Nowy symulator?
Ford Racing, NFS: Porsche Unleashed, Viper Racing, Maluch Racer – te tytuły z pewnością nie są Wam obce. Traktują one o wyścigach wyłącznie jednej marki lub modelu samochodu. Jedne z nich odniosły większy sukces, inne mniejszy, ale z pewnością żadna z nich nie przeszła obojętnie obok fanów gier wyścigowych. Tak też jest z kolejną produkcją polskich programistów z Techlandu – GTI Racing, gdzie możemy ścigać się autami z koncernu Volkswagen’a. We wszelkich reklamach, opisach, a nawet na pudełku tejże gry, możemy przeczytać o dynamicznym modelu jazdy z realistyczną i szczegółową symulacją fizyki samochodu opartą na silniku Xpand Rally. To głównie te zapewnienia skłoniły mnie do sięgnięcia po tę grę i sprawdzenia jak jest naprawdę
Wycieczka po Europie
W GTI Racing nie mamy bezpośrednio do wyboru danych tras oraz ich nazw. Wybieramy wyścigi w jakich chcemy startować, a te już zawierają odpowiednie odcinki. Pozwiedzamy pozamiejskie tereny niemieckich landów, francuskie winnice, włoskie piaski Sycylii, amerykańskie pustynie oraz angielskie łąki i pola. W zasadzie podczas jazdy ciężko tak naprawdę rozpoznać w jakim kraju się ścigamy. Wszystkie państwa obfitują w mniejsze czy większe domki, chatki, pola, łąki, pagórki, mosty, ulice itd. itp. W każdym z miejsc znajdziemy i asfalt i szuter. Pod względem nawierzchni, trasy raczej nie są mocno zróżnicowane. Nie można jednak powiedzieć, że są nudne. Wręcz przeciwnie. Mnóstwo wszelkiego rodzaju „przeszkadzajek” jak płoty na budowie, znaki drogowe czy beczki na targu, postarają się nam „umilić” wycieczkę krajoznawczą gdy nieco zboczymy z trasy. Na szczęście większość z przeszkód nie jest niezniszczalna i kosztem prędkości można je efektownie „skosić”. Pewną odskocznią od całości tras są tory wyścigowe. Jest ich zaledwie kilka, jednak to właśnie na nich możemy rozwinąć największe prędkości i obrać w miarę optymalny tor jazdy, co na pozostałych trasach jest ciężkie do osiągnięcia w tej grze.
5 w 1
Ale nie samymi wyścigami po ściśle określonych drogach człowiek żyje. Oprócz typowych okrążeń na czas, przyjdzie nam jeszcze rywalizować w tzw. „Legal Race”. Nie ukrywam, że jest on dosyć nudny. Polega na przejechaniu przez ulice jakiegoś miasteczka, zaliczając kolejne „checkpointy”, starając się potrącić jak najmniej makiet robiących za przechodniów. Kolejną opcją do zdobycia pieniędzy jest „Cross Country” – startujemy i „uderzamy” w teren przez punkty kontrolne do których dojeżdżamy „po swojemu”, czyli przecinając pola, łąki, rzeki – byle szybciej do mety. Następną alternatywą jest rywalizacja na dystansie 402,3 metra czyli typowe i jakże ostatnimi czasy popularne wyścigi na ćwiartkę. Kamera jest umiejscowiona w środku auta i nie ma możliwości zmiany. Wada ? Tak naprawdę to taka właśnie kamera powinna się znaleźć też w NFS w „Dragu”, bo gwarantuje najlepsze doznania. Pomimo tego, że w GTI Racing drag nie jest tak dopracowany jak w innych grach, to bardzo mi się spodobał klimat jaki zapewnia podczas przejazdu od świateł do mety. Czasy również są dosyć zbliżone do tych, które możemy osiągnąć w rzeczywistości, startując tak przygotowanymi autami – duży plus ! Ostatnim z trybów jest Drifting, czyli jazda w kontrolowanym poślizgu, wg. autorów gry – „Dryft”. Programistom Techlandu wyszło to nawet całkiem nieźle. Poślizgi są dosyć długie, przyjemne i łatwe do opanowania. Jedyny mankament tkwi chyba jedynie w tym, że tak samo „ślizgamy” się autami z napędem na przód i z napędem na tylną oś. Spowodowane jest to prawdopodobnie tym, że większość modeli VW są właśnie FWD, ale czy nie można było rozwiązać tego problemu dostępnym już od samego początku tylno napędowym „Garbuskiem”? Być może o tym nie pomyślano – trudno. W przypadku jednego trybu, można jeszcze przymknąć na to oko.
FWD, RWD…co za różnica?
Po kilku minutach jazdy okazało się jednak, że auta FWD są nadsterowne nie tylko w trybie driftingu ale w każdym wyścigu! Ta gra praktycznie nie zna pojęcia podsterowność. Na początku kariery, gdzie auta nie rozwijają dużych prędkości, o hamulcu możemy praktycznie zapomnieć. Wystarczy skręcić energiczniej w danym kierunku, a tył samochodu zostanie zarzucony i całe auto ładnie złoży się w zakręt. Z realną fizyką jazdy z pewnością nie ma to za wiele wspólnego. Środkowy pedał w aucie przydaje się dopiero w połowie gry, kiedy to na drodze pojawiają się ostrzejsze zakręty i większe prędkości przed nimi. Nie zdarzyło mi się jednak ani razu zablokować kół czy nie wyjść z poślizgu. Sterowanie jest proste i w zupełności wystarczą trzy palce do opanowania auta. Z tym pesymistycznym nastawieniem wróciłem do garażu w poszukiwaniu mocniejszych aut i lepszych części w nadziei, że być może one przyczynią się do niego innego zachowania samochodu na drodze.
„VW to w końcu duża firma”
Łącznie do wyboru mamy aż 41 modeli VW. Całkiem nieźle jak na jeden koncern. Należy jednak zaznaczyć, że zwykle różnią się one wersjami nadwozia lub silnikami. Wraz z postępem w grze otrzymujemy dostęp do kolejnych klas, na jakie zostały podzielone wszystkie samochody. I tak w pierwszej klasie „Standard” zobaczymy np. Golfa I 1.6. W „Attraction” zakupić możemy już kolejne dwie generacje tego modelu oraz New Beetle. Moce jednak nie porażają i pierwszego z „rodzynków” odnajdziemy w klasie „Expenses”. Mowa o Golfie II GTI 1.8 o mocy 139KM. Do wyścigów na ćwiartkę będzie za to jak znalazł Beetle BOLIDE z dużym spoilerem z tyłu. „Initiation” to kolejny rarytas – Golf II Rallye G60 1.8. Najnowszego Golfa oraz New Beetle RSI odnajdziemy w klasie „Progress”. Sportową wersję „piątki” – GTI – kupimy w „Devotion”. Tam też zostanie odblokowane koncepcyjne auto VW: Concept T z silnikiem 3.2 V6 i mocą 241KM. Przedostatnią klasą jest „Addiction” ze sportowym bolidem W12 Coupe na czele oraz 300 konnymi Golfem V i Concept T. Ostatnim krokiem w naszej karierze będzie jazda autami z klasy „Extreme”. Moce przekraczają już 400KM – Golf I Cabrio, Beetle BOLIDE, Golf V GTI, W12 Roadster (1998). Na wybór rzeczywiście nie można narzekać. Jest w czym przebierać. Szkoda tylko, że zabrakło takich modeli jak Corrado, Scirocco, Vento lub Passat.
Szybcy się wściekli…
Jeśli mocy będzie wciąż mało, programiści dodali nam opcję tuningu, która sprowadza się do kupna części i zamontowania ich w aucie. Wzmacniamy silnik (turbo, NOS, dolot, wydech, elektronika, części silnika), zawieszenie (amortyzatory, sprężyny, rozpórki), hamulce, elementy przeniesienia napędu (skrzynia biegów, szpera, stabilizatory) oraz oczywiście wygląd. Nowe felgi, malowanie, spoilery i inne akcesoria poprawią estetykę auta. Możliwości jest dosyć sporo. Po zakupieniu wszystkich części moc w niektórych modelach może wzrosnąć nawet do 750KM!
…i szybko ochłonęli
Nie ma jednak potrzeby kupna wszystkich części. Mam na myśli np. hamulce czy zawieszenie. Elementy te w ogóle nie wpływają na fizykę jazdy. Nic a nic! Auto tak samo trzyma się drogi, tak samo hamuje… Można powiedzieć, że to kosmetyczne zabiegi. Przy modyfikacjach silnika jest już lepiej. Niemal każda część powoduje jej wzrost, a za tym idzie lepsze przyspieszenie i większy V-max. Nie ma jednak róży bez kolców. Co prawda wszystkie części są ładnie opisane i wytłumaczono ich działanie, jednak wzrost 20KM po założeniu „stożka” przy 2KM po zmianie wałka ma się nijak do rzeczywistości. Nie wspomnę już o tym, że podtlenek azotu daje efekty tylko w „Dragu”, bo w normalnych wyścigach jego użycie powoduje tylko efektowny, niebieski płomień z rury, a nie wgniatanie w fotel jak to miało w nieco przejaskrawionym, słynnym filmie: „Szybcy i Wściekli” 😉 W tej grze większa moc nie oznacza też utraty trakcji. Niezależnie od obrotów silnika czy opon, te zostawią na starcie mały dymek, a samochód wystrzeli do przodu bez nadmiernego buksowania kołami. Całkowicie nie rozumiem stwierdzenia „szczegółowa symulacja fizyki samochodu” w przypadku GTI Racing.
Cud, miód i orzeszki
Za to w pełni zgadzam się z opinią CD Action, jaka została przytoczona na pudełku gry: „(…) jedna z najlepiej wyglądających samochodówek na PC”. Rzeczywiście, od strony graficznej widać, że Techland odwalił kawał dobrej roboty. Te autka po prostu wyglądają ślicznie. Szczegółowe tekstury, żywe kolory i refleksy na karoserii, nadrabiają arcade’ową charakterystykę gry. Krajobrazy wyglądają wcale nie gorzej. Wprost ociekają pełnymi paletami barw. Asfalt, szuter, trawa, żyto czy blaski słońca, prezentują się rewelacyjnie. Czasem odnosi się wrażenie, że GTI Racing to popis graficznych możliwości grupy Techland, aniżeli umiejętności w tworzeniu gier wyścigowych. Sporo przyjemności dostarczają też powtórki naszych przejazdów. Spory wybór kamer i filtrów, dzięki którym obraz będzie wyglądał jak komiks, transmisja telewizyjna czy stary film nagrany na taśmie, daje graczowi spore pole do popisu. Zniszczenia wyglądają również dobrze, choć sprowadzają się do zbitej szyby lub lekko pogniecionej karoserii. Niestety, wszystkie te „wodotryski” odbijają się na płynności grania na słabszych sprzętach. 1.8 Ghz, 512 DDR pamięci oraz Radeon 9100 128MB to trochę za słaby sprzęt by cieszyć się w pełni przyjemnością z gry. Najwyraźniej czas na wymianę „grafiki” w moim przypadku 😉
Brzdęk, brzdęk…
Z dźwiękiem już nie jest tak kolorowo. Auta brzmią bardzo podobnie, piski opon jak piski rozpieszczonego dziecka bez smoczka, a muzyka w tle nie powala na kolana ani nie nadaje atmosfery wyścigom. Równie dobrze mogłoby jej nie być… właściwie to jest tak mdła, że nawet nie pamiętam czy to rock czy coś na pograniczu techno tworzonego na eJay w domowym zaciszu. Można byłoby przymknąć na to oko gdyby ta gra była chociażby tym, czym miała być w założeniu – symulatorem.
Z pustego i Salomon nie naleje
Niestety, do takich tytulów jak „Richard Burns Rally”, „GTR – FIA GT Racing Game”, czy „Live for Speed” tej grze jeszcze daleko. Ot kolejna samochodówka bez rewolucyjnych pomysłów i rozwiązań z „Fałwejami” w roli głównej, za których licencję Techland zapłacił z pewnością „grubą” kasę. Zarobiły też „Brembo”, „Eibach”, „Remus”, „Turbonetics” i wiele innych firm tuningowych. Pieniądze włożone w ten projekt widać gołym okiem. Fani tej marki, a tych jest naprawdę wiele, sięgną po GTI Racing chociażby z czystej ciekawości, czy też chęci posiadania kolejnego gadżetu związanego z ubóstwianym VW. Jeśli ktoś pragnie się tylko zrelaksować po ciężkim dniu i nie oczekuje od gry nic poza dobrą zabawą – trafi w dziesiątkę kupując GTI Racing. Czy to wystarczy aby zwróciły się „wpakowane” w ten produkt pieniądze? Wszakże ta gra nie jest ani na tyle długą, ani na tyle wciągającą żeby sięgnął po nią typowy „wyjadacz wyścigówek” zagrywający się w serię Need For Speed, nie wspominając już o zaprawionych w bojach graczach, wychowanych na symulatorach. Miejmy tylko nadzieję, że jeśli GTI Racing nie spełni pokładanych w nim nadziei finansowych, co jest bardzo możliwe, nie zaowocuje tym, że będzie to ostatni produkt tego rodzaju, co by nie mówić, najlepszych w Polsce twórców gier komputerowych.
| ||||||||||||||
| ||||||||||||||