Motogry Recenzje

Recenzja MX vs ATV Legends. Trochę za wcześnie

Nowego MX vs ATV wyczekiwałem dość mocno. Ostatnie odsłony ominęły mnie, natomiast pamiętam, jak przed laty zagrywałem się w Reflex. Od najnowszego dzieła Rainbow Studios oczekiwałem przede wszystkim ciekawego, zręcznościowego modelu jazdy, jako odskoczni od bardziej hardcorowych produkcji motocyklowych z ostatniego czasu. Czy udało się spełnić oczekiwania? Zapraszam do lektury.

Miało wyjść inaczej później…

Wyjątkowo, o modelu jazdy trzeba opowiedzieć dwa razy. Premierowa wersja gry była okropna. Pojazdy jeździły jak po lodzie. Skręcając po prostu się ślizgaliśmy i najczęściej kończyliśmy poza torem. Z tego też powodu dość szybko odbiłem się od gry i skończyło się na małej przerwie od niej. Byłem bardzo zawiedziony jej stanem na premierę.

Po kilku dniach ukazała się spora aktualizacja, która rozwiązała problem dla motocykli i quadów. UTV niestety wciąż prowadzą się jakby miały przymocowane płozy zamiast kół. Trzeba jednak pochwalić twórców, że słuchają opinii graczy i sprawnie naprawili największą bolączkę produkcji. UTV zapewne również otrzyma stosowną poprawkę.

Poruszyliśmy najważniejszą kwestię, nie oznacza jednak, że model jazdy jest już bez wad. Pojazdy prowadzą się bardzo sztywno. O ile nie czujemy tego aż tak w przypadku czterokołowców, tak brak pracy ciałem na motocyklu da się odczuć. Mamy tutaj co prawda możliwość wychylania się prawą gałką kontrolera, podobnie jak w innych tego typu grach, lecz wciąż uważam, że coś tutaj brakuje. Widać to szczególnie w czasie skoków, gdzie pojazd potrafi odbić się niczym piłeczka kauczukowa, niejednokrotnie w komiczny sposób odbijając się poza trasę po lądowaniu. 

Podsumowując, mam lekki niesmak. Widać, że fizyka jest nieco zepsuta już „od środka” i trudno jest w pełni rozwiązać ten problem. Sama jazda potrafi cieszyć i aktualizacja pomogła, lecz mam nieodparte wrażenie, że całość nieco kuleje.

Nie ma nudy

Co jednak nie kuleje, to kariera. Wyścigów jest ogrom, liczony w dziesiątkach. Pomnóżmy to jeszcze razy trzy, dla każdej z kategorii pojazdów, i mamy rozmiar kariery w MX vs ATV. Zawody, co prawda, nie są zbyt zróżnicowane. Ot, rywalizujemy z dwunastoma komputerowymi przeciwnikami, kto pierwszy dojedzie do mety. Ścigamy się albo na okrążenia, albo od punktu do punktu.

Kiedy już o trasach mowa – są świetne! Zróżnicowane i zrobione z dobrym smakiem. Widoki cieszą oko, a kolejne kilometry tras są dobrze przemyślane. Oczywiście, jak na zręcznościówkę przystało, jest tutaj dużo spektakularnych ramp. Nie jest to oczywiście wada, wręcz przeciwnie – dodaje uroku całości. Szczególnie do gustu przypadła mi mapa umiejscowiona na amerykańskiej pustyni. Pędzenie na złamanie karku pomiędzy kanionami ma w sobie to coś.

Skrytykować muszę jednak wstawki filmowe. Wraz z postępem kolejnych zawodów, co jakiś czas pojawia się krótka wstawka fabularna, zapowiadająca kolejne wyścigi. Nic szczególnego nie wnosi, ale… wygląda okropnie. Oglądając ją, cofamy się do ery PS3.

Trzech muszkieterów

Jak już wspomniałem, w grze mamy do dyspozycji aż trzy rodzaje pojazdów: motocykle, quady (ATV) i UTV. Dość szybko zorientowałem się, jak ważny jest tuning, aby nadążyć za konkurencją. Początkowo brakowało nieco mocy w startowych maszynach. Nie polecam jednak przesadzać w modyfikacjach na start. Przejeżdżając kilka wyścigów, mamy na tyle kredytów, aby w pełni ulepszyć pojazd. W konsekwencji potrafimy odjechać konkurencji nawet na minutę. Pochwalić jednak trzeba tuning, bo faktycznie da się odczuć spore różnice w prędkości.

Szkoda, że nie zdecydowano się na większe możliwości w modyfikacjach wizualnych. Można zmienić kolor i pojedyncze elementy, takie jak hamulce, czy manetki. Był tutaj jednak spory potencjał, tym bardziej, że w grze typu arcade można nieco puścić wodze fantazji.

Audio

Do poprzedniej ery, a może i dalej, cofamy się jeszcze słuchając dźwięków silników. Dawno nie słyszałem czegoś tak słabego. Pojazdy brzmią bardzo płasko, bez wyrazu, a na dodatek to, co widzimy nijak ma się do tego co słyszymy. Na starcie, kiedy każdy z zawodników przygotowuje się do ruszenia i podnosi obroty silnika zapętlono najwyraźniej gotową ścieżkę audio, która sztucznie symuluje ryk 12 silników. W czasie jazdy z kolei dźwięk przerywa w czasie wyskoków. Cytując klasyka – jak do tego doszło, nie wiem. Należy jednak pochwalić muzykę. Pasuje do luźnego klimatu gry i umila wyścigi.

Serio, tutaj też?!

Przyznam, że mam już dość otwartych światów. Każda gra teraz musi go mieć, bo to przecież modne. Tutaj również musiała się znaleźć otwarta mapa, w formie hubu dla kariery. Sama lokacja nie jest zrobiona źle, lecz jesteśmy zmuszani co jakiś czas, do jazdy od znacznika do znacznika, aby NPC powiedział nam dwa zdania, jaką to niesamowitą robotę robimy. Element wciśnięty po prostu na siłę.

Na siłę dodanego też samouczek. Przez pierwsze kilkanaście minut jeździmy, a jakże, od punktu do punktu, aby móc rozpocząć karierę. O ile faktycznie poradnik odnośnie skoków motocyklem był potrzebny (zajęło mi dłuższą chwilę przyzwyczajenie się do flow jazdy), tak osobny samouczek do sterowania kamery jest zbędny. Jakby tego było mało, postęp w tym konkretnym przypadku uzależniony jest od przekraczania punktu kontrolnego. Kończymy więc kręcąc się kilka razy w kółko, grzebiąc w międzyczasie w menu, ustawiając kamerę.

Na mapie rozlokowano też sporo wyzwań. Do nich nie można się specjalnie przyczepić. Wolałbym jednak, żeby całość stanowiła kompletnie poboczny element, do którego co jakiś czas wejdziemy pojeździć swobodnie i pobawić się motocyklem czy quadem.

Nierealny silnik

Trzeba przyznać, że gra wygląda naprawdę dobrze. Unreal Engine robi robotę i widoki cieszą oko. Zarówno otoczenie tras, jak i pojazdy wykonane są szczegółowo. Zdecydowanie jeden z najmocniejszych elementów gry. Zabrakło mi jedynie szczegółów, a jak wiemy, to w nich tkwi diabeł. Mianowicie taśmy i siatki, którymi otoczone są trasy, są niezniszczalne.

W najnowszej aktualizacji dodano też deformację terenu. Pozostawia to też jednak nieco do życzenia. Faktycznie pojazdy pozostawiają koleiny, lecz nie są one uzależnione od faktycznych linii przejazdu. Z moich obserwacji wynika, że tworzy się jedna, stała linia, pojawiająca się w miarę upływu rywalizacji. Przyznam, że dziwna mechanika, tym bardziej że nie jest to nowość w grach. W MXGP choćby degradacja trasy odbywa się dynamicznie.

Technikalia

Parę słów jeszcze o warstwie technicznej produkcji. Biorąc pod uwagę wspomniane już problemy, mam ogólne wrażenie, że gra ukazała się zbyt wcześnie. Jeżeli jednak chodzi stricte o działanie gry, jest nieźle. Zdarzyły mi się sporadyczne bugi, polegające na nagłych “lotach w kosmos” w wykonaniu prowadzonego przeze mnie pojazdu. Były one jednak na tyle rzadkie, że można śmiało je zmarginalizować. Co bardziej mnie niepokoi, to dwa crashe gry, na które natrafiłem w czasie gry.

Z tego miejsca warto powiedzieć też o fatalnej Polskiej wersji językowej. Ewidentnie widać, że tłumacze kompletnie nie mieli kontekstu tłumaczonego tekstu. Do tego stopnia, że nie raz motocykl nazywany jest „rowerem”…

Zabawa wielosobowa

W grze dostępny jest tryb multiplayer oraz split screen. O pierwszym nie ma co się rozpisywać. Ot, zwyczajna zabawa sieciowa podobna do setek innych dostępnych na rynku. Warto jednak podkreślić obecność podzielonego ekranu, tak niedocenionego i coraz rzadziej spotykanego w grach. Prócz oczywiście wyścigów w trybie split screen, bawić możemy też się na otwartej mapie i samemu organizować zabawę. Świetny pomysł, który może urozmaicić nie jedną domówkę.

Zmarnowany potencjał?

Trochę tak. Zawsze mam problem z oceną podobnych gier. Nie są one po prostu złe. Nie są też bez skazy. Z jednej strony otrzymujemy karierę na długie godziny i świetne trasy cieszące oko. Z drugiej jednak model jazdy kuleje i niejedna gra indie mogłaby pochwalić się znacznie lepszym udźwiękowieniem. Nadzieję daje jednak zaangażowanie twórców. Skoro w tak krótkim czasie byli w stanie odpowiedzieć na największe bolączki produkcji, spodziewać możemy się kolejnych dużych aktualizacji.

Plusy:

  • długa kariera
  • warstwa graficzna
  • różnorodne trasy
  • tryb podzielonego ekranu
  • szybkie poprawki od twórców

Minusy:

  • model jazdy kuleje
  • dźwięki!
  • wciśnięty na siłę otwarty świat
  • fatalna polska wersja językowa

Ocena gry

60 km/h
0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Avatar photo
Michał Pochopień
Fan motorsportu zarówno prawdziwego, jak i wirtualnego, śledzący prawdopodobnie wszystkie możliwe serie wyścigowe na świecie - w tym, jako jedna z 3 osób w Polsce oglądam NASCAR ;)
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments