Recenzje

Recenzja Xenon Racer

Wejście na rynek zręcznościowych ścigałek w dzisiejszych czasach łatwe nie jest. Jest on wystarczająco nasycony NFS’ami, Trackmaniami, Mario Kartami przez co ciężko wybić się grze ze średnim budżetem, dobrze rokującym samym trailerem, będącej podobną do tak wielu konkurencyjnych tytułów. Arcadówki, od łatwych i przyjemnych po precyzyjne i wymagające maksymalnego skupienia, egzystują na rynku, walcząc o uwagę fanów wchodzenia w zakręt z 250 km/h. Gdzie w takim razie chce plasować się Xenon Racer?

„Kiedyś to było”

Rozmienianie banknotów, wrzucanie dwuzłotówek, czekanie w kolejkach do automatów i zapisywanie najwyższych wyników w notesie. Tak wyglądało życie gracza ćwierć wieku temu. Mali i duzi samochodziarze pykali w OutRun, Pole Postion, Daytona USA i Initial D Arcade Stage na kwadratowych, ciężkich automatach, które dziś wspominamy z rozrzewnieniem. Wszystkie te gry wspominamy jako typowe „easy to play, hard to master”, z prostą fizyką, prędkościami w zakrętach przekraczającymi wszelkie granice rozsądku i stylową muzyką. W ten nostalgiczny trend chciał najwidoczniej wpisać się też najnowszy twór studia 3dClouds.it

Remaste… a nie

Xenon Racer wygląda jak remaster 30-letniej gry, która nigdy wcześniej nie istniała. Nastawienie na ukazanie przyszłości jako chirurgicznie czyste, pełne neonów i świecidełek miasta, a samochodów jako płaskie, oskrzydlone, elektrycznie napędzane bolidy z magicznym wręcz doładowaniem. Te wszystkie rzeczy sprawiają, że gra mimo tego, że dopiero co wyszła, sprawia wrażenie jakbyśmy widzieliśmy ją już dziesiątki razy. Cała ta otoczka wygląda jak próba przeniesienia wszystkiego co najfajniejsze w futurystycznych ścigałkach lat 90’ na dzisiejszy sprzęt.

„Szybko”

Po wprowadzeniu do fabuły przerażającego świata przyszłości, w którym nie ma już spalinowców i prym wiodą elektryki, jesteśmy rzucani do samouczka leniwie uczącego podstaw rozgrywki. Następnie nasz pierwszy „prawdziwy” wyścig i rura! Szybko zaczynamy zauważać schemat. Po wyścigu wyścig, następnie gdzie indziej wyścig, kolejne mistrzostwa i tak to się kręci.

Jak na automacie

Bolidy prowadzą się łatwo, nie uświadczymy przy żadnym nadsterowności czy podsterowności. Prowadzenie też nie frustruje, jest po prostu przyjemnie i bez udziwnień. Rozpoczynanie zakrętu slajdem z 300 kilometrów na godzinę jest jak najbardziej możliwe. Sam drift uskuteczniamy w celu zdobycia „Xenonu”, który działa jako nitro w naszej furze katapultując nas do prędkości niemożliwej do osiągnięcia na samym silniku elektrycznym. Nieczysta jazda nie jest karana co ułatwia nam zdobywanie pozycji, gdy jesteśmy trochę z tyłu.

Niesatysfakcjonująco

To co opisałem wyżej to wszystko co wystarczy do opanowania bolidu, by wygrywać wyścigi i niestety… nic poza tym. Nie mamy na trasie do opanowywania skrótów, nawet powierzchni o różnej przyczepności, celów czy misji do wykonania – jedyne o co dbamy to o bycie pierwszym i by pasek zdrowotności naszych 4 kółek nie zjechał do 0 przez ocieranie się o bandy na trasie. Choć i to nie jest takie ważne, bo po 2 sekundach wracamy po „zniszczeniu” na trasę. To tyle. Serio. Dawno przy premierowym tytule nie znudziłem się w 40 minut…

Szybkie płaszczki

Prowadzone pojazdy to ultrafuturystyczne niespotykanie wręcz ospojlerowane bolidy. Jeśli macie kolegę, który was wkurzył i chcecie mu zrobić na złość, to możecie zaspoilerować coś co ogląda na Netflixie pokazując mu tę grę – któryś ze spoilerów na pewno będzie dotyczył oglądanego serialu. Ale żarty na bok. Projekt bolidów jest świetny, są bardzo szczegółowe, wyposażone w działające aktywne spoilery, a inne w zawieszenia potrafiące poszerzyć się w trakcie wyścigu w celu (jak się domyślam) poprawy stabilności. Naprawdę cieszy patrzenie na same takie detale szczególnie, że Unreal Engine 4 zapewnia świetne efekty, odpowiednie odbicia na różnej powierzchni oraz klimatyczne oświetlenie. Auta są też w pełni modyfikowalne, a z rzeczy dotyczących wyglądu możemy je też malować. HUD gry jest przyjemny, reagujący na poruszanie się naszego samochodu, a wizualizowane lusterko wsteczne doskonale nie zaburza immersji, jednocześnie dając delikatnie informacje o chowających się w naszym cieniu przeciwnikach.

Wzium

Przygrywające elektroniczne kawałki grające w menu i podczas wyścigu bardzo pasują do wizji przedstawionego świata. Dźwięki wydawane przez auta są wystarczająco „potężne” by dać do zrozumienia, że to nie byle silniki z Priusa, choć z kolei same efekty nie są nadzwyczajne. Ja ściszyłem wszystkie dźwięki o 50% poza muzyką i myślę, że to najoptymalniejsza opcja.

Wizja przyszłości

Graficznie Xenon Racer jest na dobrym poziomie. Silnik gry jak pisałem wyżej zapewnia świetne efekty świetlne, lecz nie przykrywa to bolączki pustości świata. Wszystko jest okrutnie statyczne i nic się dosłownie nie dzieje w aglomeracjach. Gdzieś tam futurociężarówka jedzie. Kartonowe ludziki bezgłośnie klaszczą z trybun… to tyle. Poza tym problemy występują po stronie ładowania tekstur – bilbordy tuż obok trasy potrafią być nieprzyzwoicie niskiej rozdzielczości, a flora na poboczu nie wygląda dobrze poniżej 350km/h, co jest sporą ujmą w ogólnym rozrachunku. Co jeszcze gorsze, grając na PS4Pro, poza bardzo statycznymi momentami, rozdzielczość obrazu spada poniżej 1080p. Wiem, że to jest ciężkie do uwierzenia, ale naprawdę obraz jest okrutnie rozmazany. Na konsoli sygnowanej „dynamicznym 4K”! Niestety nie wiem, jak jest na podstawowych konsolach, lecz ponoć na PC nie ma żadnych problemów z optymalizacją. Na szczęście gra trzyma się dobrze 60 ramek na sekundę.

Dla kogo w takim razie jest ten arcade?

Dzieci. Tak serio dzieci będą się świetnie tu bawić, szczególnie na podzielnym ekranie. To nie jest gra dla kogokolwiek, kto wymaga głębokiego gameplay’u czy intrygującej zawartości. Nawet prowadzenie nie jest na tyle absorbujące by przyciągnąć na dłuższy czas. Gra ma po prostu za mało zawartości, nie absorbuje, nie wciąga, brakuje wyzwań, odczucia postępu czy jakichkolwiek trybów innych niż wyścig. Twórcy mówią, że aktualizacje wprowadzą nieco świeżości, ale… jaki producent dziś tego nie mówi.

Plusy

+ Przyjemny kanapowy dzielony ekran
+ Niezły projekt świata i pojazdów
+ Przyjemna elektronika

Minusy

– Powtarzalność
– Brak ciekawych wyzwań
– Recykling rozgrywki
– No nic ciekawego po godzinie się nie dzieje, co wam mam powiedzieć

Ocena: 60 km/h

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Avatar photo
Jacek Piąstka
Wrocławski pasjonat rajdów, driftingu i stylu w motoryzacji. W przeszłości założyciel lokalnego klubu motocyklowego. Prowadzący Speed Zone Podcast. Od 3 lat pisze recenzje ściagłek. W wolnym czasie rozbija samochody w Beam.NG, fotografuje i nagrywa.
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments