Do rozpoczęcia sezonu 2019 w większości serii wyścigowych jeszcze daleko. Mimo to, od czasu do czasu, fani motosportu są wybudzani ze snu zimowego wyścigiem Formuły E – zimowej serii, w pełni elektrycznych bolidów jednomiejscowych. Ostatnio mieliśmy przyjemność oglądać wyścig w stolicy Chile – Santiago.
Rywalizacja przebiegła pod znakiem gorącej atmosfery – dosłownie i w przenośni. Temperatura powietrza w sobotę była najwyższą w historii serii. Na czele wyścigu rywalizacja była równie gorąca. Buemi był długo atakowany przez Birda. Neutralizacje zbliżyły czołową trójkę jeszcze bardziej. Niestety, lider zaliczył bliskie spotkanie z bandą i musiał uznać wyższość Birda. Uszkodzenia samochodu wykluczyły go z walki o dobry rezultat. Na polu bity, prócz Brytyjczyka, pozostał Wehrlein. Niemal do końca trwała niezwykle zacięta walka o każdy centymetr asfaltu. Niestety, Wehrlein nie był w stanie objąć prowadzenia, nawet po aktywacji Attack Mode. Późniejsze problemy Niemca pozostawiły kibiców w niepewności czy kierowca w ogóle przekroczy linię mety.
Ostatecznie na podium znaleźli się kolejno: Bird, Wehrlein oraz Sims. Warto dodać, że zarówno zdobywca drugiego, jak i trzeciego miejsca są debiutantami w Formule E! Przypomnijmy, że nie są to jednak amatorzy motosportu. Pascal Wehrlein startował już w DTM, a także zaliczył epizod w Formule 1 za kierownicą Manora. Alexander Sims jest natomiast znacznie mniej doświadczony od Niemca, lecz startował chociażby w GP3.
Skrót wyścigu można obejrzeć poniżej: