Już dziś odbędzie się kolejny wyścig w ramach IRG Corvette Cup of America. Tym razem zawodnicy zmierzą się na torze Road America.
W zakręcie nr 5 na torze Road America ustawiono tablicę z dumną historią tego toru. Powstały w latach 50-tych XX wieku tor jest jednym z niewielu torów drogowych, które w tak niewielkim stopniu zmodyfikowano. Jak większość torów nie tylko w Ameryce powstał dzięki grupie zapaleńców. Wypatrywali oni podczas lotu niewielkim samolotem miejsc, gdzie mógłby powstać tor drogowy. W okolicach wioski Elkhart Lake znaleźli obiecujący układ dróg. Szczęście im sprzyjało, bo akurat zamykano w okolicy dużą fabrykę konserw i miejscowi włodarze szukali inwestorów. W ten sposób obie strony szybko zabrały się do robót przygotowujących pierwszy wyścig nazwany też „Próbnym”.
Trasa długości 3,35 mili łączyła drogi X,P i J w trochę zakrzywiony trójkąt. Rok później trasę wydłużono do 6,5 mili. Podczas zawodów zgromadziło się ponad 50 tys widzów i wiadome było, że to miejsce, gdzie mamy prostą umożliwiającą rozpędzić się do ponad 300 km/h oraz zakręty i zmiany w wysokości nitki toru zapewnią kibicom emocje. Tor zawitał więc do cyklicznych imprez lokalnych, narodowych i międzynarodowych. Potem przepisy organizacji imprez wyścigowych zmieniono, zakazano wyścigów po publicznych drogach. Organizatorzy postanowili wykupić ziemię i stworzyć w pobliżu tor, który czerpał garściami inspirację z wzniesień terenu, zakrętów i prostych. Nakładem 175 000 USD wybudowano od podstaw tor, który znamy już z naszych wyścigów. Tak powstała historia Road America by służyć kierowcom i kibicom motorsportu aż do obecnych czasów.
Ostatnie problemy techniczne pozbawiły nas transmisji z wyścigu serii IRG CC0A na torze Virginia Race, a szkoda. Działo się już od samego startu, Łukasz Krawczuk podczas startu do pierwszego wyścigu, tzw. „Sprintu” pokazał, jak powinien start wyglądać. Dosłownie wystrzelił z linii jak z katapulty na amerykańskim lotniskowcu. Jego Corvetta odstawiła od razu na kilka długości innych kierowców. No niestety start to nie wszystko i Łukasz popełniał błędy, które zmusiły go do zakończenia wyścigu. Do 6-tego kółka bronił się dzielnie przed Tomaszem Wachem. Duet No Limit II czyli Michał Kamasiewicz i Marek Cieślak jechali blisko siebie przez cały dystans ale raczej nie robili sobie większej krzywdy. W kolejności w jakiej zaczęli zakończyli pierwszy wyścig. W drugim wyścigu, czyli 70 minutowym „głównym daniu” start wygrał Kogut, ale i tym razem Tomasz Wach na dystansie nie dał szans rywalom kompletując kolejne 100 punktów. Łukasz Krawczuk zrehabilitował się i startując z dalszych pozycji przebił się na drugi stopień podium. Najniższy stopień kolejny raz dla Marka Cieślaka. No Limit II prowadzi w klasyfikacji zespołowej. Tomasz Wach już na ponad 200 pkt uciekł Markowi i chyba może zaczynać chłodzić bezalkoholowego ;p szampana bo tylko matematycznie jeszcze rozpatrywać można szanse innych kierowców na zwycięstwo w całej serii.
Zapraszamy w niedzielny wieczór na transmisję, mamy nadzieję, że serwis YT nie zrobi nam kolejnej przykrej niespodzianki i na żywo z klimatyzowanego IRG Studio będziemy komentować poczynania kierowców, którzy chcą pokazać, że walka do końca o punkty jest ważna, ale może jeszcze ważniejsze jest spędzenie na wirtualnym torze mile czasu z innymi „wariatami”, którzy tak jak Ty, ja (każdy z kierowców) IRG World potrafimy rywalizować o tzw. pietruchę czy złote galoty mając z tego nawet frajdę.
Poza Speed Zone patronami medialnymi wyścigu są:
MotoHighPL
MotoGamesTV
Zapraszamy, start o 20:45 na kanale MotoGamesTV.