Recenzje

Recenzja Trackmania United

Złe dobrego początki…

Zanim dostałem Trackmanię do recenzji, przyznam się bez bicia, nie wiedziałem o niej zupełnie nic. Jako że czasy, kiedy kręciły mnie błyszczące super-hiper-nigdy-się-nie-niszczące fury i średnia prędkość przejazdu trasy > 300km/h, automatyczna skrzynia i jak to zwykło się mówić „cegła na gaz i do mety” już minęły, raczej z przymróżeniem oka traktowałem misję opisania tejże gierki, gdyż z grubsza wyglądała mi na kosmiczną mało udaną arcadówkę. Tu się odbijesz, tam pojedziesz skrótem i już twoja super hiper fura jest na mecie. Myślę sobie – no super. A gdzie jakieś ustawianie dyfrów, zawieszenia, anti-rolli, gdzie zniszczenia samochodów czy choćby nazwy, realne tory itd? Eee, to nie dla mnie. No ale spróbować mogę… I kolejny raz muszę okazać skruchę wobec fanów, albo lepiej maniaków Trackmanii. Ta gra jest po prostu nieprawdopodobna!!!! Ale po kolei…

Grafika

Odpalamy gierkę. Od razu trzeba się gdzieś rejestrować. O co kaman w ogóle O_o Ale o tym później. Menu bardzo ładnie dopracowane, odpalam pierwszą z brzegu mapkę i… Kurczę, ciężko pisać o grafice, bo to wszystko jakby nie ważne. Ale niech będzie. Grafika jak na bardzo niskie wymagania wydaje się bardzo dopracowana. Pojazdy nie jeżdżą na 6-kątnych imitacjach kół a tory są bardzo ładnie wykończone. W miarę przechodzenia gry coraz to nowsze i bardziej wymyślne konstrukcje wprawiają nas w zachwyt, nie tyle jakością tekstur, która i tak nie jest zła, co nieprawdopodobną fantazją użytą do ich wykonania. Oczywiście fajerwerków nie ma, bo porównując z TD Unlimited, to Trackmania wygląda jak z zeszłej ery, ale przecież nie o to tu chodzi…

Dźwięk

Zanim przejdziemy do sedna sprawy, jeszcze kilka słów o dźwięku. No cóż, jest on najzwyczajniej w świecie kiepski. Samochody mruczą jak wiertarka albo mikser kupiony na bazarze. Ja osobiście sobie darowałem, zapodając w tle foobara z własnymi nutkami, gdyż dźwięki po dłuższym graniu były po prostu męczące. Gra zbiera bardzo mało ramu, więc nie trzeba mieć kosmicznej maszyny, żeby sobie pozwolić na jednoczesne odpalenie jakiegokolwiek odtwarzacza. Ale dosyć gadania o tym, co nie istotne. Czas wreszcie przejść do najważniejszej rzeczy, która właściwie sprawia, że na tą grę warto choćby spojrzeć, czyli niewiarygodna wręcz…

Grywalność, grywalność i jeszcze raz grywalność!!!

Po odpaleniu Trackmanii w mojej głowie oprócz symulatorów i arcadówek pojawił się nowy gatunek: extremalnie grywalne ścigałko – pochłaniacze czasu. Trackmania United jest absolutnie bezkonkurencyjna w tej dziedzinie. Na początek to o czym wspomniałem wcześniej. Po pierwszym uruchomieniu gry, chcąc nie chcąc od razu stajemy się częścią wielkiej rodziny Trackmaniaków, rejestrując się na oficjalnym serwerze gry. Co nam to daje? Właściwie, to sprawia, że ta gra ma jakikolwiek sens, gdyż offline byłaby straszną kichą. Przynależność do społeczności Trackmanii pozwala ścigać się z ludźmi na całym świecie, porównywać czasy, widnieć w rankingach narodowych, wymieniać się trasami, pobierać powtórki innych graczy, wysyłać skonstruowane przez siebie tory… Możliwości są nieograniczone. Kto zna Trackmanię ten wie, kto nie zna, zaraz się dowie, że cała gra dzieli się na trzy tryby rozgrywki, w 7 różnych lokalizacjach (środowiskach), każdy w pięciu poziomach trudności, a to wszystko na grubo ponad 150 trasach. Aż głowa boli…

Pierwszy, najbardziej pospolity tryb, to zwyczajny Wyścig, gdzie ścigamy się od startu do mety. Niezliczona ilość restartów i możemy się cieszyć z naszego nicka w pierwszej 8 w kraju. Mój najlepszy wynik to bodajże 5 miejsce na jakiejś trasce po kilku godzinach ścigania, a restartów było coniemiara. Nieprawdopodobnie wciągające. A mówią, że młodzież niezmotywowana…

Drugi tryb to „taki myx” – Puzzle. Mamy za zadanie dokończyć trasę używając dostępnych modułów, po czym przejechać ją w jak najkrótszym czasie. Bardzo ciekawe, ale bardziej czasochłonne.

Trzeci tryb – Platformy – jest już totalnie kosmiczny. Musimy wykazać się wręcz umiejętnością latania, by w jak najmniejszej liczbie resetów „przeskoczyć” po wszystkich platformach od startu do mety. Przerażająco nierealne i ultragrywalne jednocześnie. ponadto oprócz trybu kariery możemy pobawić się w architekta i konstruować własne tory, a następnie dzielić się nimi z resztą Trackmaniaków, o czym już wspomniałem. Ciekawym aspektem gry jest element ekonomiczny gry. w prawdzie są rzeczy bezcenne (banan na twarzy przez 3 godziny, zaciśnięte zęby ze złości – bo czas był za słaby), ale za wszystkie inne w Trackmanii zapłacimy Miedziakami. Jest to oficjalna waluta, za którą możemy wziąc udział w oficjalnych wyścigach, lub pobrać samochody, trasy, powtórki i do woli zagłębiać się w społeczność Trackmaniaków. Dostajemy ją za bardzo dobre czasy lub za stworzenie toru. Ogólnie pomysł na odrobinę ekonomii w tak kosmicznej grze całkiem trafiony, trzeba przecież od czasu do czasu zejść na ziemię i ruszyć głową…

Zbliżając się do mety…

Krótko mówiąc nie ma co dyskutować, Trackmania to niesamowicie wciągająca gra absolutnie dla wszystkich. Jak jesteś arcadowcem, nie widzę problemu. Jak jesteś fanem symulatorów, na pewno zostaniesz (choć na chwilę) porwany w genialną zabawę, a jak nie lubisz samochodówek, to pewnie nie czytasz tej recenzji, więc problem z głowy 🙂 Lektura obowiązkowa.


Trackmania United


Nadeo

Techland


P4 1.6 GHz, 256MB RAM, akcelerator 16MB


grywalność


grywalność


i jeszcze raz grywalność


graficznie przeciętnie


dźwiękowo wręcz fatalnie

Ocena: 85 km/h

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments