35 Rajd Elmot – Remy 2007; RSMP
Rajdową wyprawę na Elmot rozpoczęliśmy od zwiedzania Wrocławia oferującego mnogość starych, zabytkowych kamienic – piękne miasto. Celem wyprawy była jednak Świdnica. Po drodze podziwialiśmy piękno krajobrazu, ogromne połacie pól z rzepakiem oraz niepowtarzalny miodowy zapach wdzierający się do środka auta.
Pierwsze wrażenia
Po wielu latach kibicowania i oglądania zdjęć oraz filmów z Rajdu Elmot, mieliśmy razem z bratem poznać specyfikę tej imprezy i na własne oczy zobaczyć słynny odcinek Walim. Targały nami spore emocje, gdyż rajd mieliśmy oglądać w podwójnej roli – jako kibice i działacze rajdowi. Wspólnie z naszym klubem – Olsztyński Klub Rajdowy zabezpieczaliśmy próbę Świdnica – Burkatów. Po przybyciu na miejsce udaliśmy się oglądać odcinek testowy – słynną kostkę walimską. To, co zobaczyliśmy przerosło nasze oczekiwania. Auta jadąc w dół z wyżej położonych partii odcinka rozpędzały się do niebagatelnych prędkości, a następnie przechodziły slajdami w łuki – coś pięknego. Najbardziej widowiskowo jeździli: Tomasz Czopik w VW Polo S2000 (niestety dopadła go awaria skrzyni biegów), Marcin Bełtowski, Tomasz Kuchar, Leszek Kuzaj, Tomasz Trembicki – cała czwórka w Subaru Impreza, oraz powracający po absencji na rajdowe trasy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski Kajetan Kajetanowicz w Mitsubishi Lancer EVO 9 i Grzegorz Grzyb w Suzuki Swift S1600. W ostatniej chwili, ku uciesze wszystkich na listę startową wpisuje się Zbigniew Gabryś – podobno zaginęło jego zgłoszenie.
W stajni IM Racing
Na tej próbie spotkaliśmy znajomego z rajdowej stajni IM Racing – Pawła Zonia. Porozmawialiśmy o tym jak ocenia szanse zawodników z ich zespołu. Stajnia IM Racing wystawiła trzy auta: Mitsubishi Lancera EVO 9 z Kajetanem Kajetanowiczem za kierownicą, Mitsubishi Lancera EVO 7 z Marcinem Paseckim na pokładzie i Citroena C2 dla Radka Typy. Ten ostatni przysporzył nieco nerwów Pawłowi, gdyż „owinął się” gdzieś na odcinku o drzewo, urywając tylny zderzak. Udało nam się podsłuchać gorącą rozmowę telefoniczną z mechanikami „Mamy tylny zderzak ? ” – jak się później okazało – mieli. Po odcinku testowym zapytałem Radka, co się stało, odpowiedział – ” w pewnym momencie przestały trzymać tylne gumy i stało się”. Kibice zaś spekulowali, że Radek dachował, co było oczywiście bzdurą.
Świdnica-Burkatów
Zabawa w kibicowanie skończyła się. Przyszedł czas na pracę. O 17:08 miał startować pierwszy odcinek rajdu Świdnica – Burkatów. O 15 rozpoczęliśmy przygotowania do próby, a więc taśmowanie trasy, wyznaczenie miejsc niebezpiecznych, ustawianie tablic informacyjnych. Odcinek ten był przejeżdżany dwukrotnie pierwszego dnia i aż trzykrotnie dnia drugiego. Dało się to odczuć na własnych nogach. Pogoda i frekwencja dopisały. Łącznie na trasie można było podziwiać 59 załóg. Wszyscy zadawali sobie pytanie czy Tomasz Kuchar utrzyma dobrą passę z Rajdu Magurskiego. Jak pojedzie Kajetanowicz po tak długiej przerwie, oraz czy Kuzaj będzie nadal niepokonany. Jak spiszą się auta S2000 i Grzyb w Suzuki ?? Spekulacje te ucięły czasy pierwszego oesu, na którym niespodziewanie najszybszy okazał się Kajetan Kajetanowicz !!! Drugi był Kuchar, trzeci Grzyb. Leszek Kuzaj był dopiero czwarty – sensacja !!! Na dziewiątym i jedenastym miejscu znalazły się auta grupy S2000 – Sołowow i Lubiak.
Sebastian Frycz był szósty. Na próbie tej nie zabrakło też i innych atrakcji. Na tzw. syfie (piasek na jezdni) obróciło Trembickiego w Subaru, ale jakimś cudem wyratował się przed kolizją. Mniej szczęścia miał pewien kierowca w Peugeot 206, którego obróciło o 180 stopni. Jeszcze większego pecha miał zawodnik w poczciwym Fiacie 126p, który uderzył w betonowy słupek koło drzewa, mimo to – pojechał dalej. Dwa auta zakończyły żywot na tym OS-ie: Clio Pawła Serafina (które pomagałem spychać z trasy) i Honda Rafała Malińskiego. Brat na tej próbie obstawiał Punkt Kontroli Czasu, a ja byłem sędzią zabezpieczenia 🙂
Niestety nie obyło się też bez przykrych incydentów ze strony kibiców. Na koniec pierwszego dnia kilku z nich pod wpływem alkoholu skutecznie podniosło mi ciśnienie.
Drugi dzień rajdu
W drugim dniu rajdu, emocji też nie zabrakło. Pierwszy odcinek padł łupem Grześka Grzyba !!! Drugi był Kajetanowicz, trzeci Tomasz Kuchar, a Kuzaj dopiero piąty !!! Efektownie jechali Michał Sołowow i Maciej Lubiak, ale ich jazda nie miała odzwierciedlenia w uzyskiwanych czasach. Zanotowali odpowiednio szósty i siódmy czas. Sebastian Frycz był czwarty, Zbigniew Gabryś dopiero jedenasty ale powoli się rozkręcał. Kolejny przejazd odcinka Świdnica – Burkatow to pojedynek Kuchara i Kuzaja. Początkowo na prowadzeniu jest Tomek, Kuzaj traci do niego pięć setnych sekundy !!! Kajetanowicz uplasował się na trzecim miejscu, Frycz na czwartym, Lubiak na piątym, Gabryś na szóstym. Sołowow miał najwyraźniej jakieś problemy, bo był dopiero dwunasty. Po trzecim przejeździe sytuacja wyglądała następująco: Leszek Kuzaj zakasał rękawy i odnotował pierwszy czas, Kuchar był tuż za nim, Kajetanowicz trzeci, Frycz czwarty, Gabryś piąty. Z rywalizacji aut grupy S2000 odpadł Lubiak. Sołowow na miejscu ósmym. Niestety i tutaj dali o sobie znać
niesforni kibice, którzy usilnie lekceważyli nasze prośby o przejście w bezpieczniejsze miejsce, bo stali akurat tam, gdzie wspomniany wyżej „Maluch” uderzył w słupek. Dopiero po wielu namowach i tłumaczeniach, że nikt nie chce odwołania OeSu, osiągnęliśmy kompromis.
Zwycięstwo Kajetanowicza
Rajd ostatecznie wygrał po zaciętej walce Kajetan Kajetanowicz, co jest nie lada sensacją. Ten kierowca ma talent bez dwóch zdań. Drugi był Tomasz Kuchar, trzeci Frycz, czwarty Kuzaj, który na mecie żalił się, że chyba padł ofiarą sabotażu (ach ten Kuzi he he). Szóste miejsce odnotował Michał Sołowow: „Jak na wice mistrza polski – cieniutko” – komentuje na mecie sam kierowca. Zbigniew Gabryś był siódmy – to chyba szczęśliwa siódemka ?
Po rajdzie, wykończeni jego trudami, ale szczęśliwi, postanawiamy nieco odsapnąć w Zagórzu Śląskim (tu mieliśmy nocleg). Następnego dnia udaliśmy się pozwiedzać nieco okolice oraz pobliskie Góry Stołowe. Generalnie wyprawa udana w 100 %. Mnóstwo emocji, sporo wrażeń oraz nowe doświadczenia. Teraz już wiem, czym ten rajd pachnie i dlaczego jest tak niepowtarzalny 😉