Co powiesz na grę wyścigową, w której równie ważne, co prędkość i perfekcyjne pokonywanie zakrętów, jest bajeranckie i efektowne eliminowanie – w mniej lub bardziej wyszukany sposób – oponentów? Że niby to nic nowego? Że oklepany pomysł? Być może, jednak jeśli za kod odpowiadają twórcy jednej z lepszych serii gier wyścigowych w historii, może być naprawdę kozacko!
Z pewnością na takie miano zasługuje firma Bizarre Creations – znana w branży ekipa z Liverpoolu, która w swoim portfolio może z dumą umieścić m.in. takie pozycje jak strzelanina The Club, stareńka Formula 1 97′ :), ale przede wszystkim legendarną serię realistycznych ścigałek – konsolowe Project Gotham Racing, czołową „grową” markę Microsoftu.
W 2008 roku Anglicy rozwiedli się z monopolistą i przenieśli swoją działalność do stajni Activision, rozpoczynając tym samym zupełnie nowy rozdział w swojej pracy zawodowej. Pierwszym jej akcentem jest „Blur” – futurystyczna zręcznościowa gra wyścigowa.
Autorzy nie ukrywają, że choć poruszają się w obrębie tego samego gatunku, Blur nie będzie przypominał tego, co widzieliśmy na konsolach w PGR. Tym razem nacisk położony zostanie nie na bolesny dla niewprawnych graczy realizm, ale na jak największe emocje i czystą satysfakcję czerpaną z jazdy – tak, by każdy mógł się czuć ukontentowany. Niesie to za sobą szereg zmian, które mają wpłynąć na uatrakcyjnienie rozgrywki i trafienie produktu w gusta szerszego grona odbiorców.
Po pierwsze, teraz ścigać będziemy się nie w regularnej serii startów na torach, a w nielegalnych wyścigach ulicami wielkich metropolii – zarówno amerykańskich, jak San Francisco czy Miasto Aniołów, ale również w Londynie albo też w pełnym orientalnego uroku Tokio. To w naturalny sposób wymusi porę dnia, w której odbywać będą się zawody – o wschodzie słońca, o zmierzchu, ale przede wszystkim w nocy.
Po wtóre – zapomnijcie o wyśrubowanym realizmie oraz torach, których pomyślne ukończenie wymaga nauczenia się zakrętów na pamięć i wielokrotnych prób. Blur ma oferować nieskrępowaną niczym rozkosz czerpaną z szalonej jazdy i fantazyjnej szybkości, więc o regularnym wciskaniu hamulca na wirażach nie może być mowy. Mimo to nie zabraknie solidnego modelu zniszczeń. I trudno się dziwić, jego obecność w wysokobudżetowych produkcjach obecnej generacji jest warunkiem absolutnie koniecznym.
Uszkodzeń samochodu nie może zabraknąć również ze względu na gwóźdź programu i główny atut opisywanej gry – „power up’y”, czyli innymi słowy nieszablonowe bronie, którymi skutecznie uprzykrzysz życie przeciwnikom, a których na próżno szukać w jakiejkolwiek, nawet najbardziej widowiskowej serii wyścigowej na świecie. (i nie mowa o przedziurawieniu węża paliwowego na pit stopie albo podstępnym wysłaniu na trasę podstawionego safety car’a :))
Autorzy popuścili wodze fantazji, serwując nam arsenał żywcem wyjęty z futurystycznej gry akcji albo strategii. Dzięki dostępnym bonusom, których nie da się kupić, a trzeba zebrać na drodze podczas jazdy, nie tylko zepchniemy przeciwnika z toru czy też zostawimy daleko w lusterku używając nitro, ale również podłożymy minę na drodze albo – uwaga! – stłamsimy oponenta arcy widowiskowym atakiem prądem elektrycznym! Oczywiście również konkurencja będzie nas niepokoić w ten sposób, dlatego do wyboru otrzymamy zestaw tarcz i osłon. A to tylko ujawniona część broni, bo w finalnej wersji gry atrakcji ma być więcej.
Co ważne, poszczególne samochody będą różnie reagować na ataki, toteż nie zabraknie konieczności twórczego myślenia i planowania – które power up’y zebrać (ilość slotów na nie przeznaczonych będzie mocno ograniczona) i w jakiej kolejności ich użyć.
O samochodach, jakimi przyjdzie nam pokierować, póki co niewiele wiadomo. Twórcy jednak zapewniają że nie ma mowy o podróbkach i wszystkie fury będą posiadać stosowne licencje. Nie ogłoszono jeszcze oficjalnie listy marek i modeli, więc zapewne wciąż trwają rozmowy z producentami.
Co ciekawe, w grze zaimplementowany zostanie wątek fabularny. Choć jego szczegóły nie są ujawnione, autorzy zaznaczają, że z niechęcią patrzą na klasyczny sposób opowiadania historii w tym gatunku gier, to jest liczne cut-scenki, w których – jak sami mówią – głównym elementem jest znana z telewizji panna w pół negliżu. (można tu dostrzec nawiązanie do zabiegów marketingowych autorów pewnej konkurencyjnej serii, zgadnijcie której… :)) Bizzare ma swój koncept na poprowadzenie narracji – sieć społecznościową, na wzór internetu, w której zrzeszeni będą wszyscy wirtualni uczestnicy wyścigów. W ten sposób otrzymamy zaproszenia na zawody i inne, kluczowe dla fabuły wiadomości, co pozwoli ograniczyć ilość przerywników filmowych. Osobiście nie jestem przekonany do tego rozwiązania (wolałbym już te panny ;)), kojarzy mi się ono raczej z pójściem na łatwiznę, ale zobaczymy, jak system sprawdzi się w praktyce.
W grze nie zabraknie rozbudowanego trybu dla wielu graczy. Właściwie w zapowiedziach jego istotność stawiana jest na równi z singlem. Pozwoli nie tylko na zabawę na split screen’ie, ale przede wszystkim na rozgrywkę sieciową – do dwudziestu graczy jednocześnie. Blur zostanie wzbogacony w zintegrowany internetowy program społecznościowy (porównywany do serwisów typu Facebook), dzięki czemu stworzymy własny, wszech dostępny profil, za pośrednictwem którego pochwalimy się swoimi osiągnięciami, udostępnimy screeny i filmiki demonstrujące nasze umiejętności albo umówimy się ze znajomymi na wirtualne zmagania.
W multi będziemy mogli również zbudować – korzystając naturalnie z palety dostępnych opcji – swój własny tryb rozgrywki.
Od strony technicznej gra ma nie odbiegać od współczesnych standardów. Już sam tytuł – Blur, z ang. rozmycie, smuga, zamazanie – sugeruje priorytet autorów: EFEKTOWNOŚĆ. Poczucie prędkości ma wgniatać w fotel, a starannie wykonane (choć oczywiście nie odwzorowane w całości) miasta pozwalać gnać przed siebie z niepohamowanym podziwem i bananem na twarzy.
Blur zapowiada się nader interesująco. Jeżeli potencjał zostanie wykorzystany, a obietnice dotrzymane, możemy otrzymać iście smakowity kąsek dla niedzielnych kierowców żądnych arcade’owej rozgrywki. O ile ojcom serii Project Gotham Racing uda się zapewnić maksymalną radość z jazdy i grywalność oraz nie spieprzyć pozostałych elementów (a o to, zważywszy na dorobek twórców i ich niezaprzeczalną renomę, chyba możemy być spokojni), Blur będzie mógł zagrzać dłużej miejsce w naszej świadomości.
Czy tak będzie, przekonamy się prawdopodobnie już tej zimy. Choć póki co żaden polski wydawca nie umieścił owej pozycji w ofercie, można się spodziewać, że – ze względu na powiązania wydawnicze – dystrybucją gry nad Wisłą zajmie się LEM.