Tak pokrótce można by streścić przebieg tegorocznego 4. Platinum Subaru Poland Rally. Zdecydowane zwycięstwo odniósł w nim, drugi raz z rzędu, Mistrz Polski Francuz Bryan Buffier. Wraz z pilotem Xavierem Panseri tworzył załogę Peugeota 207 S2000 w barwach Peugeot Sport Polska. Drugie miejsce niespodziewanie zajęli kuzyni Paweł i Tomasz Dytko w Mitsubishi Lancer EVO IX. Trzecia lokata przypadła Tomaszowi Czopikowi i Łukaszowi Wrońskiemu, (Mitsubishi).
Niestety, w skutek decyzji policji mającej wątpliwości co do należytego zabezpieczenia przebiegu rajdu, został on przedwcześnie zakończony.
Taką decyzję mogła pośrednio sprokurować ponadprzeciętna ilość wypadków, w których uczestniczyli zarówno zawodnicy na poszczególnych oesach, jak i służby zabezpieczające (zderzenie radiowozu z drzewem, w którym poszkodowanych zostało 4 funkcjonariuszy policji…).
Pierwszą próbą sportową był rozgrywany w czwartek wieczorem prolog na Moście Kotlarskim. Padł on łupem Buffiera. Drugi był Michał Sołowow także w Peugeocie. Niestety w momencie przekraczania linii mety w jego aucie doszło do poważnej awarii. Zerwany pasek rozrządu wykluczył go z dalszej rywalizacji na kolejnych oeach. Trzecia lokata przypadła Tomaszowi Kucharowi w Subaru Imprezie N12.
Oprócz rywalizacji sportowej poszczególnych zawodników, zgromadzeni nad Wisłą kibice mogli podziwiać spektakularne przejazdy Leszka Kuzaja w Lamborghini Gallardo, który zabierał na fotel pasażera osoby najhojniej wspierające fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko”.
Po rozegraniu prologu załogi niezwłocznie udały się w kierunku podkrakowskich Dobczyc, gdzie zlokalizowano serwis i bazę rajdu.
W piątek zaplanowano rozegranie 9 prób podzielonych na 3 pętle. Mimo fatalnych warunków atmosferycznych (bardzo obfite opady i ekstremalnie śliska nawierzchnia tras) zabójcze tempo narzucił Buffier wygrywając zdecydowanie większość prób. Kroku próbowała dotrzymać mu załoga Kajetan Kajetanowicz/Maciej Wisławski, lecz pod koniec 6 odcinka specjalnego trochę przesadzili z prędkością. Skutek – wizyta w rowie, dachowanie i koniec dalszych zmagań. Mimo wszystko ich wypadek miał o wiele mniejsze konsekwencje niż wcześniejsze tego dnia.
Już na pierwszej piątkowej próbie Citroen C2R2 załogi Ariel Piotrowski/Anna Wódkiewicz wypadł z trasy i uderzył w drzewo. Kierowca nie odniósł większych obrażeń, natomiast pilotka doznała złamania miednicy i została przetransportowana do szpitala w Bochni. Następny przejazd tego samego odcinka (w ramach II pętli) przyniósł kolejny wypadek. W tym samym miejscu pomiędzy drzewa wbił się Peugeot 206 teamu Mirosław Włodarczyk/Paweł Skrzywan. Także tutaj pilot został przetransportowany do szpitala, na szczęście skończyło się wyłącznie na bolesnych potłuczeniach. Trzeci przejazd feralnego odcinka został odowołany na wniosek policji.
Sobota to kolejny dzień zmagań, w którym do grona stawki RSMP dołączyło dodatkowo przeszło 70 załóg startujących w ramach Pucharu PZM. Ich przejazdy miały poprzedzać rywalizację w ramach Mistrzostw Polski. Jednakże wskutek kolejnych wypadków, tym razem pośród pucharowiczów, przerywano rywalizację również dla RSMP.
Rano na trasie rajdu nadal panowały intensywne opady. Mogły się one pośrednio przyczynić do wypadku na I oesie dnia. BMW serii 3 braci Klementowiczów wypadło z trasy i potrąciło niegroźnie fotoreportera znajdującego się w miejscu oznaczonym jako niebezpieczne. Także kolejna próba została odwołana z powodu wypadku. Na jednym ze skrzyżowań doszło do istnego karambolu z udziałem 4 kolejnych rajdówek . Niestety najbardziej poszkodowanym został kibic, potrącony przez jedno z aut uczestniczących w kraksie.
Dopiero 3 oes tego dnia odbył się w normalnych warunkach. Jak się później okazało – jako ostatni.
Z powodu zdecydowanego sprzeciwu koordynatora policji Organizatorzy zostali zmuszeni do odwołania II sobotniej pętli i wcześniejszego zakończenia rajdu (mimo, iż pogoda uległa zdecydowanej poprawie).
Nadmienić tym samym należy, że zdecydowana większość załóg Pucharu PZM przejechała w warunkach sportowej rywalizacji zaledwie jedną próbę na 6 zaplanowanych. Zważając na ogromne koszty przygotowania sprzętu, bezpowrotnie utracone wpisowe, niewywiązanie się z umów sponsorskich oraz fakt, iż niektórzy zawodnicy pokonali dorgę aż z okolic Olsztyna by wystartować w Krakowie – zrozumiałe jest wielkie rozgoryczenie i żal większości załóg w stosunku do Organizatora rajdu jak i policji.
W opinii wielu zawodników oraz większości kibiców organizatorzy rajdu nie dopełnili należytych starań by przeprowadzić udaną i bezpieczną imprezę. Aż nazbyt widoczne były: niewystarczająca liczba osób zabezpieczających poszczególne odcinki, braki przeszkolenia w zakresie procedur wypadkowych, niewłaściwa koordynacja z przedstawicielami służb porządkowych. Co dodatkowo zaskakuje – przedstawiciele Organizatora są zdumiewająco odporni na wyrazy krytyki i przerzucając odpowiedzialność na organy policyjne, nie uważają by sami w czymś zawinili…
Trzeba jednakże przyznać, że w przypadku poszczególnych funkcjonariuszy biorących udział w zabezpieczeniu rajdu trudno było liczyć na pomoc i życzliwość. Częściej można było spotkać się z wyraźną niechęcią (złośliwością?) zarówno w stosunku do zawodników jak i kibiców…
Kolejną, szóstą już eliminację RSMP stanowić będzie rozgrywany w sierpniu Rajd Rzeszowski.