Zrzucam bieg, wklejam się w zakręt, leciutko wciskam trigger, by wyhamować w zakręcie. Przerzucam masę ciała z lewej na prawą, ponownie się wklejam i ostro hamuje. Zaczyna mnie rzucać. Shimmy nie pozwoli bym wyrobił się w zakręcie. W końcu poddaję się, przerzucam się na prawo i mam tylko nadzieję, że przednie koło znajdzie te magiczne pokłady przyczepności i wykręcę bez wypadnię… Jednak kończę na twarzy, tracąc najlepszy czas. Wychodzę do menu i klikam restart. Tym razem opóźnione hamowanie się uda.
Gran Turismo Ride
RIDE 3 to kontynuacja stosunkowo młodej serii gier motocyklowych o dość otwartej strukturze. Takie Gran Turismo motocyklizacji, dostępne dla każdej wiodącej platformy. Producentem i wydawcą jest znane już 25 lat z gier motocyklowych i wyścigowych studio Milestone. Z lekkim uprzedzeniem zasiadłem do tej produkcji mając w głowie ostatni rok przeciętnych gier tegoż studia – o fizyce prowadzenia kartonu Sebasian Loeb Rally EVO i niesamowicie wręcz nurzącego tempem Gravel. Tym jednak razem temu bądź co bądź utytułowanemu studiu udało się mnie zaskoczyć.
Kubeł wody na głowę
Dodam od razu, że nie grałem w poprzednie części cyklu, więc mogę zachwycić się czymś co fani cyklu znają od przeszło 3 lat. Interfejs gry od samego początku schludnie prowadzi nas aż zasiądziemy za kierownicą motocykla. Natura Jaceła-Tryharda kazała mi ustawić najwyższy poziom trudności i gnać na złamanie karku. Jakież było moje zdziwienie, gdy w pierwszym zakręcie nie tyle nie wyrobiłem, co doprowadziłem do zblokowania przedniego koła i wyłożenia się na asfalt niczym Ja 9 lat temu, gdy wujek pierwszy raz dał mi poprowadzić Simsona. WOW. Powtórzyłem procedurę startu z 12 razy, ale nie udało mi się ukończyć wyścigu bez gleby. W końcu skruszony wróciłem do wyboru opcji. Przed wyścigiem włączyłem parę asyst i zmieniłem poziom trudności. Mimo to nie dojechałem pierwszy, ale ukończyłem wyścig z zaledwie jedną glebą. Pierwsze wrażenie zaawansowania fizyki prowadzenia motocykla – jak najbardziej pozytywne.
Szybka szkoła
Przyznam się, że nigdy nie podchodziły mi motocyklówki, mimo że jestem wieloletnim aktywnym motocyklistą. Po prostu nie umiem przenieść wyobrażenia prowadzenia na świat wirtualny. I w tej gierce udzielił mi się ten „brak”. Fizyka prowadzenia w RIDE 3 jest pograniczem symulacji i arcade – wciąż są uproszczenia, ale sama produkcja tak bardzo angażuje przez rozmaite niebezpieczeństwa wynikające z prowadzenia motocykla na limitach przyczepności, że nie ma mowy o graniu bez asyst przez casuali. Jest tu obecne opóźnienie wynikające z transferu masy w zakręcie, możliwość zablokowania przedniego koła i łatwej gleby, katapultowanie kierowców z siodeł przy zbyt mocnym starcie oraz wiele innych niespotykanych w „samochodówkach” przypadków ukazania zmagań z fizyką pojazdu.
Kręte drogi
RIDE 3 zaoferowało mi kilkakrotnie więcej zawartości niż oczekiwałem. 30 tras w różnych konfiguracjach, 270 licencjonowanych, odtworzonych w najmniejszym detalu motocykli i setki możliwych modyfikacji 2-kółek stawia produkcje obok Motorsport 7 i GT Sport. Nawet swojego kierowcę można dowolnie przebierać w różne ciuchy i upiększać na wzór simsów dokładniej niż w Horizonie 4. Ekipa Milestone zaprojektowała niesamowicie skrupulatnie modyfikacje mechaniczne do zawartych pojazdów – od szlifu cylindra, wymianę filtra powietrza aż po zmianę felg na lżejsze. Możliwe jest także oklejanie i delikatne zmiany wizualne. Jeżeli chodzi o trasy, to również zostały świetnie odwzorowane. Cieszy obecność Nurburgringu czy też legendarnego Mazda Laguna Seca.
A jak z czystym funem z jazdy?
Jest zdecydowanie obecny. Motocykle odczuwalnie różnią się mocą, charakterystyką silnika, wagą czy środkiem ciężkości. Jednak wszystkie jednoślady mają nieco zbyt dużą bezwładność, która sprawia, że mieszczenie się w wąskich trasach to walka z grawitacją. Spowodowało to, że lubiłem szerokie, długie trasy a nie cierpiałem małych „gokartówek”. O dziwo najlepiej grało mi się chyba klasą 125cm, gdyż drobna, zwinna NSR’ka to wspaniałe doświadczenie nagłej mocy dwusuwa po 8 tysiącach obrotów. Ciekawie prowadzi się też motocykle „momentowe” czyli spore crusiery, którymi trochę dziwnie się ściga, ale na pewno ciekawie się jeździ przez zupełnie inne ustawienie zawieszenia, silnika itp. w porównaniu do szlifierek.
„Jazda 3” śmiga na Unreal Engine 4, który nie jest może wykorzystany do granic możliwości, jednak ani nie straszy ani nie zachwyca. Rzuca się w oczy niski zasięg rysowania cieni, kanciaste otoczenie toru czy też tłumy ludzi z klocków lego, ale jednocześnie jak wspominałem błyszczy wykonanie motocykli. Na PS4 gra działa (o ile się nie mylę) w stałym 1080p i 30fps’ach ze sporadycznymi spadkami płynności w losowych momentach. Bólem są długie ekrany ładowania, do tego wszystkie wyglądające tak samo i potęgujące uczucie straty czasu. Ciekawym i moim zdaniem trafnym zabiegiem jest natomiast odblokowanie klatkarzu na konsolach premium do 60 klatek co w „ciaśniejszych” momentach na torze się z pewnością przydaje. Dodam jeszcze, że gra nie otrzymała spolszczenia. Udźwiękowienie motocykli jest nagrane w większości poprawnie, choć niektórym potężnym silnikom o ponad litrze pojemności brakuje „brutalności”.
Od 125 po MotoGP
Sama kariera jest zbudowana z zawodów składających się zwykle z kilku wyścigów przeciwko stoperowi lub przeciwnikom. Co prawda mamy tu 7 klas pojazdów przez co jest tego naprawdę sporo i trudno objechać wszystko, ale sama kariera prócz dawania nam kasy, kolejnych zawodów i przedmiotów kosmetycznych nie pcha nas zbytnio do przodu. Nie ekscytuje i nie angażuje we wspinanie się po szczeblach ku najlepszemu. Poza karierą są też wyzwania czasowe, gdzie otrzymujemy wysokiej klasy motocykl i konkretną trasę z czasem do pobicia. Jeśli samo kręcenie czasów was nie wkręci, możecie nie mieć wystarczającej motywacji by ukończyć RIDE 3.
Finalnie RIDE 3 zrobił na mnie wrażenie zaawansowanym systemem prowadzenia, ucieszył ilością motocykli oraz ich modyfikacji. Nie oszołomił jednak graficznie i znużył powtarzalną karierą, po której oczekiwałem ciekawych wstawek o historii wyścigów motocyklowych a dostałem po prostu wyścig za wyścigiem.
Najnowsza ścigałka od Milestone jest na pewno wydarzeniem ważnym dla motocyklistów, tak jak dla samochodziarzy było Gran Turismo. Mimo pewnych ujm jest to z pewnością najlepsza motocyklowa gra roku, z setkami maszyn do objechania i modyfikacji oraz dziesiątkami tras do masterowania. Gra jest kompletna i skończona. Jednocześnie mam nadzieję, że będzie wspierana nową zawartością, gdyż z solidnych podstaw powstała jedna z najlepszych motocyklówek wszechczasów, choć paradoksalnie nie będąca w top ścigałek tego roku.
Plusy
+ prowadzenie i fizyka motocykla
+ ilość i jednocześnie jakość modeli oraz zaawansowanie ich modyfikacji
+ duża ilość tras o różnych układach
+ możliwości ustawienia gry by była przystępna dla mniej zaawansowanych jak i starych wyjadaczy
Minusy
– powtarzalna kariera
– AI przeciwników nie jest majstersztykiem
– niezbyt atrakcyjne otoczenie wokół pięknego modelu motocykla
– (minus i jednocześnie sugestia) Milestonsi, tu aż się prosi o jakąś wiki/cinematic o historii dla motozwariowanych!