Bez pilota
SimBin – jeden z niewielu producentów gier przypominający jeszcze graczom, że sztuką jest nie tylko stworzenie zupełnie oryginalnego i wyimaginowanego świata wirtualnego. Sztuką jest też odwzorować znany nam świat, tak abyśmy grając czuli się jakbyśmy brali udział w rzeczywistych zdarzeniach. W taki właśnie sposób Panowie z tej firmy do tej pory starali się odwzorować wyścigi samochodowe. GTR i GT Legends dały SimBin poważanie w światku fanów symulatorów. Jakiś czas później ktoś wpadł na skądinąd niezły pomysł zrobienia gry o jednej z trzech serii wyścigowych mających status mistrzostw świata, czyli o WTCC. Oto co dostaliśmy w oficjalnej grze tej serii w edycji 2007.
Turystycznie
Gra oferuje nam możliwość przejechania pełnego, pojedynczego weekendu wyścigowego, walki o najszybsze okrążenie, treningu, ścigania się żywymi przeciwnikami i oczywiście brania udziału w pełnym sezonie 2007 serii WTCC z wszystkimi jej ciekawymi zasadami. Czyli dwa wyścigi w jednym weekendzie, w jednym start zatrzymany w drugim lotny, oraz odwrócona kolejność startu pierwszej ósemki pierwszego wyścigu w wyścigu drugim. Tak wierne odwzorowanie nie wynika tylko z posiadania licencji, ale właśnie też z ukierunkowania gry na symulacje. Spostrzegawcze oko szybko zauważy jednak, że coś z tą symulacją w tym produkcie SimBinu do końca nie jest tak, a to ze względu na często spotykane wszelkie pomoce, „porady dla początkujących” itp. . Nie ma w tym oczywiście nic złego, bo każdemu początkującemu przyda się wszelka pomoc, ale z drugiej strony narzucają od razu pewne myśli do jakiej grupy graczy ukierunkowana jest ta produkcja. Kolejne doświadczenia z gry będą już raczej tylko tą tezę potwierdzać.
Jeśli chodzi o to czym i gdzie będziemy się ścigać to w grę wchodzą oczywiście wszystkie tory z sezonu 2007 WTCC w różnych konfiguracjach. Auta którymi przyjdzie nam się ścigać to są podzielone na grupy. Będą to wszystkie samochody, które ścigały się w WTCC w sezonie 2007 i 2006. Ponadto pojeździmy m.in. Mini, Catheramami, Formułą BMW, czy starszymi wozami z wyścigów turystycznych. Po ustawieniu wszystkiego co nam będzie potrzebne do szczęścia czas wreszcie udać się na tor.
Za kółkiem WTCC
Jazda. Esencja każdej gry wyścigowej. Co można tutaj o niej napisać? Cóż, z punktu widzenia każdego gracza, który nie miał jeszcze kontaktu z symulatorami z prawdziwego zdarzenia będzie to zapewne wyzwanie chociaż nie tak ogromne znowu, a to dlatego, że Race07 100% symulatorem po prostu… nie jest! Tak – auta zachowują się w dużym stopniu tak jak powinny. Mamy też do dyspozycji pokaźną ilość ustawień naszego samochodu. Jednak wszystko to jest nieco na „pół gwizdka” jak na symulator. Prowadzenie aut WTCC jest bardzo fajne, czuć różnice między nimi (przedni i tylny napęd), ale osobom bawiącym się symulatorami wszystko to wyda się nieco zbyt proste w opanowaniu. Nie można popadać jednak w skrajności bo mniejsze problemy z okiełznaniem wyścigówek można prosto uzasadnić tym, że mają one po prostu małą moc i są niemalże autami cywilnymi. Dlatego jazda samochodami WTCC jest najmocniejszym punktem gry i daje naprawdę dużo frajdy. Co w sumie jest logiczne jak na oficjalną grę tej serii. Możemy ustawiać sobie pomoce komputerowe, dzięki którym utrzymanie się na torze nie powinno sprawić nikomu problemu. Potem możemy je powoli wyłączać, aż wyłączymy wszystkie. Dzięki temu nie musimy od razu rzucać się na głęboką wodę, czego wynikiem byłoby i tak tylko nasze zniechęcenie. Będziemy za to mogli obserwować podnoszenie naszych umiejętności, aż do momentu kiedy zapanujemy nad pojazdem bez pomocy „elektronicznego mózgu”, a taka jazda dostarcza o wiele więcej zabawy!
Kiedy już zapoznamy się z główną atrakcją oferowaną przez grę i będziemy chcieli zasiąść za kierownicą innych wozów dostępnych w tej produkcji, zapewne dość szybko przyjdzie nam do głowy pewne pytanie: Dlaczego tak wysokiego poziomu wykonania części związanej z mistrzostwami świata samochodów turystycznych nie może trzymać też…
Reszta?
Konkretnie to chodzi mi o zachowanie i ogólny poziom wykonania reszty pojazdów. Ktoś kto miał wcześniej kontakt z innymi grami traktującymi o wyścigach samochodowych, bądź też ma jakiekolwiek pojęcie o zachowaniu pojazdu w rzeczywistości, od razu zauważy, że coś tu jest nie tak. O ile podsterowność w pojazdach z przednim napędem i trudności w zerwaniu przyczepności w tylno napędowym BMW z wyścigów WTCC da się jeszcze jakoś wytłumaczyć to już występowanie tych zjawisk w praktycznie niezmienionym stopniu w pojazdach Formuły 3000, czy BMW jest (delikatnie mówiąc) mocno podejrzane. Żeby było śmieszniej kombinując ile się da i ustawiając bolid tak, że powinien być nieprzyzwoicie nadsterowny, wcale się tych zjawisk nie da zniwelować. A chciałem zaznaczyć, że mówimy tutaj cały czas o jeździe bez żadnych pomocy z wyjątkiem automatycznego sprzęgła. Ja rozumiem, że nie trzeba było modyfikować zachowania pojazdów dla wyścigówek o podobnej charakterystyce do tych z WTCC, ale na litość boską – czemu tak samo jeżdżą Formuły?! W dodatku ten nieco niższy poziom reszty aut nie wynika tylko z zachowania na torze, ale i wyglądu. Chyba wszystkie pojazdy oprócz Mini przy pojazdach z WTCC po prostu wyglądają gorzej. Alfa z klasy WTCC ’87 wygląda wręcz jak ceglany klocek, a światła Radicala jakby były wycięte z papieru.
Podsumowując poziom wykonania i dopracowania pojazdów (poza tymi najnowszymi z sezonu 2007 WTCC) jest taki jakby zajmował się nimi średnio utalentowany gracz – modder. Czemu tak jest? Czyżby Panowie z SimBin w ostatniej chwili stwierdzili, że same pojazdy WTCC to za mało i dorzucili cokolwiek byleby tylko zwiększyć liczbę dostępnych samochodów wypisaną na pudełku gry? Tego nie wiem, ale cokolwiek zamierzali zrobić efekt końcowy na pewno nie jest zadowalający.
Jeśli chodzi natomiast o tory, na których będziemy się ścigać, to nie ma się do czego przyczepić. Oczywiście będą to wszystkie obiekty, na których rozgrywane są mistrzostwa świata samochodów turystycznych plus kilka ich dodatkowych kombinacji. Wszystkie są wykonane bardzo dobrze, a frajda z jazdy niesamowicie wąskim i trudnym torem Macau jest wręcz niesamowita. Lokacje zasługują, więc na plus, choć z drugiej strony też niczym specjalnym nas nie powalą, jeśli chodzi o wykonanie.
Społecznik, nie singiel
Jak i większość gier tego typu Race07 zdecydowanie najwięcej zabawy oferuje kiedy walczymy z żywymi przeciwnikami. Czemu? Chyba nie trzeba wyjaśniać nikomu, kto kiedykolwiek grał w jakąkolwiek grę w multi. AI w Race07 nie zna pojęcia obrony pozycji, dublowania, czy nawet czasem zachowuje się jakby nie wiedziało, że jedziemy z nim koło w koło. Dosłownie. Jeśli zahamujemy gwałtownie nieco wcześniej, niż to jest potrzebne komputerowi kierowcy na 99% tego nawet nie zauważą i wpakują się w nasz pojazd bez nawet muśnięcia hamulca. Przeciwnicy po prostu jadą jak maszyny swoim jedynym słusznym torem jazdy, a co to za frajda wyprzedzać kogoś, kto nawet nie stara nam się tego utrudniać? Nie wspominając już o tym, że niezwykle zacięta walka jest tym z czego seria WTCC słynie, natomiast tutaj w singlu nie będzie nam dane jej zasmakować. Owszem inni kierowcy na torze popełniają czasem błędy co nieco pomaga w ogólnym postrzeganiu AI jako żywych kierowców. Jednak i tak multi w dalszym ciągu jest głównym punktem programu. Inni gracze doskonale zastąpią prawdziwych kierowców. W dodatku kod sieciowy poprawiono nieco w stosunku do poprzednich produkcji SimBinu i teraz sprawia mniej problemów.
Tutaj słonko, a tam zderzak…
Oprawie tak dźwiękowej jak i graficznej Race07 nie można nic zarzucić, nawet nie zauważając tego, że gra pierwszej świeżości już nie jest. Wyjątkiem są tutaj niestety pojazdy, które już wymieniałem, zdaje się, że robione i dodane na szybko. Te poziomem wykonania odbiegają od samochodów WTCC, które są wykonane bardzo dobrze i szczegółowo. Podobnie wspominane już tory prezentują się całkiem ładnie choć nie powalają. „Super wypaśnych” efektów graficznych tutaj nie uświadczymy, ale też nie one są najważniejsze w tego typu grach. Momentami ma się jedynie wrażenie, że na monitorze jest zbyt wiele szarości. Nie chodzi tu oczywiście o szary asfalt, ale nawet zielona trawa, czy białe samochody BMW wydają się nie raz po prostu szare.
Dźwięki również prezentują przyzwoity poziom, a muzyka grająca w menu nie przeszkadza – co już można zaliczyć jej na plus.
Co do optymalizacji engine’u to przy 20 pojazdach na dość dobrym kompie (C2D E6300, GF 8800GTS 640MB, 2GB RAM) i full ustawieniach przy rozdziałce 1280×1024 gra potrafiła zwalniać. Wydaje się, że to co widzimy na ekranie nie usprawiedliwia takiego stanu rzeczy, a na pewno bywały już produkcje lepiej zoptymalizowane.
Nie można też zapomnieć o systemie zniszczeń. Ten wydaje się być co najmniej poprawny. Wynika to jednak z tego, że znów nie sprawdza się w przypadku formuł, gdzie musimy bardzo porządnie przywalić aby urwać, bardzo delikatne przecież, skrzydła. W samochodach turystycznych natomiast spełnia on swoją rolę dość dobrze.
„Prowezjonalism”
Po raz kolejny muszę wspomnieć o rzeczy, która tak naprawdę powinna być niezauważalna w tego typu grach. O tłumaczeniu. W grach wyścigowych do tłumaczenia jest naprawdę niewiele, jedyne co jest do tego potrzebne to znajomość kilku podstawowych określeń ze świata wyścigów i nazwy paru części samochodowych i już. Na samo tłumaczenie nie zwraca się uwagi dopóki nie ma rażących błędów. Ich nie usprawiedliwia oczywiście w żadnym stopniu nawet to, że produkcja nie jest raczej skierowana do maniaków symulatorów. Błąd to błąd, a momentami tłumaczenie wygląda jakby było przeprowadzone z pomocą któregoś z internetowych tłumaczy. No bo jak inaczej wytłumaczyć dosłowne przetłumaczenie „hotlap” jako „gorące okrążenie”? Podobnie chyba zbyt dosłowne tłumaczenie to „zasady flagowe”, „wsparcie stabilności”. O określeniach takich jak: kąty kół, zawieszenie (ciekawe czy ktoś zgadnie czego konkretnie to ustawienie dotyczy?), czy wolne koło z ustawień setupu auta nie wspominając. Robił to chyba ktoś z zerowym obeznaniem w temacie, a w takich przypadkach już lepiej zostawić choćby takie nazwy jak camber i caster w spokoju i przenieść je do wersji PL bez zmian, szczególnie, że nie mają one swojego polskiego odpowiednika.
Złoty środek?
Chyba jednak nie. Nie jest ot już zręcznościówka, ale nie jest też symulator pełną gębą. W dodatku dochodzi jeszcze dysproporcja między wykonaniem części związanej z WTCC, a resztą. Koniec końców grę można polecić na pewno wszystkim tym, którzy chcą zacząć swoją przygodę z symulatorami, czy też po prostu grami stawiającymi przed graczem większe wyzwania, czy nawet wymagającymi od niego pewnej wiedzy (której tłumacz niestety nie posiadł…). Dostępne pomoce pozwolą dobrze się bawić nawet osobom, które określenia „symulator” nawet nie znają. Fani serii WTCC oczywiście również świetnie się będą bawić, szczególnie jeśli wybiorą zabawę w multi.
Cóż całość wypada pozytywnie, jednak wydaje się, że mogło być zdecydowanie lepiej bo i twórców tej gry zdecydowanie na więcej stać.
| ||||||||||||||
| ||||||||||||||