z pedałami Fanatec CSL Elite i hamulcem LC
Ocena gry
68 km/h |