1. galeria z imprezy
2. galeria z imprezy
Pierwsza runda WRMP 1/4 mili im. Jana Wdowczyka – nowy rekord Polski!
1 Maj. Z pewnością wielu czeka na ten dzień w roku. Dla uczniów czy ludzi pracy to okazja do odpoczynku, zaczerpnięcia świeżego powietrza na Mazurach czy też nad morzem. Dla innych to po prostu kolejne święto, a jeszcze w 2003 roku dla „garstki” osób była to okazja do sprawdzenia osiągów swoich dwuśladów na płytach lotniska w Modlinie. Obecnie, na ten dzień czeka już nie „garstka” osób, a tysiące ludzi chcących zobaczyć na lotnisku Bemowo najszybsze auta z Polski, bądź sprawdzić własne „cztery kółka” przygotowywane specjalnie do wyścigu na 1/4 mili. Mistrzostwa Polski w wyścigach równoległych na 1/4 mili im. Jana Wdowczyka – Lotos Power Cup, stanowiły otwarcie sezonu 2006.
W nocy z niedzieli na poniedziałek pogoda nie najlepiej wróżyła. Wciąż padało, a prognozy w telewizji czy w Internecie były bezlitosne – cały dzień miało padać. Nad rankiem jednak nie zobaczyłem w oknie kropli deszczu, a suche ulice i przygrzewające wszystkim na zewnątrz słońce. Z nadziejami na jak najlepsze wyniki czołowych zawodników wybrałem się na lotnisko Bemowo.
Ludzi i samochodów jak co roku było całe mnóstwo, choć nie omieszkam stwierdzenia, że nieco mniej niż na zakończenie sezonu 2005. Z pewnością wielu zawodników i kibiców odstraszyły prognozy pogody, a część ze startujących najzwyczajniej nie zdążyła poskładać swoich aut na zawody. Przed wejściem na „parking maszyn”, miłośnicy tuningu wizualnego mogli podziwiać kompleksowo przebudowane samochody. Wśród nich należałoby wyróżnić Golfa V z ogromnymi felgami ze spinnerami oraz Peugeota 206 z lambo doors. Jednak zwycięzcą na najładniejsze auto zlotu, został pomarańczowy VW Corrado, z kompletnym ospoilerowaniem w stylu NFS: Most Wanted. Przechadzając się dalej po terenie lotniska, można było napotkać takie auta jak: Nissan 350Z, Audi Q7, Mitsubishi Lancer Evolution IX, Porsche 911 Turbo (996), Honda S2000 czy nawet sławną 1250-konną Toyotę Suprę – tym razem w barwach JC Auto. Niestety jej właściciel – Piotr Dobrowolski – nie podjął walki z innymi zawodnikami. Postanowił za to komentować zawody. W „parku maszyn” stały przede wszystkie mocne i szybkie auta – niekoniecznie piękne, choć tych także nie brakowało. W oczy rzucał się cały VTG Team ze swoimi na nowo oklejonymi autami: GMC Typhoon, Honda Civic Type S oraz Mitsubishi Lancer EVO5 RS. Piorunujące wrażenie robił nowy intercooler Arka Oziębło w eSce, z napisem „Killer”. W tym sezonie za przygotowanie auta odpowiedzialna jest nowo powstała firma, po rozłamie w „Promotorze” – „Kreator Mocy”. Nie zabrakło też licznych Subaru Impreza oraz Lancerów Evolution, wśród których najszybsze były oczywiście Impreza Marcina Czernika i Lancer EVO7 w nowej „budzie” EVO9 Tomka Nagórskiego. W sporej liczbie pojawiły się także Nissany 200SX, niestety większość z nich była seryjna. Czołówkę amerykańskich samochodów stanowiły jak co roku Chevrolety Corvette, w tym uturbiona Vette Grzegorza Kulety – właściciela najszybszej „ośki” w Polsce. Na lawecie stała niestety Honda CRX Marcina Wawrzaka – zeszłorocznego Mistrza Polski klasy Turbo. Nie mogła wystartować na zawodach ze względu na problemy z elektroniką.
MINI
Czas jednak leciał i na torze ślady opon zostawiały już pierwsze samochody z klasy MINI. Spośród 26 zawodników bezkonkurencyjni okazali się Wilkos Mariusz w Roverze 114 GTi oraz Aleksander Muczko w Cinquecento. Ich walka w finale zaowocowała nowym rekordem tej klasy – ET: 13.654 ustanowionym przez Mariusza, zapewniając mu tym samym zwycięstwo.
MINI+
W MINI+, gdzie samochody z silnikami o pojemności do 1550ccm mogły używać doładowania, walka rozgrywała się pomiędzy 3 autami. W półfinałach Michał Gadomski w Renault 5 GTI (ET: 13.906) musiał ustąpić miejsca zagazowanej Hondzie Civic Marcina Płudowskiego (ET: 13.824) i zadowolić się trzecim miejscem na podium. W finale falstart Płudowskiego oraz ET: 13.667 sek. Marcina Januchowskiego (Fiat Siena) zapewniły temu drugiemu pierwsze miejsce.
DIESEL
Klasa DIESEL obfitowała głównie w auta seryjne lub po chiptuningu. Walkę ze „stajnią” Masters’a miał szansę nawiązać jedynie Wolf w swojej Skodzie Pickup Diagtronik. Bartosz Wilczek z czasem ET: 12.872 dostał się do półfinałów stając w nim w szranki z nowym pomysłem Marka Staszewskiego – Audi 200 z silnikiem V10 TDI oraz automatyczną skrzynią biegów z Krzysztofem Konickim za kierownicą. Jego moc szacuje się na ok. 400KM i 900Nm – auto jeszcze nie jest wystrojone na maksimum swoich możliwości. Mimo to, ET: 12:041 w zupełności wystarczyło, aby dostać się do finału gdzie „na kresce” spotkał zeszłorocznego Mistrza Polski – Marka Staszewskiego w VW Lupo 4×4, które w półfinałach pokonało bez większych problemów (ET:12.199) Seata Ibizę Rafała Rusieckiego (ET:14.487). Walka finałowa należała jednak do debiutującego Audi 200 (ET:12.057).
PROFI
Klasa PROFI, to kolejne próby pokonania niezwyciężonego Xawerego Mielcarka i jego Astry, która w tym sezonie jechała na takim samym setupie jak rok temu. Zawody na Bemowie pokazały, że pomimo długiej zimy, wciąż nikt nie może znaleźć koncepcji na prześcignięcie Xawerego. Część osób, w tym także i ja, pokładało nadzieje w Wiśniewskim Albercie, który na nowy sezon przygotował Opla Kadeta GSi z silnikiem od Opla Omegi 3.0 MV6. Niestety już w pierwszym przejeździe, auto „zastrajkowało”. W półfinale po przegranej „Sienkiego” w Hondzie Integrze Type-R (ET:14.175), Tomek Mitoraj (Honda CRX) podjął walkę w finale z Xawerym Mielcarkiem. Pierwsze metry, wskazywały na wyrównaną walkę do końca, jednak z każdym kolejnym biegiem, Opel odchodził japońskiej technice i na mecie zanotował czas ET: 12.447. Czas powyżej 13 sekund, to zdecydowanie za dużo aby móc myśleć o zwycięstwie z Mielcarkiem, który w eliminacjach pobił rekord klasy, podwyższając poprzeczkę na ET: 12.376.
PROFI+
PROFI+ tym razem bez dragsterów Carlsena Mortena. Pozwoliło to na zaciętą i równą walkę o pierwsze miejsce, pomiędzy Chevroletem Corvette Maćka Krajewskiego, a Porsche 964 Pawła Kowalskiego. Sporym zaskoczeniem było znalezienie się na czwartym miejscu seryjnego BMW M3. Właściciel auta – Berling Marcin, zdecydowanie „ogarniał” tylny napęd, na co dowodem jest ET: 13.421 w eliminacjach. Marcin poległ jednak w półfinale z Pawłem Kowalskim (ET: 12.504). Drugi półfinał to pojedynek dwóch współczesnych, amerykańskich muscle carów – Chevroletów Corvette. Auto Roberta Natora, okazało się jednak o sekundę wolniejsze od Corvette Maćka (ET: 12.424). W finale amerykańska moc z silnika o dużej pojemności, ponownie pokazała wyższość (ET: 12.091) – tym razem nad Porsche 964 (ET: 12.43).
TURBO
Jedna z najciekawszych klas – TURBO, na otwarciu sezonu rozczarowała widzów. Spodziewano się 11-ek w wykonaniu Witka Karałowa (Honda Civic Type S), Marcina Wawrzaka (Honda CRX) oraz Eugeniusza Fibicha (Corsa GEKO). Niestety awarie dwóch ostatnich zawodników wykluczyły ich z zawodów, a średnie 12-ki Witka (najlepsze ET: 12.409) nie robiły już wrażenia na widowni. W półfinale, awaria samochodu wyeliminowała także i tego zawodnika, a pierwszym miejscem mógł cieszyć się kierowca ponad 400-konnego VW Golfa IV – Kalika Bartłomiej.
TURBO+, MAXI, OUTLAW
Na kolejną z klas czekali chyba wszyscy. To oczywiste – przejazdy dwóch najszybszych aut z Polski, z napędem na 4 koła, zapierają dech w piersiach. Przejazdy Subaru Impreza Marcina Czernika oraz EVO IX Tomka Nagórskiego były obserwowane na stojąco. Niestety już pierwszy przejazd Marcina pokazał, że z autem jest coś nie tak – tylna oś podskakiwała niczym kangur, nie mogąc zerwać przyczepności na starcie. Zmiana opon pomogła w pewnym stopniu, jednak na 9-ki w wykonaniu tego auta, nie można było liczyć na Bemowie. W eliminacjach, takich czasów nie zapowiadały nawet przejazdy Tomka (ET: 10.751), którego Mitsubishi Lancer „dostał” nową budę najnowszej generacji – EVO IX. „Misiek” Grzegorza Staszewskiego najwyraźniej nie był w pełni sił (ET: 11.352), gdyż widzieliśmy już lepsze przejazdy w jego wykonaniu. W półfinałach poległo z Imprezą Czernika, a Eclipse Artura Lewickiego, z EVO IX Tomka Nagórskiego.
Nienajlepsze czasy eliminacji klasy TURBO+, nadrabiały auta z MAXI oraz OUTLAW. Marcin Blauth w „Tajfunie” (GMC Typhoon) już w eliminacjach MAXI przejechał ćwiartkę w czasie 9.984, zbliżając się do rekordu Polski. Arek Oziębło w nowej odsłonie S4 Killera, zszedł do ET: 10.333, co było tylko wstępem do 9-tki w wykonaniu tego auta.
Eliminacje OUTLAW również obfitowały w emocje. Tomek Nagórski pokazał (ET: 9.752), że bardzo nie wiele brakuje mu do pobicia rekordu Polski. „Blacha” wciąż trzymał formę i „kręcił” niskie 10-ki (ET: 10.088). Biały Kot pomimo „pompowania jedynie” 1 bara, 1/4 mili pokonał w jedyne 10.275 sek.! Niezbity dowód na to, że w tym aucie drzemie niesamowity potencjał. Eliminacje trzech ostatnich klas były tylko zapowiedzią tego co miało wydarzyć się w finałach.
Finały
W TURBO+ podczas ostatecznej walki między Subaru, a Mitsubishi, Tomek Nagórski w końcu pobił rekord Polski i zszedł na 9.7 sek., tym samym zgarniając najwyższe miejsce na podium.
Radość z rekordu nie trwała jednak zbyt długo, bo na starcie ustawiał już się pojedynek finałowy pomiędzy Audi S4 Killer, a GMC Typhoon. Użyty w „ciężarówce” podtlenek azotu podczas całego przejazdu zaowocował niewiarygodnie niskim, nowym rekordem Polski – ET: 9.363 !!! W tym samym przejeździe Arek Oziębło ustanowił swój życiowy czas przejazdu – 9.717 sek.!
W półfinałach klasy OUTLAW, „Tajfun” (ET: 10.789) poległ z Chevroletem Corvette 4×4 „GS’a” (ET: 10.407), a kolejna 9-ka w wykonaniu EVO IX (ET: 9.887) pozwoliła spotkać się tym dwóm autom w finale. Pomimo gorszego czasu reakcji, Tomek nadrobił stratę (ET: 10.281) i zgarnął kolejny puchar na Bemowie.
Klasy motocykli
Oprócz samochodów, na Bemowie miały miejsce także pierwsze Mistrzostwa Polski w klasie motocykli. Już najniższa z klas – MOTO, może pochwalić się czasem przejazdu ET: 10.664 w wykonaniu Kosińskiego Włodzimierza na Suzuki GSXR750, który okazał się najlepszy w tej klasie. Suzuki GSXR1000 z przedłużonym tylnym wahaczem startowało już w klasie MOTO PLUS i okazało się najszybszym jak do tej pory motorem w Polsce, ustanawiając rekord Polski na poziomie 9.79 sek.! Roland Krzemiński był bezkonkurencyjny i bez problemów ustał na najwyższym miejscu podium. Pomimo tego, że najwyższą klasą motocykli jest MOTO MAXI, to nie do niej należą rekordowe czasy przejazdu. Motocykle z tej klasy są cięższe aniżeli w MOTO PLUS i ich waga jest głównym czynnikiem wpływającym na czasy. ET: 10.273 pozwoliło w finale Białobłockiemu Maćkowi (Suzuki Hayabusa) na zapewnienie sobie pierwszego miejsca.
Podsumowanie
Otwarcie sezonu z pewnością można zaliczyć do jak najbardziej udanych. Nienajlepsze czasy w niższych klasach w pełni zrekompensowały przejazdy najszybszych aut oraz nowy rekord Polski. W tym roku zadbano także o lepszą organizację zawodów, a wcześniejsze zapowiedzi nie były tylko słowami rzuconymi na wiatr. Na pasie nie było już „setki” osób, a tylko kilka, dzięki czemu auta nie były zasłaniane podczas startu. Widoczność poprawiały także trybuny, na ponad 2000 osób! Zarówno jadło jak i napoje były warte swojej ceny, a z załatwianiem spraw w kwestii fizjologicznej również nie było problemu. Podsumowując, należą się słowa pochwały w kierunku organizatorów, ponieważ postępy w porównaniu z poprzednimi imprezami SSS były znaczne. Wśród nich nie zabrakło także najważniejszego z organizatorów – ś.p. Jana Wdowczyka, który 1 maja zapewnił nam idealną pogodę do osiągania rekordowych czasów od początku do końca trwania zawodów. Dziękujemy Ci Jasiu !!
Już w dniach 26-27 maja odbędzie się kolejna eliminacja WRMP na 1/4 mili w Białej Podlasce. W międzyczasie jednak zawodnicy z Polski wybierają się na zawody do Szwecji, gdzie na dużo lepszej nawierzchni, będą mogli prawie w 100% sprawdzić swoje „maszyny”. Miejmy nadzieję, że zapowiedzi zawodników o zemście na Szwedach za potop będą w 100% spełnione 😉
1. galeria z imprezy
2. galeria z imprezy