Złom – na złom?
Wszyscy z nas pozbywają się wszelkich gratów z garażu. Sprzedajmy przestarzałe Fiaty, Polonezy, Łady. Zardzewiałe felgi, blachy i metalowe rury oddajemy na złom za dwie rolki papieru toaletowego. Nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, co w USA ludzie potrafią z takiego żelastwa zmajstrować.
„Trzeba ciąć blachę i krzesać iskrę”
Flatout przedstawia nam jedną z wielu rozrywek amerykanów, której oddają się bez reszty – wyścigi, starych, zardzewiałych i przeznaczonych do prasownia wraków, do których zostały wsadzone ogromne V8, klatka i mocne resory piórowe. Początkowo wyścigi tego typu nie wychodziły poza pola określonej wsi, ale jak to u amerykanów – tam mistrzostwa muszą być we wszystkim. Samochody opuściły stodoły i trafiły na tory gdzie jedyną zasadą jest – brak zasad.
Let’s Rock !!!
Do wyboru mamy Karierę albo Szybki wyścig. Muliplayer istnieje, ale jeszcze z niego nie korzystałem. Trafiamy na tor i już od samego początku nie możemy liczyć na żadne sentymenty. Komputerowi przeciwnicy stoją na dość wysokim poziomie, chociaż czasem się zdarza, że na niektórych trasach dostają zaćmienia mózgu i możemy ich nawet zdublować. Do pomocy mamy jedynie podtlenek azotu, który zdobywamy poprzez demolkę całego toru, w skład którego zazwyczaj wchodzą różnego rodzaju ogrodzenia, drzewa, pojazdy, słupy czy pachołki. Ścigamy się na 36 różnych trasach zlokalizowanych w 5 odmiennych miejscach – plac pewnej budowy, las i okolice, tor wyścigowy, niewielkie miasteczko oraz zaśnieżone peryferia jakiejś małej wsi. Każda z nich jest inna i dostarcza naprawdę dużo zabawy. Znajdziemy na nich liczne skróty oraz przeszkody. Jeśli znudzi nam się ciągła jazda w kółko, do wyboru pozostawiono nam także bonusowe konkurencje. Możemy spróbować sił w locie w dal, wzwyż, do celu lub zagrać w kręgle. Takie zawody są możliwe dzięki temu, że przy mocniejszym „dzwonie” nasz kierowca wypada przez przednią szybę 🙂 Stworzono także 3 króciutkie tory o specyficznych kształtach oraz 3 areny do totalnej zadymy – uważam, że jest to najfajniejsza konkurencja w grze. Jednym zdaniem – jest gdzie i kogo „bić” 😉
7 litrowa V8-ka czy lekkie V6?
Wybierać możemy pomiędzy 16 wrakami zróżnicowanymi pod względem silnika, mocy, rozmiarów oraz masy. Nazwy są wymyślone przez twórców gier aczkolwiek możemy rozpoznać pośród nich takie rasowe amerykańskie „muscle cars” jak Ford Mustang czy Chevrolet Camaro. Podczas Kariery, pieniądze zdobywamy za wygrywane wyścigi. Dzięki nim możemy wymienić samochód lub zainwestować w jego tuning. Części, jak na grę o takiej tematyce jest dość sporo. Są one podzielone na 6 kategorii – Silnik, Układ jezdny, Układ wydechowy, Zawieszenie, Opony oraz „Body” (tutaj mamy tylko 3 rodzaje klatek), – wśród których znajdziemy odmienne podzespoły. Dzięki nim auto będzie lepiej trzymać się drogi i amortyzować skoki oraz upadki abyśmy tak łatwo nie wypadli z samochodu. Co do samego sterowania to w sumie nie można mieć zastrzeżeń. Początkowo ciężko jest się przyzwyczaić, ponieważ auto reaguje dość opornie, ale z czasem, zaczynamy się już delektować jazdą bokami w zakrętach. Jeśli jednak przesadzimy ze skokami i zaczniemy za bardzo rozbijać się po torze to odczujemy to na własnej…. blasze. Samochód przestanie amortyzować wszelkiego rodzaju wyboje, zacznie wolniej jeździć i dojechanie nim do mety będzie naprawdę ciężkie.
Kombajnu nie potrzeba
Pomimo tego, że nie rzadko jeździmy po polach to nie potrzeba nam tutaj żadnego kombajnu… do gier. Na rozdzielczości 1024×768 z ustawionymi detalami na maxa gra chodziła bez „szemrania”, a przecież Durona 1800Mhz, 512 DDR i Radeona 9100 128MB takim kombajnem nie można nazwać. Grafika w grze stoi na bardzo dobrym poziomie. Nie zachwyca żadnymi wodotryskami, ale jest dość szczegółowa i przyjemna. Samochody wyglądają naprawdę ładnie. Nawet elementy otoczenia takie jak kostki siana, stodoły, domy, ogłoszenia są możliwe do przestawienia i wykonane z dużą pieczołowitością. Na dużą uwagę zasługują przede wszystkim zniszczenia samochodu. Moim zdaniem są one po prostu fenomenalne. Za każdym razem odpowiednie do uderzenia – walniemy bokiem w słup to wgniecie się właśnie to miejsce, ktoś nam najedzie jednym kołem na kawałek dachu i trochę maski to właśnie te elementy zostaną wgniecione i do tego z odpowiednią siłą! Ani razu nie zdarzyło mi się zobaczyć dokładnie tak samo zniszczonego wozu. Odpadają wszelkie części łącznie z tłumikami, ale oprócz…. kół. To trochę rozczarowuje no ale jakoś musimy jeździć. Po odpadnięciu klapy bagażnika możemy za to podziwiać butlę z N2O! Na torach woda cudnie lśni, słońce przygrzewa, a kurz zasłania przeciwników.
Radio-odtwarzacz na kasety analogowe
Dźwięk w Flatout z pewnością jest :). Nie zachwyca niczym, ale też nie przeszkadza w grze, a to już można uznać za plus. Dźwięki samochodów praktycznie niczym się nie różnią. Każdy silnik tak samo bzyczy. Odgłosy gniecionej blachy…. jak odgłosy gniecionej blachy – nic specjalnego. Muzyka w tle jest całkiem niezła, a niektóre kawałki wpadają szybko w ucho. Można usłyszeć takie zespoły jak Deponeye, Splatterheads czy Central Supply Chain.
Kupa złomu czy użyteczny grat?
Ogólnie rzecz biorąc, gra na pewno warta zakupu dla tych, którzy potrzebują odprężenia za kółkiem i chcą się wyszaleć lub też wyżyć. Nie ma w niej co szukać nazbyt realnego modelu jazdy czy profesjonalnych ustawień samochodu przed wyścigiem ale nie po to ta gra powstała. Zrobiono ją po to żeby dostarczała rozrywki i dużo zabawy tak jak to właśnie robił Destruction Derby. Swoje zadanie spełnia w 100%.
|