Test Drive – któż o tej grze nie słyszał? Jeśli jesteś jednym z nich, to po co pakowałeś się na tą arktykę? Jeśli zostałeś odmrożony dopiero teraz, to moim obowiązkiem jest powiedzenie parę słówek o Test Drive. Otóż początki serii (trochę więcej niż 6 wydanych gier – ale o tym za chwilę) sięgają pierwszych komputerów osobistych, w epoce kiedy NFS, największy konkurent, jeszcze nie istniał, dyskietki 3,5 cala rządziły, a systemem operacyjnym był DOS.
Jak widać jednak – coś się zmieniło. Pokazują się następcy formatu DVD, mówi się o systemach operacyjnych w 3D. NFS dorobił się kolejnej odsłony w postaci Underground 2. Ale co się działo w międzyczasie? Otóż wypuszczono 6 Test Driverów, które były coraz ładniejsze – ale mniej kultowe. Pokazano 3 odsłony Test Drive: Off-Road. Co i tak nie przeszkodziło, aby NFS spychnął z drogi do tronu całą serię „Jazdy Próbnej”. Jednak jest promyk nadzieji na powrót do rywalizacji z „Żądzą Prędkości”. Otóż Test Drive: Eye of Destruction nachodzi!
Destrukcja!
Gra jest wyraźnie wzorowana – nie, nie na NFS Undergroundzie – na wielce popularnym Destruction Derby! W grze wcielamy się w kierowcę startującego w zawodach destruction derbies, czyli w jednym z ulubionych sportów Amerykanów. Do dyspozycji otrzymujesz team doświadczonych mechaników, komplet sprawnych samochodów oraz sponsora. Zabawę zaklęto w trybch Destruction Derby, Figure 8 Racing, Big Jump oraz Suicide Race. Cóź one oznaczają?
Demolka!
Otóż Destruction Derby czerpie pełnymi garściami z zwykłych zawodów oraz gry o tym samym tytule. Pościgamy się z dwunastoma przeciwnikami po najczęściej okrągłej arenie. Tak, arenie. A to oznacza, że przeciwnicy wyjeżdżając z boków od razu dołączą do akcji., która polega na zwykłym demolowaniu, obijaniu się, stukaniu. Wygra ten kierowca, który wytrwa do samego końca, przy okazji z w miarę działającym samochodem. Big Jump to zupełnie inna bajka – to wyścig po torze bez bliżej określonych reguł. Dozwolone zajeżdżanie drogi, blokowanie, rąbanie pojazdów przeciwników. Na naszej drodze znajdą się jedna lub dwie wyskocznie, które pozwolą na lot pełny gracji oraz efektowne spadanie na ziemię, zakończone pięknym odgłosem. Najprawdopodobniej domyśliłeś się już, co to Figure 8 Racing. Akcja wyścigu dzieje się na torze w kształcie przypominającym ósemkę. Otóż trasa łączy się pośrodku – w najcieńszym miejscu cyfry „8”. Tak więc często dochodzi tam do zderzeń, przy prędkościach dochodzących do 100 albo nawet 200 km/h! Suicide Race jest chyba najbardziej chorym trybem gry – wszystko dzieje się na torze owalnym, zawodnicy staja naprzeciwko siebie i dają po garach. W połowie okrążenie mijają siebie – albo co bardziej efektowne – zderzają się. I tak do ostatniego auta na chodzie.
Jak widać wszystkie tryby mają jeden wspólny cel – zniszczyć przeciwników. Można tego dokonać „złomując” je samemu albo doprowadzić do tego, aby miejsce walki zmieniło się w „wojnę gangów” – czyli zniszczenie się twoich wrogów między sobą.
Zapewniony już mamy bardzo zaawansowany silnik fizyczny. Jest on odpowiedzialny za jak najwierniejsze uszkodzenia pojazdów, odpadające kawałki karoserii, pękające gumy w kołach, kruszącą się szybę. Zadziwić mają przeciwnicy, a raczej ich AI. Na wylot wiedzą, co może stać się po wypadku, jak zniszczyć przeciwnika nie uszkadzając zbytnio swojej bryki. To ma być wiedzą kluczową tej produkcji.
Dopracowanie (!?)
Jak widać na screenshotach oprawa graficzna już nie powala. Wszystko jest szarobure, brudne, zakurzone. Gdzie piękne areny, wypolerowane dziewczyny oraz kształtne (a może odwrotnie? :-)) pojazdy-monstra? Chyba jednak ten aspekt gry trzeba poprawić. Wiadomo, że akcję będziemy obserwować z wnętrza i zza samochodu. Wybierzemy również ilość przeciwników. Jak się jednak okazuje, w .większości trybów, m.in. Destruction Derby, ograniczona jest… prędkość maksymalna bolidów! Program stara się wiernie odwzorować prawdziwe zawody, a w tych dba się o życie kierowców. O muzyce i dźwiękach ani mru mru…
Do 2005 roku!?
Gra pojawi się w okolicach gwiazdki – początku roku 2005. Gra jest docelowo przeznaczona na konsole Xbox i Playstation 2. Po cichu mówi się także o wersji na konsolę GameCube. Czyżby o PC, miejscu narodzin serii, nikt nie pamiętał? A może nie chce się zchanbić miejsca narodzin?