Mijają dni, miesiące, mija rok…
… A twórcy Ford Racing nadal pozostawali bezrobotni. Co więc zrobili, aby po raz kolejny „zarobić, a się nie narobić”? Oczywiście wydali kolejną część gry z Fordem w nazwie. Tym razem nazwa nowej produkcji, a zwie się ona „Ford Street Racing”, może wywoływać uśmieszek na twarzy. Ford wiadomo – potentat rynku, producent wielu ciekawych modeli aut itp. A Street Racing? No cóż – nazwa sugeruje, że będzie nam dane ścigać się nielegalnie po ulicach, najlepiej w nocy i w kilku wariantach. Tia…
Ford Gów..o (20 zł) wort?
Gry w przedrostkiem „Street Racing” (np. Street Racing Syndicate, Street Legal Redline) jakoś nigdy nie okazują się hitami. Z Fordem jest raczej podobnie. W zasadzie można rzec, że nazwa to taka zmyła – haczyk na napalonych nastolatków, żądnych wydać 20 zł. Cena sugeruje nam, że jest to produkcja niskobudżetowa i poziomu NFS Underground na pewno nie osiągnie. Patrząc jednak trzeźwym okiem (pierwszą wypłatę z SZ przepije, bo zawsze ja dostaje „najlepsze” gry do recki) nie jest tak źle. W stosunku do Ford Racing 3 jest nawet ciekawiej i bardziej grywalnie.
Baunsuj z Fordem
Na początku wita nas intro (zaskoczeni nie?). Przedstawia ono (teraz Was na pewno zaskoczę) kilka modeli Forda, którymi będzie nam dane jeździć. Mógłbym się teraz rozpisać nad nader interesującą fabułą i wieloma trybami gry, ale kogo to obchodzi? FSR nie ma fabuły. Założenia gry są proste – wskakujemy w tryb Team Racing lub Solo Racing i jeździmy, jeździmy, aż się wszystkie wyścigi skończą. Od razu informuję, że w tej grze nie ma prawie nic z wyścigów ulicznych. Jest to taki Ford Racing na ulicach miasta, które są zamknięte dla ruchu (ludzi tam nie uświadczycie – Czarnobyl jakiś?). Solo Racing to pojedyncze wyścigi, w których musimy zdobyć pierwsze miejsce w rankingu aby przejść do wyższej klasy. Łopatologicznie działa to tak – startujemy w klasie Classic dość słabym autem, by po iluś tam wyścigach zdobyć ileś tam punktów (więcej od konkurentów) piąć się wyżej, wyżej, wyżej i tak do High Performance Pro (w sumie sześć klas). W wyścigach tych zdobywamy także kasę, która pozwala na zakup lepszego auta.
Znacznie ciekawszy jest tryb Team Racing. Teoretycznie nie różni się on od Solo, ale mamy do przejechania tylko trzy klasy: Classic, Performance i High Performance. I tu dochodzimy do największej nowości w grze. Otóż jeździmy w jednym wyścigu dwoma lub trzema autami na raz! Może nie do końca sami, lecz działanie tego systemu jest dość proste. W trakcie jazdy możemy danym klawiszem zmienić pojazd, który chcemy aktualnie prowadzić. Dajmy na to: udało nam się objąć prowadzenie, przełączamy się więc na drugi pojazd by piąć się wyżej, a w tym czasie komputer prowadzi naszego lidera (całkiem nieźle mu to idzie). To zaliczam grze na spory plus, bo prowadza trochę emocji w wyścigu, zwłaszcza w dalszych klasach niż Classic. Nazwano to mądrze Draftingiem, może małolaty pomyślą, że chodzi o drifting? Prócz tego mamy do wyboru także tryb wyzwań – Challenges. Są one dość urozmaicone i najczęściej dość trudne. Ma to za pewne na celu poprawienie grywalności, ale nader wszystko jest całkiem przyjemnie. O takich bzdetach jak pojedynczy wyścig nie ma co wspominać.
Od Garbusa po Lexusa…
Wybór aut jest całkiem spory. Osiemnaście pojazdów z różnych etapów historii Forda (od Mustanga po GT, w tym takie rodzynki jak Sierra RS500) powinno gwarantować niezłą frajdę. Problem w tym, że wszystkie prowadzą się tak samo. Bez różnicy czy to FWD, AWD czy RWD model jazdy jest ten sam. W zasadzie to tło przesuwa się szybciej, a mocniejsze auta dłużej „palą kapcia” (co za wsiórskie określenie). Co do ich wykonania nie mam zastrzeżeń. Za to do „progresywnego systemu uszkodzeń” już tak. Nie wiem na czym niby polegają te uszkodzenia. Może autorowi tych słów chodziło o dyndający zderzak albo zbite lampy, tylko nie wiedział jak to nazwać? Trasy również nie zachwycają. Rzekłbym, że są nudne. Co tu opisywać – spójrzcie na screeny, a wybrałem „najciekawsze”. Dla mnie wszystkie wyglądały podobnie więc wierzę na słowo dystrybutorowi, że jest ich 24 (lustrzane odbicia cwaniaczki też się liczą).
Meritum + finał
Na sam koniec pozostawiłem sobie kwestię grafiki i dźwięku. Gra ma całkiem rozsądne wymagania sprzętowe, choć na moje oko są dwukrotnie zawyżone. „Znakomita oprawa graficzna i dźwiękowa”, to chyba jakaś kpina? Ja rozumiem, że Polska to taki mały kraj, 20 lat w tyle za Zachodem, ale bądźmy poważni. Być może na tle NFS III grafika jest ładna, ale dźwięk… Auta sobie ryczą, jadą i tyle. W menu jest chyba jakaś muzyka, ale pamiętam ją równie dobrze jak śniadanie, które jadłem rok temu. Zapomniałbym dodać, że w FSR jest multiplayer! Polega na zaproszeniu do domu jednego kolegi i graniu na jednym komputerze. Panowie z RazerWorks przespali chyba ostatnie dziesięć lat…
FSR nie jest grą złą. To typowa arcadówka, która może przyciągnąć do siebie nazwą. Z technicznego punktu widzenia nie oferuje prawie nic nowego i powiela znane pomysły. Ford Racing 3 otrzymał ode mnie 45%. W przypadku FSR jest to już 55%. Patrząc nietrzeźwym okiem, za 4 edycje gry wyjdzie produkt doskonały. Tylko kto wtedy będzie chciał w to grać?
| ||||||||||||||
| ||||||||||||||