Zapowiedzi

Zapowiedź Grand Theft Auto IV

Opisywana gra skupia się na przemocy podanej w różnych formach. W związku z tym zapowiedź i sama gra adresowane są dla dojrzałych graczy.

„A Rockstar mówił…”

Oficjalny symulator zabijania ludzi, wysadzania w powietrze nieruchomości oraz kradzieży wszelakich pojazdów zawita wkrótce w nowej odsłonie na PC. Zaskoczeni? Nie, raczej nie. Powiedzmy sobie szczerze… ilu z Was uwierzyło w tę paplaninę, że „nie wiadomo, czy GTA IV powstanie na PC”? O ile się nie mylę, to już przy Vice City konsolowi złośliwcy zarzekali się, że „Rockstar mówił, że Vice City na blaszaki nie wyjdzie”. Jak do tej pory żadna z tych przepowiedni się nie sprawdziła a my cieszymy się (a właściwie, będziemy się cieszyć) kolejną częścią jednej z najbardziej rozpoznawalnych serii gier jakie kiedykolwiek powstały.
I, jak w wypadku PC, będzie to bardziej dopracowana wersja, niż na jakąś tam konsolinkę ;).

Nazywam się Niko Belić. Rozjeżdżam babcie.

Co dostaniemy w chwili premiery? Odgrzewany kotlet czy może egzotyczną potrawę, której skład jest dla nas zupełnym zaskoczeniem (nie mówię tutaj o wszelakich Fast Foodach, w przypadku których zaskoczenie jest przeważnie negatywne i kończy się rozstrojem żołądka)? Otóż, powiem Wam: dostaniemy coś pomiędzy. Dobrze przyprawiony kotlecik, ale przystrojony w najsmaczniejsze ziemniaczki i surówki. Coś, co dobrze znamy i lubimy, podane w sposób doskonały i dopracowany (przyprawiony) pod każdym względem :).

Wcielimy się w postać Niko Belića, Serba, który poszukuje w Liberty City (a gdzieżby indziej!) przyszłości, nowego życia. Nie da się nie polubić tego gościa, ubranego w obciachowe materiałowe dresy, ze słowiańskimi rysami twarzy i cholernie charyzmatycznym głosem… zresztą, spójrzcie tylko na trailery i konsolowe gameplaye. Gra wydaje się również bardziej dojrzała, dorosła. Nie zabraknie tu jednak znanego wcześniej humoru, tutaj podanego z przymiotnikiem „czarny”.

GTA IV pozostanie tym, czym były poprzednie części. Grą o gangsterce, zabijaniu i twardym życiu w przestępczym światku. Grą bezkompromisową i nie zważającą na wszechogarniającą modę ugrzeczniania wszystkiego i wszystkich na siłę. Przy okazji zachowała swój smak i serwuje nam to wszystko w ekstremalnie grywalnej oprawie, dla której przemoc i bezkompromisowość jest przyjemnym dodatkiem a nie niestrawnym świństwem (jak na przykład w Postalu).

Tak więc Niko nadal będzie mógł cały dzień rozjeżdżać babcie i kraść samochody a wieczorem wyskoczyć do klubu ze stripteasem.

Więcej, lepiej, dokładniej

Nowa część GTA doskonale pasuje do powyższego określenia. O ile „więcej” mieliśmy już w San Andreas, o tyle tutaj wszystkie elementy gry zostały dopracowane. I bardzo dobrze! Odejście od SA nie sprawiło mi trudności i porzuciłem je mniej więcej w połowie gry, natomiast mniejsze i krótsze Vice City przeszedłem dwa razy pod rząd. Mnogość opcji i miejsc nie jest wyznacznikiem grywalności, tylko ich jakość. A jakość ma wyróżniać czwórkę.

Już od pierwszego spojrzenia na screeny czy trailery (lub filmiki z gry na konsole) dostrzec można bardziej dopracowaną grafikę z większą dbałością o detale, które do tej pory leżały w oprawie GTA. Animacje, wygląd samochodów, postaci czy choćby natury i otoczenia… to wszystko robi bardzo dobre i świeże wrażenie! Nie jest to Crysis, ale nie tego oczekujemy od tej gry.

Zresztą, ta cała grafika musi jakoś „opinać” przedstawione tu miasto. A jest nim Liberty City, znane z części trzeciej. Oczywiście i tutaj czeka nas skok jakościowy: miasto się rozrosło (określa się je mianem „ogromne” i porównuje do obszaru rzeczywistej gry w San Andreas…), ale twórcy zadbali o każdy zakątek. Ma to być oszlifowany diament i tyle. Iluzja „żyjącej metropolii” będzie w najnowszej części GTA jeszcze bardziej dostrzegalna, podobnie jak różnice pomiędzy poszczególnymi dzielnicami miasta. Przemieszczanie się po tym cudeńku nie będzie nam uprzykrzane przez doczytywanie kolejnych segmentów. Gdybyśmy dostali jeszcze większą możliwość interakcji z tym miastem, więcej budynków do zwiedzenia wewnątrz, to byłbym w siódmym niebie. Ale to już detale i szczegóły… na zapowiedziach twórców miasto wygląda wspaniale i mam nadzieję, że faktycznie się takim okaże. Jestem dobrej myśli, czytając komentarze zachwyconych konsolowców. Pamiętajmy też to, że my – pecetowcy – i tak dostaniemy to wszystko ładniej ;). W wersji na komputery osobiste możemy liczyć na dodatkową optymalizację silnika oraz obsługę większych rozdzielczości, co niesie ze sobą wzrost doznań wizualnych.

Drugą dość istotną sprawą jest poprawiony model jazdy. Po raz pierwszy w serii zawita silnik fizyczny, odpowiedzialny za zachowanie się samochodów oraz innych obiektów w grze. Koniec z bezkarnym uderzaniem w inne samochody przy prędkości 200 km/h… w przypadku takiej kraksy Niko wyleci przez przednią szybę (przecież prawdziwy gangster nie zapina pasów…) i najpewniej zakończy swoją przygodę jako konkurent gołębia w materiale na kebab. Takie kraksy (i ich konsekwencje) fajnie prezentuje filmik, który prezentujemy Wam w dalszej części zapowiedzi.

Naszym centrum operacyjnym zostanie… telefon komórkowy. W sumie dość rozsądne rozwiązanie w czasach, kiedy każdy dziesięciolatek ma komórkę i gołą babę na tapecie. Tutaj przejmie funkcje menu głównego, służyć będzie do kontaktów ze znajomymi (chcesz z kimś wyskoczyć na miasto? Żaden problem, to też w grze będzie) oraz wielu, wielu innych rzeczy, między innymi… trybu multiplayer.

Tak, tak, multi też będzie. Jeśli mówić o czymś naprawdę innowacyjnym w serii, to będzie to właśnie tryb multiplayer [ee tam.. Przecież multi był już w GTA2 – dop. Rafer]. Jak dokładnie będzie wyglądał, poinformujemy przy okazji premiery gry w Polsce. Nie warto jednak spodziewać się wielkich cudów, bo środowisko komputerowe raczej nie interesuje się tą opcją.

Nie zabraknie również tego, za co kochamy gry spod znaku Grand Theft Auto. Pościgi (lub po prostu rekreacyjne i nieskrępowane lawirowanie między samochodami po mieście), strzelaniny i masa dobrej zabawy, okraszona fajną, wielowątkową fabułą rodem z dobrego kina akcji. I tak właśnie poczujemy się w tej grze – jak w kinie akcji. Będzie szybko, efektownie i satysfakcjonująco. Mam nadzieję, że całość zapadnie nam w pamięć.

Jeszcze dwa miesiące…

Czy faktycznie GTA IV będzie tak dopracowane i grywalne? Myślę, że możemy być o to spokojni. Gra w wersji na konsole bije coraz to nowsze rankingi sprzedaży, jest upatrywana jako murowany kandydat do gry roku. Ba! Niektórzy wręcz uznają ją za najlepszą grę w historii. Pewne jest to, że Rockstar już na niej zarobiło, nawet kolejne branżowe zawieruchy z GTA IV w roli głównej (ocenzurowanie w Australii, głosy sprzeciwu przeciwko brutalności gier, bla bla bla) działają jak woda na młyn sprzedaży.

Kim jest Niko Belić? I po co tu przybył? Odpowiedź na te i wiele, wiele innych pytań już wkrótce, przy okazji polskiej premiery gry, która zapowiedziana została na dzień 18 listopada. Zanim to się jednak stanie, prawdopodobnie czekają nas informacje o zmianach w wersji PC, oprócz tych oczywistych, jak optymalizacja silnika. Możecie być pewni, że jak tylko się pojawią, pośpieszymy z ciepłym materiałem, by Was o nich poinformować.

http://pl.youtube.com/watch?v=D9rh5gV_dro
http://pl.youtube.com/watch?v=M80K51DosFo
http://pl.youtube.com/watch?v=rxFy4IAVw6w

0 0 głosy
Oceń artykuł
Podziel się:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments