Zeszłoroczną odsłonę MotoGP oceniłem bardzo wysoko. Solidna produkcja, zadowalająca fanów, ale i mogąca podobać się osobom mniej zainteresowanym tematem. Do tego świetna grafika i rozbudowana kariera. Nie była to jednak gra wolna od wad, niemniej jedna z najlepszych z gatunku. Jak jest w tym roku? Zapraszam do lektury.
To już nie spacer po parku
Oczywiście nie zrozumcie mnie źle – w MotoGP 21 też nie był. Gracze mieli jednak do dyspozycji więcej wspomagaczy. Teraz, twórcy postawili jeden krok bliżej realizmu. Czuć to szczególnie na hamowaniach, gdzie nie można sobie już pozwolić na przesadnie wrzucanie motocykla w zakręty. Zgodnie z zapowiedziami przed premierą, poprawiono tarki. Można teraz korzystać z nich agresywniej, bez obawy o wywrotkę. Symulacyjny model jazdy wymaga zatem pewnego wyczucia, lecz po “wjeżdżeniu” się w maszynę, daje niesamowitą frajdę i satysfakcję.
Jeżeli o realizm chodzi, zmieniono jeszcze jedną rzecz. Tym razem, na minus. Mianowicie, brak możliwości połączenia osi hamulców. Chodzi o asystę, która pod jednym przyciskiem pozwala manipulować zarówno przednim, jak i tylnym hamulcem. Wiem oczywiście, że jest to sztuczny wspomagacz i rozumiem chęć nacisku na jak najwierniejsze oddanie realiów jazdy. Trzeba jednak pamiętać, że jeździmy motocyklem na padzie/klawiaturze, a ludzie dysponują tylko dwiema dłońmi i dziesięcioma palcami. Osobiście, musiałem pójść na kompromis i skorzystać z automatycznej skrzyni biegów. Nie byłem w stanie obsługiwać tylu przycisków jednocześnie. Kiedy doliczmy jeszcze do tego sterowanie elektroniką, robi nam się pokaźna liczba. Szkoda, że twórcy zdecydowali się to usunąć.
Nasuwa się jeden wniosek – nie jest to już tak przystępna gra, skierowana do masowego odbiorcy. Milestone wyraźnie celuje w coraz węższe grono graczy-fanów. Czy to źle? Nie. Powiem więcej – to nawet lepiej. Nie ukrywajmy, gry tego typu stanowią pewną niszę. Czyż nie lepiej zadowolić zatem w pełni, tylko tych, którzy faktycznie po nią sięgną? Podoba mi się zatem kierunek rozwoju produkcji.
(Nie) rzucamy padem w monitor
Warto powiedzieć parę słów o sztucznej inteligencji i ogólnym poziomie trudności. Jest dobrze. Na tle ostatnich motocyklowych produkcji, które wpadły w moje ręce – jest nawet bardzo dobrze. Zdarza się, że AI zachowa się w nieco dziwny sposób, czy zanurkuje nam wprost pod łokieć. Są to jednak bardzo marginalne przypadki i nie powodowały u mnie frustracji.
Poziom trudności z kolei jest zbalansowany lepiej niż przed rokiem. Duża skala, na której możemy go dostosować pozwoli na dobrą zabawę zarówno mniej doświadczonym, jak i prawdziwym wymiataczom. Poprawiono również prędkość motocykli na prostych. Gracz nie jest już lata świetlne szybszy od konkurencji.
Kariera kopiuj-wklej
Nie będę się rozpisywał na temat kariery, ponieważ jest ona identyczna jak w roku ubiegłym, a przynajmniej ja nie zauważyłem różnic. Czy to jednak źle? Uważam, że nie. Jest to gra na licencji wydawana co roku, a format mistrzostw nie zmienia się niczym inflacja w Polsce. Mógłbym się doczepić do kształtu tego trybu, kiedy byłby on zepsuty już wcześniej, lecz… nie był. Jest to wciąż poprawnie wykonana kariera, z oficjalnymi zasadami MotoGP. Na start wybieramy, gdzie chcemy rozpocząć zabawę (Moto3, Moto2, czy też MotoGP) oraz czy chcemy przejechać pełny, czy też skrócony sezon. Wraz z rozwojem i kolejnymi sukcesami zatrudniamy coraz lepszy personel, ulepszamy motocykl oraz awansujemy do coraz to lepszych zespołów. Wszystko, czego fani Kategorii Królewskiej mogliby chcieć. Z tego miejsca odsyłam do naszej recenzji MotoGP 21, gdzie przeczytać można więcej o trybie kariery.
Sezon na dziewiątkę?
Przejdźmy teraz do najbardziej promowanego trybu najnowszej odsłony – Nine Season. Jeżeli miałbym opisać go w jednym zdaniu, to powiedziałbym, że to takie interaktywne podsumowanie sezonu 2009 MotoGP. Sezon zdecydowanie warty wspomnienia. Prawdziwa legenda tego sportu – Valentino Rossi odszedł na sportową emeryturę, więc jest to doskonała okazja, aby wspomnieć jego ostatni tytuł mistrzowski w najwyższej kategorii. Tym bardziej, że było to 13 lat temu (!).
Rozgrywka jest z założenia prosta. Każdy z wyścigów z tytułowego sezonu ma kilka wyzwań, które musimy ukończyć. Wcielając się w poszczególnych zawodników musimy ukończyć na określonej pozycji, bronić się, czy też zbudować określoną przewagę. Mamy na to zazwyczaj kilka okrążeń „wyciętych” z danego Grand Prix. Tym samym, odtwarzamy najważniejsze wydarzenia z tamtego sezonu. Podoba mi się, że nie próbowano na siłę zrobić z tego kolejnego Drive to Survive, które nieudolnie chce zbudować sensacje. Tutaj, otrzymujemy „kawę na ławę”. Narrator nakreśla nam kolejne wydarzenia i zmyślnie wplata ciekawostki z padoku. Mamy kogoś z Netflixa na sali? Róbcie notatki.
Wracając jednak do gry, bawiłem się tutaj całkiem dobrze. Sam nie śledziłem na żywo wydarzeń z tamtych lat, więc była to okazja do nadrobienia nieco historii, przy okazji ”pośmigania” klasycznymi motocyklami i ulubionymi zawodnikami. Mam jednak mały zarzut – często wyzwania były zbyt długie. Przykładowo, przejazd 7 okrążeń zajmował 15 minut i rozgrywka gubiła dynamikę.
Chciałem pochwalić z tego miejsca przywiązanie do szczegółów (jak choćby upadek Lorenzo w Jerez), mimo że tracimy nieco immersji przez brak układów torów z tamtego sezonu. Przykładowo, Long Lap Penalty zostało wprowadzone dopiero w 2019 roku. Tymczasem, widzimy je na każdym torze w trybie Nine Season. Zdaję sobie sprawę, że dostosowanie układu każdego z torów zabrałoby ogrom czasu, lecz uważni fani z pewnością dostrzegą mniejsze, lub większe różnice.
Motocykle i tory
Z dziennikarskiego obowiązku wspomnę – gra posiada pełną licencję serii MotoGP. Znajdziemy tutaj wszystkie tory, motocykle i zawodników z sezonu 2022, także kilka maszyn historycznych, w tym wspomniany już sezon 2009. Z tego miejsca warto wspomnieć o wirtualnych odpowiednikach zawodników MotoGP. Trzeba przyznać, że wyglądają świetnie!
Przyczepić muszę się jedynie do niektórych torów. Przykładem może być Sepang, nieobecny w kalendarzu przez ostatnie dwa lata, teraz powrócił i poziomem wykonania odstaje od reszty.
Warstwa audio-wizualna
W tym aspekcie nie mam się do czego przyczepić. Zarówno graficznie, jak i dźwiękowo gra stoi na najwyższym poziomie. W poprzedniej odsłonie miałem nieco zastrzeżeń co do brzmienia motocykli. Tutaj jednak jest lepiej i słyszalne są subtelne różnice pomiędzy motocyklami.
Do optymalizacji również nie można mieć zastrzeżeń. MGP 22 ogrywałem w pełnej rozdzielczości ultrawide (tak, gra bez problemu radzi sobie z takimi proporcjami) bez najmniejszych spadków poniżej 60 klatek, na ustawieniach ultra.
Gra dla fanów
Lubię gry tworzone z pasją. Nie można zadowolić absolutnie wszystkich, czemu więc nie zadowolić fanów w pierwszej kolejności? Z takiego założenia musieli wyjść twórcy, bo wyraźnie skręcili w stronę jeszcze pełniejszej symulacji z Nine Season w formie wisienki na torcie. Nie wiem, czy poleciłbym grę niedzielnym graczom, lecz zdecydowanie jest to gra coraz mniej przystępna. Na to pytanie oczywiście, każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Ocena pozostaje natomiast taka sama jak rok temu, gdyż jest to, tylko i aż, bardzo dobra gra.
Plusy
- pełna licencja MotoGP
- nieco bardziej symulacyjne podejście do rozgrywki
- oprawa audio-wizualna
- tryb Nine Season
Minusy
- wyzwania w Nine Season mogłby być lepiej przemyślane w niektórych przypadkach
- rezygnacja z pewnych opcji sterowania
- niektórym torom przydałoby się małe odświeżenie
Testowano na: AMD Ryzen 9 5900X, NVIDIA GeForce RTX 2070, 32GB RAM
Ocena gry
90 km/h |