Oczy wszystkich fanów motosportu były zwrócone rzecz jasna w stronę GP Australii. W Stanach Zjednoczonych jednak odbyła się kolejna runda NASCAR. Kyle Busch zawitał do Victory Lane drugi raz z rządu!
Pozostajemy na zachodnim wybrzeżu USA – Kalifornijski tor Auto Club Speedway gościł NASCAR w ubiegły weekend. Pierwszy rząd zajęli kolejno Dillon oraz Harvick. Charakterystyka toru oraz nowy pakiet aerodynamiczny sprawiły, że walka stała się zacięta od samego początku. Po początkowych roszadach, na fotelu lidera rozsiadł się Kyle Busch. Zielona Toyota pewnie pokonywała kolejne mile wyścigu i nawet neutralizacja nie przeszkodziła jej w wygraniu pierwszego segmentu.
Drugi etap, powiedzmy szczerze, był mało emocjonujący. Kyle Busch kontynuował dominację. Na mecie segmentu wypracował 6-sekundową przewagę na Keselowskim. Zjazd do pit road okazał się jednak pechowy dla kierowcy Toyoty – otrzymał kare za przekroczenie prędkości.
Finałowy segment na prowadzeniu rozpoczął Keselowski. Dotychczasowy lider został zrzucony w głąb stawki – na 18. lokatę. Nie oznaczało to oczywiście końca walki. Wręcz przeciwnie! Kyle Busch w bardzo szybkim tempie odrabiał straty i po 20 okrążeniach był już na 7. miejscu. Los uśmiechnął się do niego po neutralizacji, na 35 okrążeń przed końcem. Miał szansę odbyć „darmowy” pit stop i wrócić do gry. Na czele wyścigu bój toczyli Keselowski i Logano. Jak mówi przysłowie: „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”… i skorzystał! Kyle Busch powrócił na prowadzenie, które utrzymał aż do mety!
Podsumowanie niedzielnego wyścigu:
Foto:
nascar.com
