Relacje

Relacja z ProfiAuto Show 2019

Weekend 8-9 czerwca stał pod znakiem motoryzacyjnego święta w Katowickim Spodku. Mowa o ProfiAuto Show. Głównym „daniem” targów są wystawcy, reklamujący swoje produkty branży motoryzacyjnej. Tegoroczna, 16. edycja, gościła 150 firm. Na stoiskach reklamowano części samochodowe, nowoczesne rozwiązania z branży czy narzędzia serwisowe. Coś dla siebie znaleźli klienci detaliczni, hurtowi, a także mechanicy samochodowi.

Ponadto na odwiedzających czekała masa atrakcji. Z pewnością, nikt nie mógł narzekać na nudę. Warto zaznaczyć, że impreza była przyjazna całym rodzinom, gdzie każdy jej członek mógł znaleźć coś dla siebie.

Wyżej i szybciej

Organizatorzy wyraźnie chcieli dostarczyć odwiedzającym jeszcze mocniejszych wrażeń niż przed rokiem. Tym sposobem, na chętnych czekał… skok na bungee! Dla osób nieco mniej odważnych, przygotowano poduszkę kaskaderską wprost z filmów akcji. Gwoździem programu natomiast był skok na bungee… samochodu! Renault Clio wraz z pasażerami zrzucono z ponad 80 metrów przed Spodkiem. Trzeba przyznać – niecodzienny widok!

Nieco bardziej przyziemne atrakcje czekały na gości tuż za MCK. Można tam było spróbować swoich sił w przejeździe 9-konnym gokartem, czy też zasiąść na prawym fotelu pędzącego bokiem BMW.

Dla ludzi z lękiem wysokości i… prędkości, Mercedes przygotował specjalną kapsułę, symulującą przejazd bolidem Formuły 1 po torze Circuit de Catalunya. Nic jednak nie zastąpi pędu gokartem przez ciasny tor czy ryku silnika.

Ukryte perełki

Przeciskając się przez zatłoczone stanowiska wystawców łatwo było przeoczyć świetne samochody zaparkowane między setkami części samochodowych. Na uważnych czekał Mercedes SLS AMG GT w specyfikacji GT3, rajdowe Subaru Impreza STi R4 czy kultowy „Maluch”, czyli Fiat 126p. Najbardziej oblegany był jednak McLaren 570GT. Tak niepowtarzalna bryła nadwozia przykuwała uwagę już z daleka i nie pozwalała przejść obojętnie.

Co jednak najważniejsze, większość „eksponatów” była dostępna na wyciągnięcie ręki. Nic nie stało na przeszkodzie, aby zasiąść za kierownicą prawdziwej bestii widocznej na zdjęciu. Jeżeli byliśmy w stanie wślizgnąć się do ciasnego kokpitu, mogliśmy przez krótką chwilę poczuć się jak etatowy kierowca wyścigowy.

Symulatory… były średnie

Jako simracer, nie mogłem przejść obojętnie obok symulatorów. Miałem okazję skorzystać z dwóch i przykrością stwierdzam, iż doświadczenie to nie należało do przyjemności. Pierwszym symulatorem było stanowisko wyposażone w Thrustmastera TMX oraz gogle VR. Mieliśmy do dyspozycji dwa okrążenia na torze Mojave w grze Project Cars 2. Niestety, czujniki wykrywające położenie samych gogli były prawdopodobnie źle rozmieszczone, przez co kamera w grze traciła orientację.

Drugim symulatorem było oparte na Dirt 4 (?) stanowisko wyposażone w specjalną platformę, poruszającą się podczas jazdy. Ten element symulatora działał jak należy i dostarczał odpowiednich odczuć w czasie jazdy. Kierownica jednak… była kiepska. Force feedback niemal nie istniał, przez co trudno było o odpowiednie czucie samochodu. Pamiętajmy jednak, że należy symulatory traktować jako całkowity dodatek do imprezy.

Bawiłem się bardzo dobrze!

Imprezę mogę polecić każdemu. Niezależnie, czy jesteśmy motoryzacyjnymi geekami, czy szukamy nieszablonowego zajęcia na weekend. Każdy, kto choć przez chwilę chce żyć na nieco wyższych obrotach, znajdzie coś dla siebie. Poziom imprezy rośnie, o czym świadczy rosnąca liczba odwiedzających. W tym roku było to aż 46 tys. gości!

Pełna galeria z ProfiAuto Show 2019

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Avatar photo
Michał Pochopień
Fan motorsportu zarówno prawdziwego, jak i wirtualnego, śledzący prawdopodobnie wszystkie możliwe serie wyścigowe na świecie - w tym, jako jedna z 3 osób w Polsce oglądam NASCAR ;)
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments