W miniony weekend została rozegrana pierwsza eliminacja V Edycji Ligi RBR, podobnie jak w zeszłym sezonie był to Rajd Monte Carlo. Ku uciesze licznie zebranych kibiców w rajdzie wystartowało aż 10 samochodów klasy WRC, przed zawodnikami było do przejechania 14 odcinków specjalnych w arcytrudnych warunkach. Tym razem śnieg spoczywał tylko na jednym najwyżej położonym odcinku, mimo to woda spływająca z górskich pasm zapewniła kierowcom i kibicom mocne wrażenia na pozostałych niżej ulokowanych próbach. A trasy pierwszego w tym sezonie rajdu przyciągnęły rekordową ilość kibiców.
W klasie WRC głównym pretendentem do zwycięstwa był niewątpliwie Łukasz Lach broniący tytułu mistrzowskiego. Tym razem jednak zadanie to miał mu utrudnić między innymi powracający na ligowe odcinki Jarek Cebula, Mr. Tarmac jednak rozpoczął dopiero 3 rezultatem na próbie nr 1. Były mistrz popełniał drobne błędy i notował czasy poniżej swoich oczekiwań. Dopiero w drugiej części rajdu kierowca Autoklubu przycisnął swoje Subaru meldując się na koniec imprezy na drugim stopniu podium. Walkę o drugie miejsce prowadził także kierowca zespołu Rallypl Łukasz Gniadek, po śnieżnym odcinku nawet znalazł się zaraz za liderem niestety na kolejnych próbach tracił przewagę i ostatecznie zameldował się na ostatnim stopniu podium. Najbardziej niewdzięczne miejsce dla sportowców przypadło także zawodnikowi Rallypl Virtual Rally Team, znanemu ze swoich wyczynów w samochodzie gr. N. Paweł Chlebowski, bo to o nim mowa zadebiutował w tym sezonie za kierownicą Subaru Imprezy WRC ’05. Pomimo drobnych błędów na początku rajdu kierowca z uśmiechem dojechał na metę. Na 5 miejscu sklasyfikowano Maćka Potempe, który po raz pierwszy zaprezentował polskiej publiczności Forda Focusa w specyfikacji ’04. Kierowca jednak skarżył się na brak testów przed rajdem na mokrej nawierzchni do tego pod koniec rajdu silnik Forda zaczął pracować na 3 cylindrach, ale pomimo tych niedociągnięć Maciek wygrał swój pierwszy w karierze odcinek specjalny. Tym razem niestety o wynikach zadecydowały także rozstrzygnięcia przy tak zwanym „zielonym stoliku”. Aż 3 kierowców zostało zdyskwalifikowanych za nie dostarczenie do biura organizatora nagrań z kamer pokładowych swoich samochodów. Nagrania te są obowiązkowe dla wszystkich punktujących zawodników. Wśród kierowców, których zespoły nie dostarczyły na czas odpowiednich materiałów znalazł się między innymi bardzo szybko i efektownie jadący Bartosz Furtak. Wykluczenie zostało także zastosowane wobec Pawła Kalushy i Kaeresa. A zwycięzcą rajdu został oczywiście bielszczanin Łukasz Lach, udowodnił tym samym że nie ma zamiaru oddać w tym roku tytułu mistrzowskiego i w całym rajdzie oddał tylko 5 oesowych zwycięstw na rzecz Jarka Cebuli i Maćka Potempy. Równocześnie na zawodnika Autoklubu nałożono karę finansową za kręcenie tak zwanych bączków na mecie rajdów, przypomnijmy że manewr ten jest paradoksalnie zabroniony ze względów bezpieczeństwa.
Rywalizacja w klasie samochodów produkcyjnych to już historia iście dramatyczna. Na mecie znalazło się tylko trzech kierowców nie korzystających z systemu Superally. Już na początku rajdu odpadli jedni z faworyzowanych kierowców. Już na pierwszym odcinku posłuszeństwa odmówiło Subaru Rafała Dworaka, kierowca PCH Virtual Rally Team nie skorzystał z systemu SR. Pech mieli także jego zespołowi koledzy, znany dziennikarz Marcin Zabolski oraz Michał Podsiadło zmuszeni byli skorzystać z systemu SR i zostali sklasyfikowani dopiero na 18 i 21 miejscu. Kolejny pretendent do podium w klasie Marcin Kowal zaliczył aż dwa razy spotkanie z drzewami, pomimo iż przejechał tylko 2 odcinki w czasie rajdu odnotował zwycięstwo na jednym z nich. Zwycięstwo przypadło świetnie i czysto jadącemu Marcinowi Nawrockiemu, który tym samym wywalczył dla swojego No Name Rally Team’u drugie miejsce w klasyfikacji zespołów i jako jedyny kierowca grupy N punktował w generalce ( 6 miejsce ). Drugie miejsce zasłużenie przypadło Marcelusowi, choć załoga Imprezy N12 przeżyła dramat na ostatniej pętli rajdu, na której to uderzyli w skarpę i poważnie uszkodzili zawieszenie, na szczęście nie pociągło to za sobą dalszych konsekwencji. O zwycięstwo walczył zeszłoroczny mistrz ośki Michał Ostapiuk, pomimo braku doświadczeń w aucie z napędem na cztery koła popularny Ozdap wygrał wszystkie suche odcinki niestety drobne błędy doprowadziły do wypadku na drugiej pętli rajdu. Mimo to Michał zameldował się na trzecim miejscu, które stracił w wyniku nie dosłania przez zespół nagrań z kamer pokładowych. W ten sposób na podium wskoczył także korzystający z systemu Superally Jakub Kruczek. Bielszczanin w połączeniu z 11 miejscem Pawła Cieżkowskiego, wywalczyli pierwsze miejsce dla swojego zespołu PHU Kuba Rally Team. Nadmieńmy jeszcze, że w tym zespole jeździ jedyna w stawce dziewczyna Marlena „MALA”, która zajęła wysoką 15 pozycje. Czwarta lokata przypadła prezesowi portalu RBR.PL oraz organizatorowi Piotrowi Górczyńskiemu. Piotor zaprezentował bardzo czystą jazdę, dzięki czemu był jednym z trzech kierowców, którzy ukończyli rajd w grupie N bez korzystania z systemu Superally. Kolejne dwa miejsca zajęli Jarek Ciecwierz zmagający się pod koniec rajdu z problemami technicznymi w swojej Imprezie N11 oraz Maciej Jermakow, który dzięki 6 pozycji w klasie zdobył punkty i 3 miejsce w klasyfikacji teamów dla zespołu PAK N4 Virtual Rally Team. Pechowo rajd potoczył się dla pozostałych zawodników tego zespołu Radekb111 zajął ostatnie miejsce w stawce natomiast Rafał Gorgon odpadł na odcinku nr 10 po awarii elektroniki w jego rajdówce. Na siódmym miejscu znalazł się Flomax, wrocławski kierowca był na mecie mocno zaskoczony zdobyciem punktów. Ostatnie punktowane miejsce przypadło kierowcy zespołu 69 Rally Team, Sambadi podróżował bardzo efektownie co zostało docenione przez kibiców i warszawiak został uhonorowany nagrodą publiczności. Jak sam kierowca przyznał jazda bokami bardziej spowodowana złym ustawieniem zawieszenia niż celowym działaniem ale opłaciło się.
Już chyba tradycyjnie największą frekwencją cieszyła się klasa s1600. A kierowcy wirtualnych osiek zapewnili kibicom nie małe emocje, aż dwóch kierowców tej klasy znalazło się na punktowanych miejscach w klasyfikacji generalnej. I tak dwóch Wojciechów startujących z w zespole PAK Virtual Rally Team zdobyło dublet dla swojego zespołu. Pierwszy dojechał W. Weychert prezentując kibicom bardzo równą i pewną jazdę pomimo problemów zdrowotnych będących następstwem dachowania na rozegranym tydzień wcześniej Rajdzie Magurskim zaliczanym do Pucharu RBR.PL. Drugi stopień podium znalazł się pod stopami W. Talagi, który wskoczył na to miejsce po błędzie na odcinku nr13 Pawła Suchty. Kierowca Rallypl Virtual Rally Team S1600 spadł na 4 lokatę zdobywając dając się jeszcze wyprzedzić Tadeuszowi Brzeskiemu, odnoszącemu ostatnio coraz większe sukcesy.
Pozostali kierowcy zespołu Rallypl także nie zaliczyli Monte do udanych rajdów, Darek Balazy już na 3 odcinku na tyle poważnie uszkodził swoją Fiestę, że nie było mowy o kontynuowaniu rajdu i po zastosowaniu systemu SR został sklasyfikowany dopiero na 34 miejscu. Natomiast w aucie Marcina Tomaszewskiego uszkodzeniu uległa elektronika zaraz po zjeździe z rampy startowej przez co kierowca nie wystartował nawet do pierwszego odcinka, a zespół został sklasyfikowany na 3 miejscu. Piąte miejsce przypadło Grzegorzowi Furtakowi, który z rampy mety zjechał wyraźnie zadowolony ze swojego występu. Kolejne miejsce i 3 punkty zgarnął kierowca PCH Virtual Rally Team S1600, Marcin Józków. Marcin dwa razy był zmuszony do skorzystania z pomocy kibiców na szczęście straty czasowe nie były wielkie a i samochód znacznie nie ucierpiał. Na dojechanie postanowił pojechać Kkuzi, i jego taktyka sprawdziła się w 100% nie tyle że dojechał ale na bardzo dobrym 7 miejscu, zdobywając tym samym punkty czego się nie spodziewał po starcie w Monte Carlo. Ostatni punkcik po dyskwalifikacji Marcina Satali za niedosłanie nagrań z kamer zamontowanych w rajdówce zgarnął coraz szybciej jeżdżący Robert Kubica. Bielszczanin odnotował tym samym swój życiowy sukces w imprezie tej rangi. Pechowo rajd się potoczył dla Mateusza Brzeskiego, który był przez wielu typowany do zwycięstwa w imprezie. Kierowca zespołu PCH na mecie rajdu otwierał drugą dziesiątke. Kolega z zespołu Mateusza, Robert Szułczyński zaczął bardzo dobrze notując czasy w pierwszej trójce. Jednak błąd w ustawieniu hamulców w jego Fieście doprowadził do wypadku na piątym odcinku specjalnym. Po skorzystaniu z systemu SR Robert został sklasyfikowany na 17 miejscu.
Gratulujemy zwycięzcom oraz wszystkim tym, którzy ukończyli ten arcytrudny rajd co nie należało do rzeczy łatwych. A już za tydzień zostanie rozegrana kolejna eliminacja Polskiej Ligi RBR, tym razem kierowcy zmierzą się na wirtualnych trasach Rajdu Szwecji. A ja zapraszam już teraz na kolejną relację ze zmagań najlepszych kierowców w kraju.