24-godzinny klasyk w tym roku okazał się znacznie łaskawszy dla ekipy Prema Orlen Team, niż przed rokiem. Przypomnijmy, ekipa Kubicy zatrzymała się na ostatnim okrążeniu wyścigu, będąc na prowadzeniu. Tym razem zdołali dowieźć do mety znakomitą, drugą lokatę w klasie LMP2! Po świetnym starcie ekipa Premy prowadziła przez jakiś czas, lecz musiała uznać wyższość Joty. Warto wspomnieć także o Polskim zespole Inter Europol Competition, który wystawił dwa samochody. Ukończyli na 13. i 14. lokacie w klasie.
Wyścig padł łupem Toyoty #8. Ekipa Buemi, Hartley, Hirakawa dowiozła zwycięstwo we Francji. Początkowo, to siostrzana ekipa przewodziła rywalizacji, lecz oddali prowadzenie po problemach technicznych. Mimo to Japończycy zdobyli dublet. Byliśmy zatem świadkami sytuacji podobnej do 2019 roku. Trzeba przyznać, że rywalizacja w najszybszej klasie nie była emocjonująca. To może jednak zmienić się już w przyszłym roku, kiedy na torze zobaczymy znacznie więcej samochodów Hypercar, różnych producentów.
W klasie GTE Pro wygrała ekipa Porsche #91. Jeszcze niedzielnego poranka wydawało się, że najpewniejszym kandydatem do zwycięstwa była Corvetta #64. Jak to jednak w Le Mans bywa, pewny jest tylko fakt, że nic nie jest pewne. W wyniku incydentu międzyklasowego Chevrolet zmuszony był do wycofania się. Kierowca LMP2, który posłał lidera GTE Pro w bandy, otrzymał 3-minutową karę. Pod koniec wydawało się, że walkę z Porsche nawiąże jeszcze Ferrari, finalnie jednak przekroczyło linię mety minutę za zwycięzcami.
Foto: fiawec.com