Trochę historii
Trackmanię w sklepach można było dostać już na początku 2004 roku. Oferowała dobrą grafikę i nie banalność rozgrywki. Ścigaliśmy się w kilku krainach geograficznych, starając się kręcić jak najlepsze czasy lub robiąc jak najbardziej skomplikowane triki. Istniała też możliwość budowy własnych tras, za miedziaki zdobyte w wyścigach. Ogólnie gra była tytułem wartym polecenia. W kwietniu 2005 ukazała się druga część Trackmanii – Trackmania Sunrise. Polepszono grafikę, wprowadzono parę nowych samochodów, krótko pisząc utrzymano poziom pierwszej części gry.
Początek
15 maja, tuż po maturze dostałem od Rafera grę będącą trzecią częścią serii. Pudełko jest identyczne z TS, zmieniono tylko główny obrazek i dodano groźnie wyglądający napis „eXtreme” pod logiem gry. W środku słabo – 24 stronicowa „intrukcyjka” i jedna płyta CD. Już po otwarciu opakowania wiedziałem, że rewelacji nie będzie. Nie myliłem się…
Instalacja i konfiguracja
Instalacja przebiegła bezproblemowo. Chwilę potem wybrałem z menu przycisk „konfiguracja”. Mnogość opcji do wyboru bardzo mile mnie zaskoczyła. Możemy wyłączyć/włączyć/ustawić poziom chyba wszystkich opcji graficznych, jakie obsługuje ta gra (i nasza karta). W oknie konfiguracji znajdziemy także mini benchmark, który pokaże jeden przejazd i wyświetli średnią liczbę klatek, jaką jest w stanie zapewnić nasz komputer, przy wybranych wcześniej ustawieniach. Możemy też obejrzeć serię testów i zdecydować, na co jeszcze możemy sobie pozwolić. Podane na pudełku minimalne wymagania (PII 500, 128MB RAM, 16MB karta z obsługą D9) wydają mi się śmieszne. Owszem, z takim kompem włączymy grę, ale jeśli chcemy widzieć coś więcej niż pomarańczową plamę – nasz samochód – jednokolorowe niebo i szary pasek oznaczający drogę, radzę zaopatrzyć się w duuużo lepszy sprzęt. Jako, że dopiero co zmieniłem parę bebechów w moim kompie, włączyłem wszystko co się da i odpaliłem benchmark. Moje zaskoczenie było spore – średnio 56 fps. Tyle to ja mam w CoD 2… No cóż, pewnie brak środków spowodował skrócenie, bądź zarzucenie prac nad optymalizacją silnika graficznego. Mimo wszystko postanowiłem odpalić grę. Dobre wrażenie po przyjemnym intro zostało zniszczone sposobem zrealizowania menu. Archaiczne grafiki zamiast przycisków, zawierają 4 krótkie wyrazy: „profil”, „jeden gracz”, „wielu graczy” i „edytory”. W tle wyświetla się filmik w tak niskiej rozdzielczości, że piksele niemal wyłupały mi oczy.
Profil
Wchodząc w profil możemy zmienić swoje imię, nazwę wyświetlania, theme auta lub przejść do warsztatu lakierniczego. Po wybraniu ostatniego możemy zrobić ze swoim samochodem prawie wszystko. Prawie robi wielką różnice… Jedyne możliwości to przemalowanie bądź naklejenie paru nalepek na bryczkę. Ale nawet tu znajdziemy błędy. Naklejając kalkomanie często otrzymujemy lustrzane odbicia napisów, których nie da się obrócić by wyglądały „normalnie”. Ciekawą opcją jest malowanie ręczne i import modeli 3d. Jak zrobić to ostatnie niestety producent nie wyjaśnia…
Jeden gracz
Tu musimy wybrać jedną z możliwości: kampanię oficjalną, kampanię społeczności lub wczytać trasę zrobioną przez siebie albo ściągniętą z Internetu.
Kampania oficjalna zawsze rozgrywana jest na jednej z trzech lokacji: wyspie, wybrzeżu lub w zatoce. Mamy tu do wyboru kilka trybów gry:
– „Wyścig” – po kliknięciu na ten tryb otrzymujemy menu z wyborem serii. W każdej serii jest kilka wyścigów. Aby odblokować nową trasę, należy zdobyć w medal w trasie ją poprzedzającą. I tak do znudzenia przez jakieś 40 wyścigów. Ogólnie chodzi o to, aby przejechać trasę w jak najkrótszym czasie.
– „Platformy” – wygląda tak samo, lecz tutaj celem jest dojechanie do mety z użyciem jak najmniejszej liczby „postawień” auta na trasę. Po wciśnięciu klawisza „enter”, gra przeniesie nas na start lub na ostatnio mijany punkt kontrolny.
– „Ewolucje” – to kampania polegająca na zrobieniu określonej liczby punktów i dojechaniu do mety w wyznaczonym czasie.
– „Zakręcony” – wyścig z elementami kaskaderskimi; po każdym okrążeniu odpada ostatni zawodnik.
– „Puzzle” – jest dość dziwny. Polega on na zbudowaniu trasy łączącej punkty kontrolne, a następnie przejechaniu jej w jak najkrótszym czasie. Tylko od nas zależy czy utrudnimy sobie życie…
– „Wyścig extramalny” – to zawody z „utrudnieniami” w postaci dziurawych dróg lub w ogóle ich braku.
W trybach „wyścig” i „platforma” można wygrać dostęp do „pucharu”. Gdy przejdziemy wszystkie wyścigi ww. przynajmniej z brązowym medalem możemy wziąć udział w seriach pucharowych. Trzeba przejechać wszystkie trasy jeszcze raz, bez przegranej, aby wygrać masę miedziaków.
Kampanie społeczności to kampanie, które można ściągnąć z Internetu lub stworzyć samemu.
Wielu graczy
Tu twórcy także zaopatrzyli nas w sporą ilość trybów gry:
– „gorące krzesła” – gramy na jednym komputerze maksymalnie w 8 osób.
– „Rundy” – polegają na jak najszybszym przejechaniu trasy. Kto wykręci najlepszy czas wygrywa.
– „Wyścig z czasem” – to podobne zmagania z tym, że nie ma określonej liczby przejazdów; ograniczeniem jest tylko czas gry ustalany przed startem.
Grając ze społecznością TSE mamy do wyboru znane już „rundy” i „wyścig z czasem” oraz:
– „zespół” – jesteśmy podzieleni na dwuosobowe grupy, a punkt dostaje ta, która zdobędzie lepszy wynik w danej rundzie.
– „Okrążenia” – to prosta rozgrywka polegająca na przejechaniu danej liczby okrążeń na pierwszym miejscu. W drugiej opcji jeździ się do końca określonego czasu, a ten zawodnik, który przejechał najwięcej okrążeń wygrywa.
– „Ewolucje” – mówią same za siebie – zdobądź jak najwięcej punktów w danym czasie.
Edytory
W grze mamy kilka edytorów tras oraz mediatrackera. O edytorach nie będę się rozpisywał, bo każdy wie o co chodzi, natomiast opisze do czego służy mediatracer. Jest to narzędzie do ustawiania kamery w danym momencie gry. Jeśli chcemy, aby gracz widział na naszej planszy cały wyścig a’la GTA 2 to nie ma problemu – zrobimy to jednym kliknięciem.
Miedziaki, medale itp
Po co nam miedziaki? Kupujemy za nie kolejne segmenty trasy przy tworzeniu wyścigu swoich marzeń. Pieniądze dostajemy za zdobycie kolejnych medali lub pucharów. Dodatkowa kasa wpadnie, jeśli przy okazji zmagań pobijemy rekord twórcy gry – wszechobecnego gracza Nadeo.
Gra
Było trochę suchego tekstu, a teraz to, co tygryski lubią najbardziej .Od czego by tu zacząć…
1. Grafika
Gra jest tak łapczywa na nasz sprzęt, że przy włączonych wszystkich opcjach graficznych występowały spadki do 20 fps (His x800gt@gto 256MB iTURBO, Amd 2,7GHz, 512MB RAM. Zwiększenie pamięci do 1 GB nic nie dało). Przy karcie gf6600td, trzeba wyłączyć lub chociaż zmniejszyć wygładzanie do 4x., żeby TSE oferowała jeszcze coś w zamian… Ogólnie nie jest źle, ale żadnych rewelacji. Zastanawia mnie w jakim celu, Nadeo i Focus budowali tak ogromne lokacje do wyścigu, który trwa 20 sec i wiedzie w zasadzie cały czas na wprost. Poza tym dużo (aby nie mówić wcale) zmian w grafice nie zauważyłem w stosunku do TS…
2. Jazda
No tu to twórcy dali popis swoich możliwości. Co prawda plansze wczytują się szybko ale..
Nie widziałem jeszcze auta, które w ułamek sekundy osiąga setkę… Mało tego, ta sama bryka na innej trasie przyspiesza inaczej. Samochód od 100 do 200 przyspiesza tak samo, jak od 400 do 500 a niektóre nawet coraz szybciej… Aha nie wspomniałem, że można jeździć tylko trzema autami, oczywiście bez możliwości ich wyboru. Dodatkowym atutem jest możliwość wykonywania skrętu o 90 st przy 600 km/h bez poślizgu!!! Jakby tego było mało, gdy wypadniemy z trasy, na 99% nie uda nam się na nią wrócić. A jeśli będziemy chcieli ponurkować autem w morzu, to nie ma problemu. Jednak najpierw, poodbijamy się jak piłeczka do ping ponga od powierzchni wody. Potem pozostaje tylko jeździć sobie po dnie gdzie tylko chcemy. Wszak ocean jest tutaj jednakowo głęboki. W TSE nie ma przeciwników(!), walczymy z samym sobą. Widzimy jedynie cień swojego najlepszego przejazdu i gościa, który zdobył medal lepszy niż my. Nikogo nie można zepchnąć, rozwalić czy chociaż stuknąć. Cienie na nic nam się nie zdadzą, gdy tniemy 700 km/h po wyskoczniach czy pętlach…
Jeśli chodzi o samą przyjemność z jazdy to może i jest, ale minie skutecznie po 40 kolejnych, monotonnych trasach. Ewolucje robimy na chybił trafił, a to czy zrobimy Big Mutcha Spin czy zwykłego spin’a zależy w sumie od szczęścia. Dlatego właśnie przyszło mi powtarzać niektóre poziomy „ewolucji” po kilkanaście razy. Praca kamery jest tak beznadziejna jak nigdzie. Zasuwamy 500 km/h po krętej drodze, a tu nagle zmiana kamery na tą z pierwszych części GTA. Jak się okazuje i to można zepsuć – kamera nie odjeżdża do góry gdy jedziemy szybciej. Nim się połapiemy to już jesteśmy na bandzie lub w powietrzu. Panowie z Nadeo, narzucają nam nawet sposób przejechania trasy. W niektórych miejscach, nie wybicie się z bandy w prawo spowoduje, że będziemy musieli powtórzyć trasę, bo odcinek TURBO uniemożliwi nam cofnięcie się i powtórzenie manewru. Jeśli skrócisz wyścig o połowę, bo uda Ci się dobrze odbić od wody to i tak go nie wygrasz. Przekroczenie linii mety nic nie da…
Muzyka
To jedyny element gry, który w szkolnej skali jest na 4+. Utwory są przyjemne, każdy w innym stylu. Mamy tutaj taki mix – trochę elektroniki, rocka i popu. Razem 13 dobrych kawałków. Czasem tylko jakością przypominają mi moje utwory składane we FruityLoop… Całą tą sielankę zakłóca „wycie” silnika. Lepszy byłby dźwięk jeepa Baltazara Gąbki. Ów warkot, to dźwięk mono przypominający crazy froga. Żeby było śmieszniej, zawsze jest to ten sam odgłos: w sportowej bryce podnieśli tony, a w jeepie dodali basu… Żenada.
Spolszczenie
To jedyna (oprócz muzyki) porządna rzecz w TSE. Trasy są w oryginalnych, angielskich nazwach, reszta po Polsku. Nie zauważyłem żadnych błędów, może poza [la-kierniczym] na pudełku DVD. Dziwne, bo na kartoniku go nie ma. Tutaj Techland spisał się na 6.
Podsumowanie
Nie mam pojęcia, co też podkusiło Techland do wprowadzenia tej gry na polski rynek. Jedno jest pewne – kupując TSE dostaniesz najdroższą kaszankę w swoim życiu. Nie wiem czy przez przypadek nie wytłoczyli płyt z wersją alfa… Błąd goni błąd, niejasne zachowania kamery, auta czy środowiska często powodują wzrost ciśnienia u grającego. Ostrzyłem zęby na coś świetnego w stylu STUNT GP i srogo się przejechałem. Ogólnie to najgorsza gra samochodowa, w jaką grałem. Pech chciał, że przypadła ona na moją pierwszą recenzję. Daje TSE ocenę 30 km/h – głównie za wyróżniającą się muzykę i spolszczenie.
| ||||||||||||||
| ||||||||||||||
UWAGA!!!
Fani TM S mogą dodać sobie 15-25 km/h w zależności od stopnia uwielbienia gry 🙂