Robi się coraz ciekawiej wśród „profesjonalnych” ścigałek. Na ostatniej prostej znajduje się już GTR: GR Racing Game (który będzie sprzedawany przez Hurtownię Play za około 84zł + koszty przesyłki). Na tor wjeżdża Toca Race Driver 2006 (ewentualnie zwana TRD 3) oraz NASCAR SimRacing. Ale niedługo im wszystkim zagrozić może rFactor, tworzony przez nieznaną u nas (ale za to doświadczoną) firemkę Image Space Incorporated. Najciekawsze, że wszystkie gry zagoszczą na PeCetach…
Najprawdopodobniej pierwszym pytaniem, które zadaliście było „a czym ta gra jest?”. Nic dziwnego, ponieważ ta gierka do niedawna była praktycznie „top secret”. Nawet zachodnie serwisy, najlepiej poinformowane ze wszystkich, dużo o tym produkcie nie napisały. A szkoda, bo podobno już wypuszczone demo robi naprawdę duże wrażenie. Podobno to jest specjalna taktyka firmy, coś na wzór przedpromocji Far Cry’a, której właściwie… nie było. Tak jest i w tym wypadku. Producent nie chce tracić pieniędzy na reklamę na media (które podobno ten projekt całkowicie ignorują i skupiają się na współpracy z „rekinami” tego biznesu). Do reklamowego, międzynarodowego ataku dojdzie, gdy gra będzie ukończona w około 80%. Wtedy ma zyskać rozgłos, który na pewno przyda się na przyszłość. Czemu? Jest już niemal pewne, że powstanie cała seria gier sygnowana znaczkiem rFactor…
Całym sercem projektu jest nowy silnik isiMotor 2.0, który do niedawna zwał się gMotorem 2. Jest on odpowiedzialny za generowanie grafiki jak i za fizykę. Umożliwia on wykorzystanie złożonych, skomplikowanych trójwymiarowych obiektów i dopasowanie ich do mocy sprzętu na jakim pracuje gra. Już w trakcie uruchamiania gry analizuje on potencjał sprzętu gracza i dopasowuje do niego detale, takie jak np. tekstury na lepsze lub gorsze.
Najważniejszym aspektem gier wyścigowych są pojazdy. Te składają się z wielu tysięcy ścianek, dzięki czemu są ładnie wymodelowanie i wyglądają jak te prawdziwe, widziane na torach (niekoniecznie polskich :-)). Twórcy zadbali, aby na ich nadwoziu znalazły się naklejki z logosami sponsorów czy inne drobne detale.
Podobnie wyglądać ma otoczenie, po którym będziemy się ścigać. Nie będą to tak perfekcyjnie odwzorowane tory jak w NASCAR SimRacing, ale i tu dopatrzymy się wielu atrakcji. Przy (i na) torze zobaczymy ładne drzewa, masę kolorowych reklam, wielobarwny tłum na trybunach, bandy, opony przeciwuderzeniowe, balony, kraty czy betonowe murki. Ich wygląd nie daje powodu do jakiegoś narzekania, aczkolwiek niektóre obiekty są za bardzo kanciaste. Programiści mają jeszcze sporo czasu na poprawienie tej „skazy”.
Pierwszy wyraz w haśle reklamowym rFactora – „customize, control, connect”, informuje nas, że to i owo (i więcej) będziemy mogli skonfigurować pod siebie. Tak jest m.in z fizyką, którą będzie można dopasować do swojego gustu. I tak grą pobawią się młodzi padawani jak i najstarsi weterani, kochający realizm. Jeśli chodzi o opcje rozgrywki zapowiedziano pojedynczy wyścig, tryb kariery (w których to zmierzymy się ze sztuczną inteligencją komputera)
Jednak najciekawszą częścią projektu ma być społeczność graczy, fanów programu (coś na wór Soldata czy Live for Speed). A to oznacza po prostu multiplayer. Multiplayer rozbudowany, wygodny, dający wiele przyjemności. Przedsmakiem tego jest właśnie demo (na razie tylko mulitiplayerowe) z jedną trasą – Toban Raceway Park circuit. Dopomóc ma elastyczność silnika isiMotor 2.0, która ma pomagać w przygotowywaniu wszelakiej maści modyfikacji. Autorzy już zapowiadają przygotowanie odpowiednich, niezbędnych narzędzi. A to oznacza potop nowych tras, samochodów czy programów dodających jakieś nowe rzeczy do gry. Widać takie „uwalnianie” gier staje się coraz popularniejsze. Być może niedługo stanie się normą?
Mimo wszystkich wymienionych pozytywów rFactor nadal pozostaje pod lekką osłoną mgiełki. Gra ma wielką szansę na sukces, ale jak sobie poradzi z konkurencją (szczególnie z doświadczoną Tocą czy NASCAREM?). Dowiemy się tego jeszcze w tym roku. Bliższa data – nieznana, tak samo jak minimalne wymagania sprzętowe.