Dodatkowa pełna wersja
GTR: Evolution. Na pudełku wyraźny napis „Dodatek do gry! Wymaga polskiej wersji Race 07”, a mimo to osobom choć minimalnie zaznajomionym z tematem trudno nie będzie traktować tej produkcji jako kolejnej części serii GTR. Jednak jeśli twórcy tak chcieli to ich dzieło jako dodatek będzie oceniane. Z resztą z czasem okaże się czym tak naprawdę jest.
Gratisy
Cóż nowego dostajemy więc w swoje ręce w porównaniu do podstawowej wersji Race 07? Kilkanaście aut GT, oraz wielki i legendarny tor Nurburgring w swojej pierwotnej wersji, czyli jego północną pętlę – Nordshleife. Auta to takie cudeńka jak Saleen S7R, Audi R8, czy Aston Martin DBR9. Ciekawym dodatkiem są też auta klasy WTCC Extreme, czyli auta z sezonu 2007 WTCC z przeniesionym napędem na tył i mocno podrasowane. Uwaga! Nie znajdziemy tu jednak pełnego składu, ani torów z ostatniego sezonu FIA GT! W przeciwieństwie do swoich poprzedników ta produkcja nie jest dedykowana serii FIA GT, a jedynie daje nam możliwość pojeżdżenia po prostu autami szeroko pojętej klasy GT.
I praktycznie na tym można by zakończyć wymienianie nowości. Jednak żeby być dokładnym wspomnę jeszcze o trybie R-cade Extreme, który to upraszcza i tak już prosty jak na symulator model jazdy, daje możliwość tylko wyboru trasy i auta i od razu wysyła nas na tor. Muszę przyznać, że to najbardziej arcade’owy tryb jazdy w produkcji chcącej dumnie zwać się symulatorem, jaki do tej pory widziałem.
Migiem na tor
Powiem szczerze: bałem się, że pojazdy GT będą dla GTR Evo tym samym co inne pojazdy poza WTCC w podstawce – czyli kaszaną. Na szczęście tutaj tragedii nie ma. Jako, że produkcja te pretenduje do miana symulatora, testowałem ją bez żadnych pomocy. Auto potrafi zarzucić, potrafi się „wyrywać”, potrafi być agresywne i zmusza nas czasem do ostrożniejszego operowania gazem. Jednak, podobnie jak w podstawce, czyli Race 07, tutaj również mamy wrażenie, że nie jest to symulator pełną gębą. Mimo, że jest to tylko dodatek, to porównując z poprzednikami GTR Evo muszę opisywać jako kompletną całość, a w tym porównaniu najnowsza odsłona serii wypada dość blado. Model jazdy już nie pozwala tak poczuć ogromnej mocy pod maską będącej na nasze rozkazy, a operowanie pedałem gazu coraz bardziej upodabnia się do tego znanego ze zręcznościówek, czyli kiedy potrzebne nam są tylko jego dwie pozycje – 100% i 0%. Oczywiście mówię to z perspektywy fana symulatorów (osoba początkująca i tak pewnie będzie miała problemy), ale jak coś nazywa się symulatorem to powinno stawiać przed graczem lubiącym symulatory wyzwania i wymagać od niego zaangażowania, a tutaj niekoniecznie tak jest.
Model zniszczeń też nie powala. Dość powiedzieć, że można jeździć po torze odbijając się od band i nie czuć praktycznie żadnych niedogodności z tego wynikających. Dopiero uderzenie prostopadle w bandę przy prawie 200km/h ma szansę skończyć definitywnie naszą jazdę. To symulatorowi nie przystoi po prostu. Znów więc stajemy przed dylematem, podobnie jak w przypadku podstawki, dla kogo jest ta produkcja? Czyżby twórcy naprawdę chcieli znaleźć złoty środek? Czy i tutaj sprawdzi się zasada, że co jest do wszystkiego jest do niczego? Na szczęście nie bo są elementy, które ratują całość. Będzie to na przykład…
Green Hell
Czyli północna pętla Nurburgring (Norshleife), a „zielonym piekłem” nazwał ją bodaj Jackie Stewart i to nie bez powodu z resztą. Ten tor dla osób, które go wcześniej nie widziały i które nie wiedzą, że kiedyś ścigano się po publicznych drogach, wywraca pojęcie toru wyścigowego do góry nogami. To ponad 20km wąskiej, krętej, górskiej drogi przez las, z bandami tuż przy krawędzi toru, w dodatku w niektórych swoich częściach bardzo szybkiej. Trasy wąskiej na tyle, że dwa samochody mijają się na niej z trudnością i na zapałki, a wszystko to w minimalnej odległości od band, drzew i przy prędkości ponad 200km/h podczas zbliżania się do szczytu górki, za którą następnego zakrętu nie widać, a nauczenie się toru na pamięć prostą sprawą nie jest bo jego okrążenie ma ponad 100 zakrętów. Przejechanie jednego okrążenia po tej legendzie, w tych niesamowitych warunkach zajmuje najlepszym niecałe siedem minut. Fani motorsportów wiedzą już na pewno o co chodzi, a Ci którym jeszcze ciśnienie nie podskoczyło pozostaje już tylko przeżycie tego na własnej skórze. Efekt gwarantowany. Oczywiście nie jest prawdą wszechobecna informacja, że to właśnie dzięki GTR Evolution mamy szansę po raz pierwszy przejechać się po wirtualnej północnej pętli Nurburgring. Tor był już w innych produkcjach na komputery domowe. Niemniej jest na pewno jednym z mocniejszych punktów tego GTRa.
Wąchaj moje spaliny!
Najmocniejszym jest za to, jak w każdej grze tego typu, tryb multiplayer. Walka przeciw żywym przeciwnikom to przynajmniej 200% tej frajdy, którą da nam jazda z głupim komputerem. Wtedy też inni gracze stawiają nam nieco większe wyzwania, których to w samej grze brakuje. W dodatku kod sieciowy jest poprawiony w stosunku do poprzedników, dzięki czemu sprawia zdecydowanie mniej problemów.
Z resztą tak jak w każdej innej grze – multi to najwięcej frajdy, a kto w grach wyścigowych raz go spróbował i tutaj od razu będzie wiedział czego się spodziewać. Chociaż w związku z nieco obniżonym poziomem trudności gry, również i średni poziom umiejętności graczy w sieci jest obniżony. Dla jednych znów będzie to kolejna wada, dla innych kolejna zaleta.
Jednak wyścig po Norshleife z żywymi przeciwnikami chyba u każdego wywoła szeroki uśmiech na twarzy i to się liczy.
Eeeeeeeewolucja
Sprawy techniczne. Zacznę od rzeczy prostych. Jeśli chodzi o dźwięk to tutaj nie można się niczego czepić, ale westchnień zachwytu raczej też nie będzie. Ot – koła piszczą, zderzaki trzeszczą, silniki warczą, choć nie powalają.
Gra działa oczywiście na silniku Race 07 i podobnie jak tam jest dobrze, choć momentami zdaje się, że mogłoby być lepiej. Chociaż jeśli chodzi o czasem zdarzające się zwolnienia przy wyjeździe z pit stopu na Nurburgring to można je zrozumieć bo są uzasadnione wielkością trasy.
Przyszła wreszcie pora na najtrudniejsze. Grafika. Nowa gra powinna nam się kojarzyć, słusznie z resztą, z nową i lepszą grafiką. Tutaj jednak nie jest to takie oczywiste. Dla uproszczenia w tym akapicie powinny się znajdować dwa podpisane screeny: jeden z GTR Evolution, drugi z jego poprzednika, czyli GTR2. Ja jeśli miałbym wskazać różnice na korzyść, to wskazałbym na screen… z tej drugiej produkcji. W nowej pojazdy wcale nie zdają się wyglądać lepiej, w dodatku są matowe i straciły jakikolwiek połysk, który nawet samochody wyścigowe na początku wyścigu powinny mieć.
Tak więc z ewolucją to na pewno nic wspólnego nie ma.
Niech będzie dodatek
Cóż jeśli chodzi o podsumowanie to doskonale wyręczył mnie w tym inny gracz, który podobnie jak ja grał w poprzednie części serii. Po wyścigu w czasie rozmowy o najnowszej odsłonie tego symulatora powiedział: „when compared to GTR2 GTR Evo is a noob heaven” (w porównaniu do GTR2 GTR Evo to niebo dla początkujących). To wyjaśnia wszystko. GTR Evolution to tylko i aż dodatek do Race 07. Fani symulatorów znajdą tu coś dla siebie, ale na pewno poczują pewien niedosyt. Nie jest to także pełnoprawny następca GTR2. Grę polecam więc tym, którzy swoją przygodę z symulatorami dopiero zaczynają. Sama rozgrywka dzięki potężniejszym wozom i legendarnej trasie potrafi być ciekawsza niż w samym Race 07. Jeśli już ktoś opanuje GTR Evolution to wtedy może z podniesionym czołem spróbować swoich sił na kolejnym, wyższym etapie simracingu… czyli w GTR2.
| ||||||||||||||
| ||||||||||||||