W kwietniu marsylska taksówka wjechała na kinowe ekrany po raz czwarty. Jak po raz czwarty sprzedać widzowi ten sam pomysł? Na to pytanie starali się odpowiedzieć Luka Besson i Gérard Krawczyk.
To nie jest film o samochodach. Jeżeli dla taksówki Daniela chcesz obejrzeć ten film to go nie oglądaj. Nie mam tu na myśli samego auta, które jest wymysłem scenarzystów. Chodzi o to, iż taksówkę pooglądamy na ekranie około 5 minut w ciągu trwającego 90 minut filmu. Sama taksówka również zajeżdża nieco „agrotuningiem”, ale można na to przymknąć oko. Ogromny niedosyt karkołomnych pościgów, wyczynów i łamania przepisów drogowych.
Sam film nie szokuje. Wita nas nieco absurdalnym humorem, jednak daleko mu do grupy Monty Pythona. Przez większość filmu tytułowe „Taxi” i jego kierowca schodzą na dalszy plan. Ot raz na początku przewiozą piłkarza Cissé na stadion, którego obecność nie jest w żaden sposób powiązana z fabułą filmu.
Daniel i Peugeot w większości pojawiają się w ważnych dla fabuły(?) miejscach. Fabuła to jednak słowo nad wyraz. Jest to komedia sytuacyjna pełna kretynów i idiotycznych sytuacji. Sprawa z grubsza jest prosta – do Marsylii przybywa w eskorcie wojska groźny przestępca (Belg), który zostaje przekazany miejscowej policji. Ta pod wodzą komisarza Gilbierta ma za zadanie przetrzymać i przesłuchać go. Absurd, który rozpoczyna tę historię, a reszty możemy się domyśleć. Efekt na ekranie jest średni. Gagi są przewidywalne i większość z nich nie bawi. Scena z radarowym mierzeniem prędkości, w której Peugeot przemyka z zawrotną szybkością 312 km/h była owszem śmieszna, ale w pierwszej części. Serwowanie tego samego numeru po raz trzeci czy czwarty zajeżdża zgnilizną. Śmiem twierdzić, że bez tytułowego „Taxi” film byłby mega nudną produkcją klasy B.
Za Taxi 4 żaden z aktorów nie dostanie z pewnością Oscara ani Złotej Maliny. Osobiście współczuje nieco Bernardowi Farcy – dostał chyba najgłupszą do zagrania rolę w filmie. Przygłupi komisarz, przy którym Jaś Fasola to wizjoner i myśliciel. Całkiem nieźle w swoich rolach poradziły sobie dzieci i lubiany dziadek generał. Krótkie epizody z ich udziałem są chyba najzabawniejszymi scenami w Taxi 4. Fajnie, ze w filmie słyszymy różne rytmy i style. Szkoda, że praktycznie muzyka nie odgrywa dużej roli.
Dwa najgorsze gatunki filmowe to horror który nie straszy i komedia, która nie bawi. Owszem film zainteresuje sporo osób. Osoby takie jak dziadek z wnuczką, aptekarz, lekarz, górnik będą się nawet nieźle bawić na filmie. Prawdziwi fani motoryzacji wyjdą po połowie*…
* Ocena filmu okiem motomaniaka, a nie filmomaniaka.
Informacje:
Tytuł: Taxi 4 (T4xi)
Gatunek: Komedia
Kraj: Francja
Produkcja: Francja 2007
Czas: 91 min.
Reżyser: John Lasseter
Obsada:
Samy Naceri : Daniel Morales
Frédéric Diefenthal : Emilien Coutant-Kerbalec
Emma Sjöberg : Petra
Bernard Farcy : Inspektor Gibert
Jean-Christophe Bouvet : Generał Edmond Bertineau
François Damiens : Serge
Jean-Luc Couchard : Belg
Mourade Zeguendi : Sukk
Edouard Montoute : Alain
Djibril Cissé : Jako on sam